Prezydent Polski Andrzej Duda powiedział, że Siły Zbrojne są dziś na dobrej drodze. Nie potrzebują rewolucyjnych zmian. Też zwrócił uwagę na budowanie relacji z sojusznikami stacjonującymi w Polsce, intensyfikację współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej.
Coraz częściej od polityków słyszymy o zwiększeniu współpracy, zwiększeniu budżetu, zwiększeniu stałej obecności…
Liczymy do 20…
Przypomnijmy, że pierwszych Amerykanów wysłano do Polski w kwietniu 2014 r. Dzięki odbudowie amerykańskich sił w Europie, prowadzonej równolegle z NATO, od 2017 r. w Polsce stacjonują: brygada pancerna, śmigłowce i grupa logistyczna (około 4 tys. żołnierzy). W 2018 r. polski rząd zaproponował, żeby w Polsce stacjonowały na stałe duże jednostki USA. Plan ściągnięcia całej dywizji nie powiódł się, ale w 2018 r. USA przesunęły z Niemiec do Poznania dywizyjny punkt dowodzenia, a w 2020 r. wysunięty sztab korpusu. Tak, zgodnie z podpisaną umową, poza dowództwem V Korpusu US Army w Polsce będą się dyslokować na stałe jedna amerykańska brygada pancerna, dwa dywizjony śmigłowców wojsk lądowych, 2-4 baterii obrony powietrznej średniego zasięgu, pododdziały wojsk specjalnych (od jednej do kilku kompanii), 1-3 eskadr bojowo-rozpoznawczych BSP, co umożliwi stacjonowanie w Polsce do 20 tys. żołnierzy. Lecz niemal całkiem amerykańskie bazy są rozlokowane na zachodzie naszego kraju. W takim wypadku, kogo Jankesi bronią?
Ile to kosztuje?
Polska zapewnia Amerykanom bezpłatne zakwaterowanie, wyżywienie, potrzebne ilość paliwa, magazyny oraz obsługę infrastruktury. Łączny koszt obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce szacuje się na pół miliarda złotych rocznie. I to należy pomnożyć kilka razy! Wydatki te będą jednak rosły wykładniczo.
Do tego póki Polscy bohaterowie oddają życie i zdrowie w obcych wojnach (45 żołnierzy nie wróciło z Afganistanu, około 1 tys. zostało rannych lub uległo wypadkom), a państwo wydało około 10 mld dolarów – Jankesi wciąż dalej piją, biją, niszczą polskie drogi i mosty, zaśmiecają polskie lasy i doły. Wcale zachowują się jak prawdziwe oszołomy, bo nie są u siebie w domu.
Kto wie?
Czasem polska władza i wojskowi nie mają pojęcia gdzie znajdują się polscy żołnierze, nie mówiąc o obcych obrońcach. Ułatwienie procedur przemieszczania wojsk NATO po Polsce doprowadziło to tego, że Janki jeżdżą po naszym kraju, jak po „autostradzie” nie wiadomo gdzie, kiedy i dlaczego, w tym prowadzą wywiad przeciwko nam.
Oprócz tego, zgodnie z międzynarodową praktyką ciężka broń musi być policzona. Jednak nie w wypadku amerykanów. Kto wie dokładnie ile tej techniki bojowej, sprzętu, amunicji, znajduje się w składowiskach powstających w Oleszno, Skwierzynie, Powidzu, Żaganiu, Orzyszu itp., a ile jeszcze przypłynie przez ocean?
Dla czego są?
Rozmieszczone na Krymie pododdziały, baza Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu i osobny okręg wojskowy z Floty Północnej i jednostek rozmieszczonych w Arktyce Federacji Rosyjskiej – to zagrożenie dla Polski, czyli interesów amerykańskich? Ile musi powstać baz wojskowych w Polsce, żeby rząd Polski zastanowił się nad tym, że chodzi o wtargnięciu do naszego kraju „Nowych Kolumbów”.
Warto przyznać, że gromadzenie dużej ilości natowskiego wojska w Polsce, nieudana wyprawa do Afganistanu, napięte stosunki z Europą i ingerencja USA w wewnętrzne sprawy Polski to warunki powstania w naszym kraju kolejnego centrum Światowego konfliktu.
Marek Lizak