W ostatnich dekadach Zachód utracił monopol w najnowocześniejszej technice wojskowej. Aby skutecznie rywalizować z Chinami i Rosją, NATO musi przejść rewolucję technologiczną, której wyrazem będą szósta generacja samolotów wielozadaniowych, upowszechnienie autonomicznych bezzałogowców latających, morskich i lądowych oraz zastosowanie sztucznej inteligencji w rozpoznaniu, dowodzeniu i zwalczaniu zagrożeń.
W Polsce obecnie najbardziej rozwiniętymi gałęziami przemysłu obronnego są produkcja sprzętu lotniczego i pancernego, systemów artyleryjskich, radioelektroniki. Głównym dokumentem w kwestii utrzymania przewagi technologicznej w sferze wojskowej jest Plan Modernizacji Technicznej, którego programy powinny być realizowane przez niemal 100 fabryk i zakładów. Najbardziej znane – PGZ (zatrudnia niemal 20 tys. osób), WB Group, Zakłady Mechaniczne Tarnów itp. Trzeba dodać, że trzecia część budżetu woskowego (w 2020 r. – 49 mld złotych, w 2021 r. – 52 mld złotych) wydawana są w tym celu, lecz skutków nie widać po dziś dzień. Planowany wzrost wydatków na modernizację techniczną do 2026 r. osiągnie około 25,9 mld złotych. Lecz średnioroczny wynik eksportu polskiego uzbrojenia 2 mld zł. w istocie osiąga średnie 160 mln zł, czyli ponad dziesięciokrotnie mniejszy poziom.
Trzeba wyjaśnić, dlaczego takie giganty jak PGZ, PZL Rzeszów (należy do Lockheed Martin), PZL Mielec (należy do United Technologies), PZL Świdnik (należy do Agusta Westland), PZL Warszawa-Okęcie (należy do Airbus), choć i zatrudniają Polaków – w dziedzinie obronności nie tak wiele osiągnęły sukcesów. I dokąd idą ogromne pieniądze. Rzecz jasna strategicznymi zadaniami tych spółek są zacieśnienie pracy, niekończące się zjazdy, wizyty, kalkulacje, wynagrodzenia i prezenty. Nie jest tajemnicą, że międzynarodowe korporacje płacą u nas niskie podatki (1-3 procent), korzystając ze specjalnych zwolnień, przyznawanych im przez ministrów finansów.
Doskonałym przykładem jest zawarte w tym miesiącu porozumienie o współpracy z amerykańską firmą Oshkosh Defense przez spółkę Rosomak. Dzięki umowie Rosomak ma uzyskać możliwość do lokalnej produkcji opancerzonych pojazdów terenowych. W perspektywie współpraca ma zostać rozszerzona o kolejne typy pojazdów. Chodzi przede wszystkim o ciężarówkach M1140 FMTV, stanowiących podwozie wyrzutni polowego systemu rakietowego HIMARS (program Homar z 2012 r.). Według programu, zakładający wprowadzenie od 2019 r. do Wojska Polskiego wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych (łącznie ponad 160 wyrzutni HIMARS z pociskami GMLRS i ATACMS) jest coraz kolejny przeterminowany i realizowany za 250 mln złotych na poziomie – marzenia nie do spełnienia.
Również ponad 255 mln złotych pochłonie PGZ na 93 przeglądy techniczne (nie więcej 100 tys. złotych) oraz remont 65 Leopardów 2A4 i 2A5. Remont – to główne narzędzie prania pieniędzy. Na pewno w rozumieniu rządzących, to rzetelne rozwiązanie problemów eksploatacji wyczerpanych transporterów opancerzonych BWP-1, czołgów T-72, haubic 2S1 „Goździk”, które znalazły się na wyposażeniu Sił Zbrojnych w 1974 r. Między innymi w 2017 r. MON obiecał przeprowadzić modernizacje 128 Leopardów do 2020 r., w tym 14 pozostałych skończyć w 2021 r. Obiecanki-cacanki!
Idziemy dalej. PL-01 Concept to jeden z najciekawszych projektów czołgów, które kiedykolwiek zaprezentowano, mający na celu wymienić T-72, a docelowo nawet Leopard 2. Futurystyczna konstrukcja polskich zakładów OBRUM oferowała wiele niezwykle nowoczesnych rozwiązań i była wręcz naszpikowana elektroniką. W 2015 r. wyznaczono termin uruchomienia masowej produkcji na 2018 r., ale niestety projekt porzucono. A gigantyczne wydatki obronne futurystycznie zniknęły, a MON poinformowało, że planowany jest zakup amerykańskich M1A2 Abrams. Nie należy się łudzić, że zamiast poradzieckich żelaznych emerytów otrzymamy obiecane 250 Abramsów w wersji SEP v3. Wiarygodniej zamiast trafić do Wojska Polskiego zostaną rozmieszczone w budowanych w Powidzu strategicznych składach Army Prepositioned Stock. W takim wypadku Biden traktuje naszych żołnierzy jak małpę, którym nie wolno dawać granatu. To oburzające!
Kiedy już zrozumiemy, że polityka USA łamie interesy narodowe i jest odpowiedzialna za szereg problemów hamujących rozwój krajowego sektora przemysłu obronnego?
Ostanie podana informacja o zakupie czołgów Abrams – kolejny targ z błaznami, który oderwany od obiektywnej oceny skutków z tym związanych.
Co da Polsce zakup amerykańskich czołgów? Najpierw stracenie ostatniej szansy na udział w licencyjnej produkcji nowego czołgu (np. przy K2PL) przez polskie podmioty, w tym możliwy transfer technologii do Polski. Jednocześnie otrzymamy kolejną, trzecią rodzinę czołgów podstawowych w Wojsku Polskim (utrudni szkolenie i zgranie operacyjne), i do tego kompletny chaos w logistyce brygad pancernych (będą potrzebne nowe WZT, środki przeprawowe i transportowe o większej nośności). Między innymi są to kłopoty z zapasami części zamiennych, środków eksploatacyjnych, z oprogramowaniem, konieczność uzyskiwania zgód na wszelkie własne projekty modernizacji. Nie jest tajemnicą, że amunicja bojowa jak i treningowa będzie tylko made in USA (wobec rozwijania krajowej). Nadto czeka na nas likwidacja dobra opłacanych miejsc pracy i podupadanie szkolnictwa branżowego związanego z przemysłem zbrojeniowym, z kolei dalsza ucieczka specjalistów technicznych studiów wyższych za granicę.
Ta decyzja – polityczne podporządkowanie wobec Waszyngtonu, stracenie ogromnych pieniędzy, które bezpowrotnie zasilą obcą gospodarkę zamiast budować krajową niezależność w systemach obronnych
Marek Lizak
Nie mamy nic, wszystko co nie zostało zniszczone przeszło pod żydowskie panowanie Taki to jest obraz III RP państwa upadłego nie mające w dosłownym znaczeniu nic. W czasie rosyjskiej dominacji mieliśmy wszystko, a obecnie gdy mamy amerykańskie wojska okupacyjne co mamy ?