Śmiertelny wypadek w skarżyskich zakładach zbrojeniowych. Długa lista błędów

Śmiertelny wypadek w skarżyskich zakładach zbrojeniowych. Długa lista błędów

Skarżyska prokuratura cały czas prowadzi śledztwo w sprawie wypadku, do jakiego pod koniec kwietnia doszło w zakładach zbrojeniowych Mesko. W wyniku ran odniesionych po wybuchu zmarła 48-letnia pracownica. Wiadomo już, że szereg zaniedbań wykazała przeprowadzona po tragedii kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Okazało się np., że kobieta na tym stanowisko pracowała zaledwie dwa dni i mogła nie posiadać odpowiedniego sprzętu ochronnego.

Jak już informowaliśmy, do tego wypadku doszło 29 kwietnia około godz. 7, czyli godzinę po rozpoczęciu zmiany. Osoby pracujące w budynku, w którym wytwarzane są spłonki do pocisków, czyli niewielkie ładunki wybuchowe, nagle usłyszały potężnych wybuch.

Ranna została wówczas 48-letnia kobieta, która pracowała przy linii produkcyjnej. Śmigłowiec przetransportował ją do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. Jeszcze tego samego dnia pracownica skarżyskich zakładów, która miała poważne obrażenia twarzy, trafiła do specjalistycznego centrum leczenia oparzeń w Łęcznej. Po pewnym czasie jej stan się ustabilizował, więc znowu wróciła do szpitala w Kielcach. Niestety jej stan nagle się pogorszył. 48-latka zmarła 17 czerwca.

Śledczy gromadzą dowody, będą też prosić o opinię biegłego

Załoga Mesko jest wstrząśnięta tą tragedią. Jej przyczyny cały czas bada Prokuratura Rejonowa w Skarżysku-Kamiennej.

– Postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komuś. Na razie gromadzimy dowody. Trwają przesłuchania świadków, czyli pracowników i dyrekcji, kompletujemy dokumentację dotycząca stanowiska pracy tej pani i ewentualnych przeszkoleń, które odbywała. Czekamy też na dokumentację z inspekcji pracy – mówi Onetowi Tomasz Rurarz, prokurator rejonowy w Skarżysku-Kamiennej. – Po skompletowaniu wszystkich dowodów powołamy biegłego z zakresu bezpieczeństwa i higien pracy, żeby ocenił, czy w tym przypadku doszło do naruszeń – dodaje.

Jednocześnie prokurator Rurarz zaznacza, że efektów tego postępowania należy się spodziewać najwcześniej za kilka miesięcy. – Dopiero wtedy zdecydujemy, czy będziemy komuś stawiali zarzuty, czy też nie – zaznacza.

Wstrząsające wyniki kontroli inspekcji pracy

Jak się okazuje, Państwowa Inspekcja Pracy w Kielcach zakończyła już kontrolę w skarżyskich zakładach i opracowała jej wyniki. Ustalenia mogą szokować.

– Na podstawie przeprowadzonych czynności kontrolnych inspektor pracy ustalił m.in. następujące przyczyny związane z badanym zdarzeniem: brak doświadczenia, niewłaściwe tempo pracy, niewłaściwą organizację pracy, tolerowanie przez osoby sprawujące nadzór stosowania niewłaściwej technologii oraz odstępstw od przepisów i zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, nieprawidłowości w stosowaniu sprzętu ochronnego przez pracownika – wylicza w rozmowie z Onetem Jan Jóźwik, zastępca okręgowego inspektora pracy w Kielcach.

Jak ustalili inspektorzy, poszkodowana kobieta była zatrudniona w Mesko od ponad trzech lat, ale na stanowisku, na którym doszło do wybuchu, zaledwie dwa dni. – W wyniku przeprowadzonej kontroli badania wypadku, jaki zdarzył się 29 kwietnia, inspektor pracy wydał 12 decyzji na piśmie – podkreśla Jan Jóźwik.

Co też warto podkreślić, w latach 2020-2021 w Mesko S.A. inspektorzy pracy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Kielcach zbadali w sumie dwa wypadki przy pracy. Oba miały miejsce w tym roku. – Nie dotyczyły podobnych okoliczności – dodaje wiceszef PIP w Kielcach.

Piotr Rogoziński

Więcej postów