Białorusini nadal latają do Estonii. Ale kolejne kraje, w tym Polska nie czekając na decyzje Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego oraz Eurocontrol zamykają swoją przestrzeń dla białoruskich przewoźników. Dla Białorusinów zamknęła się także Ukraina. A Rosjanie postanowili na tym kryzysie zarobić – informuje „Rzeczpospolita”.
W lotniczych przepisach w Europie zapanował chaos. Polski Urząd Lotnictwa Cywilnego wydał zakaz przylotów i przelotów nad Polską dla 6 przewoźników białoruskich. Tymczasem — jak wynika z nieoficjalnych na razie informacji „Rzeczpospolitej” Aerofłot przebazowuje swoje maszyny do Mińska, żeby stamtąd operować do tych portów, do których w krajach UE latała Belavia. Bo tylko Litwa i Ukraina zakazała wlotu samolotów startujących z Białorusi, a nie wyłącznie białoruskich. Z kolei Białorusini mają operować na lotniska krajów Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP) i dowozić Aerofłotowi pasażerów do Mińska. A przez terytorium Białorusi nadal bez problemów latają Chińczycy, Rosjanie, Air India, cargo i linie kurierskie.
Dzisiaj późnym popołudniem zbiorą się (online) przedstawiciele krajów członkowskich Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego. Z Polski mają w nim uczestniczyć minister infrastruktury Andrzej Adamczyk i prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, Piotr Samson. Tyle że ta organizacja, zresztą jedyna w lotnictwie cywilnym, do której należy Białoruś, może zrobić naprawdę niewiele. Wyrzucenie, bądź zawieszeni tego kraju w prawach członka w sensie operacyjnym, będzie miało raczej prestiżowe znaczenie.
Niepokojący może się wydać fakt, że w ostatnią środę Rosjanie nie zezwolili Air France w rejsie Paryż- Moskwa na wlot na terytorium Rosji z ominięciem Białorusi. Czy to oznaczałoby, że Rosja przyłącza się oficjalnie do tego konfliktu? Otóż raczej nie. – LOT lata do Moskwy omijając Białoruś i leci nad Litwą i Łotwą – mówi „Rzeczpospolitej” Krzysztof Moczulski, rzecznik polskiego przewoźnika.