Od kilku dni trwa ostra dyskusja wywołana projektem zmian w ustawie o radiofonii i telewizji, złożonym przez grupę posłów PiS w Sejmie. Jak twierdzą autorzy projektu, zmiany mają zapobiec dostaniu się polskich mediów w ręce inwestorów z nieprzyjaznych Polsce krajów. Ale krytycy mówią jasno: te zmiany mogą doprowadzić do zniknięcia z polskiego rynku medialnego stacji TVN, bo jedynym „adresatem” jest należąca do Amerykanów i niechętna PiS-owi telewizja. O powodach zgłoszenia projektu zmian w ustawie Fakt rozmawia z Ludwikiem Dornem, politykiem i publicystą.
Fakt: Czy zmiana ustawy o radiofonii i telewizji jest konieczna? Tak uważa grupa posłów PiS, która zgłosiła projekt zmian.
Ludwik Dorn: – Niby dlaczego miałaby być konieczna?
To pytanie chyba zadali sobie politycy ekipy rządzącej, bo twierdzą, że trzeba wpłynąć na stosunki własnościowe w mediach.
– Nie sądzę, by celem było wpłynięcie na stosunki własnościowe. TVN jest krytyczny wobec ekipy PiS-u i chodzi o to, aby go wyeliminować albo za pomocą nacisków złagodzić ten krytycyzm. I to wszystko.
Przewodniczący Rady Programowej Polskiego Radia, poseł PiS Marek Suski, powiedział, że zmiana jest ważna ze względu na konieczność „ochrony polskiego rynku medialnego przed inwestorami z Rosji i innych nieprzyjaznych Polsce państw”.
– Proszę mnie nie skłaniać do polemiki z błazeństwami panów Suskiego i Morawieckiego. Mowa jest o zagrożeniach ze strony rosyjskiej, arabskiej i chińskiej, a przecież TVN jest własnością Amerykanów. Nie warto komentować błazeństw.
Czy tego typu projekty zmian w ustawie dotyczącej mediów nie oznaczają po prostu chęci wprowadzenia cenzury?
– Nie wiem, gdyż, gdyby chodziło o wyeliminowanie TVN, to byłoby coś, co wykracza poza cenzurę. A może chodzi o uzyskanie narzędzia, które pozwoli wpływać na treść emitowanych programów – co jest bliższe pojęciu cenzury niesformalizowanej i niezinstytucjonalizowanej.
Jak Pan skomentuje opinię, że projekt zmian zgłoszony został w momencie, gdy do polskiej polityki wrócił Donald Tusk, dlatego PiS się przestraszył, że TVN stanie się protuskową tubą i postanowił ją zlikwidować.
– Nie, proszę pana. Nie widzę takiego związku. Natomiast uważam, że istnieje inny związek, niezwiązany w żaden sposób z panem Donaldem Tuskiem. Mianowicie, już w ciągu dwóch miesięcy od wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, PiS-owi spadły notowania. Z 40 procent do 33 procent. Mówię to, uwzględniając średnią miesięczną sondaży, która według mnie jest dobrym miernikiem. I ten poziom się utrzymuje. PiS próbował temu przeciwdziałać wysyłając różne komunikaty do społeczeństwa – a to na temat spadku pandemii, a to Polskiego Ładu, zapowiada różne cuda wianki. A jednak te 33 procent trzymają się mocno.
W PiS orientują się, że żadne pozytywne bodźce, które wysyłają w stronę potencjalnych wyborców nie powodują pożądanej reakcji, czyli nie zwiększają poparcia dla partii Kaczyńskiego. A ponieważ politycy PiS nie mogą wycofać ze sprawy aborcji, szukają pilnie innych rozwiązań – ogłosili na przykład ostatnio dość groteskowy program dla polskiej wsi i rolników. Usiłują też zmniejszyć siłę bodźców negatywnych działających na ich niekorzyść. Uderzenie w TVN – choć nie wiadomo jak to się skończy – związane jest właśnie z utrzymującym się od kilku miesięcy – niezadowalającym w oczach szefostwa PiS stopniem poparcia dla tej partii.
Andrzej Kaniewski