Z powodu braku ludzi do pracy, firmy taksówkowe i przewozy na aplikacje w Kijowie mają wyraźne problemy z pracownikami. Powodem jest m.in. emigracja Ukraińców do Polski czy do Włoch. Coraz częściej zatrudnia się imigrantów z południowej Azji czy z Kaukazu.
Ukraińskie media zwrócił uwagę na „kryzys taksówkowy” w Kijowie. Z powodu braku ludzi do pracy, firmy taksówkowe i prywatni przewoźnicy mają wyraźne problemy z pracownikami. Zamówienie przewozu jest coraz trudniejsze, a część usługodawców niedawno podniosła stawki.
Według portalu, po raz pierwszy sytuacja w stolicy Ukrainy pod tym względem jest tak poważna. Zaznacza, że każdego dnia na ulice Kijowa wyjeżdża około 10-20 tys. kierowców, przy wielkość całego rynku przewozu osobowego szacuje się na 30-50 tys. osób. Chodzi tu nie tylko o zawodowych taksówkarzy, ale również o osoby dorabiające w ten sposób poprzez prywatne usługi-aplikacje, które mają choć jeden płatny kurs w miesiącu.
W stolicy Ukrainy działają takie serwisy prywatnego przewozu osób, jak Uber, Bolt i Ukłon. Współpracują one z wielką liczbą przyjezdnych do miasta. Według szacunków byłego managera Bolt, Tarasa Poticznego, około 80 proc. kijowskich kierowców do osoby, które przyjechały do Kijowa z innych regionów kraju lub obwodu kijowskiego. Takie osoby zwykle pracują nie na własnych samochodach, ale na pojazdach z autoparków. Dysponują one około 10 tys. samochodów, przy czym wiele z nich stoi obecnie bezczynnie, przez brak kierowców.
Jeden z właścicieli firmy przewozowej z Kijowa, zajmującej się głównie wożeniem VIP-ów, skarży się, że już od 3 miesięcy nie jest w stanie uzupełnić braków kadrowych.
Według Poticznego, są braki kadrowe wynikają z dwóch głównych powodów. Po pierwsze, kierowcy wracają w rodzinne strony, bo firmy taksówkowe i przewoźnicy otwierają działalność w małych miastach. Co prawda zarabiają tam mniej, ale z kolei nie ponoszą kosztów zakwaterowania w stolicy. W miasteczkach ukraińskich wzrosła też popularność przewozów „na aplikację”, jak np. Bolt.
Drugą ważną przyczyną jest emigracja zarobkowa. Po zdjęciu mocnych obostrzeń w ramach kwarantanny covidowej, Ukraińcy znów zaczynają wyjeżdżać za pracą do Polski, a także do Włoch, Portugalii czy innych krajów europejskich. Dotyczy to również taksówkarzy.
Z kolei przedstawiciele Ubera na Ukrainie zaznaczają, że część osób zarabiających na przewożeniu osób zmieniła pracę w czasie pandemii, z powodu uciążliwych dla nich restrykcji sanitarnych.
Poticzny podsumowuje, że znaczna część kierowców woli zostać i pracować u siebie, niż pracować pomieszkując w kijowskich hostelach.
Jak podano, firma przewozowa musi szacunkowo przeznaczyć 1,5-2 tys. hrywien, żeby przyciągnąć do pracy jednego kierowcę, przy czym nierzadko taka osoba przychodzi do pracy tylko sezonowo, na 3-4 miesiące.
Jeden z byłych kijowskich taksówkarzy przyznał, że kryzys na rynku faktycznie istnieje. On sam przebranżowił się, wyjechał na Zachód i teraz pracuje jako kierowca TIRa. Nie ma zamiaru wracać. Jego zdaniem, obecnie zarobki ukraińskich taksówkarzy są bardzo niskie, bo „rynek zabił dumping cenowy” Ubera itp.
Co ciekawe, w lukę na rynku kierowców w usługach przewozowych zaczynają wchodzić imigranci, głównie z Azji Południowej i Kaukazu, m.in. z Armenii, Gruzji, Azerbejdżanu, a także Libańczycy.
dev.ua / Kresy.pl