NIK sprawdzi, czy ORP Orzeł jest bezpieczny. Marian Banaś zapowiada kontrolę w MON

Najwyższa Izba Kontroli sprawdzi czy ORP „Orzeł” jest bezpieczny dla marynarzy. O fatalnym stanie technicznym jedynego, będącego obecnie w aktywnej służbie polskiego okrętu podwodnego informował list, prawdopodobnie od marynarzy „Orła”, który trafił pod koniec maja do mediów.

Marian Banaś, szef NIK informuje, że sprawa ORP „Orzeł” będzie dokładnie analizowana przez kontrolerów Izby. W odpowiedzi na pismo opozycyjnych posłów Agnieszki Pomaski oraz Czesława Mroczka (były wiceszef MON) z KO, Banaś podkreślił, że sprawdzone zostaną wydatki, jakie przeznaczono na konserwację, modernizację i eksploatację ORP „Orzeł” oraz czy sam okręt jest bezpieczny dla marynarzy.

Zgodnie z pismem Mariana Banasia, kontrola dotycząca ORP „Orzeł” jest „w planie pracy” na ten rok. Sama sprawa okrętu podwodnego będzie jednym z elementów kontroli jaką NIK przeprowadzi w MON i Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.

– Zagadnienia te zostaną zbadane podczas aktualnie prowadzonej kontroli Planu Modernizacji Technicznej, dotyczących Marynarki Wojennej, wynikających z Planu Rozwoju Sił Zbrojnych RP – napisał w liście do posłów Marian Banaś.

Przypomnijmy, pod koniec maja tego roku do mediów trafił list, podpisany przez „marynarzy i rodziny” z ORP „Orzeł”. Autorzy podkreślają, że do napisania dramatycznego w wymowie listu skłoniły ich wydarzenia, które rozegrały się na pokładzie okrętu.

– W czasie ostatnich majowych manewrów wystąpiły problemy ze zbiornikami balastowymi, a co za tym idzie – również z wynurzeniem. Tym razem wszystko zakończyło się dobrze i dzięki poświęceniu załogi udało nam się powrócić na powierzchnię. Niemniej jednak następnym razem możemy już nie mieć tyle szczęścia. Okręt podwodny ORP Orzeł znajduje się w opłakanym stanie technicznym i każdy rejs, licząc tak naprawdę od dzisiaj, może zakończyć się jego zatonięciem, a co za tym idzie – naszą śmiercią – pisali autorzy listu.

Ppłk Marek Pawlak, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych podkreślił, że „forma napisania listu wskazuje, że stworzył go ktoś niepowiązany z Marynarką Wojenną”, a jego autorów określił mianem „rzekomych” marynarzy ORP Orzeł. Dodał, że temu poradzieckiemu okrętowi przywracana jest pełna zdolność operacyjna.

– ORP Orzeł 3 lata temu nie miał możliwości zanurzania i wykonywania zadań, w chwili obecnej okręt zanurza się i załoga systematycznie odbudowuje zdolności do wykonywania zadań zgodnie z przeznaczeniem – pisał Pawlak w oświadczeniu odpowiadającym na list.

Zaznaczmy ORP „Orzeł” był w ostatnich latach remontowany dość regularnie (m.in. naprawiano zbiorniki balastowe, akumulatory i systemy uzbrojenia i hydroakustyczne). W 2017 r. na zacumowanym w porcie okręcie doszło do pożaru, czego skutkiem było częściowe zalanie wnętrza i uszkodzenie wyposażenia. Mimo spekulacji, że kolejna naprawa Orła jest nieopłacalna, okręt pozostał w służbie. Na ten rok zaplanowana jest kolejna modernizacja „Orła”, w tzw. suchym doku.

Dodajmy, zgodnie z zapowiedzią Banasia, NIK będzie chciał się przyjrzeć również kwestii pozyskania nowych okrętów podwodnych dla polskiej Marynarki Wojennej. Tzw. Program Orka był już kilkakrotnie przekładany (dziś wiadomo, że nowe jednostki zaplanowano pozyskać do roku 2034). Była także mowa o rozwiązaniu „pomostowym”. Miało ono oznaczać, że pomiędzy służącym obecnie Orłem (okręty typu Kobben zostały wycofane na początku tego roku) a zupełnie nowymi jednostkami, Marynarka Wojenna otrzyma okręt tymczasowy, który mógłby zapewnić naszej flocie zdolność operacyjną i ciągłość szkolenia marynarzy. Zgodnie z zapowiedziami szefa MON, Mariusza Błaszczaka z początku ub. roku, rozwiązaniem pomostowym miały być używane okręty pozyskane od Szwecji. Prawdopodobnie okazało się to zbyt drogie, dlatego postawiono na modernizację ORP „Orzeł”.

dziennikbaltycki.pl

Więcej postów