Kaczyński do więzienia. Prezes wziął na siebie całą winę

Kaczyński do więzienia

Puk puk, tu policja – usłyszy pewnego ranka Jarosław Kaczyński i się nie ucieszy? Prezes PiS tłumaczy, dlaczego jego partia może łamać prawo i ogłasza, że to wszystko jego decyzje.

Prezes PiS broni swego pupila i bierze całą winę na siebie. Jeszcze nie wie, że to działanie może wywieść go przed sąd, a nawet Trybunał Stanu? A może już czeka, aż któregoś dnia nad ranem do jego drzwi zapukają służby? No chyba że tak je sobie podporządkował, że wie, iż nigdy to nie nastąpi…

Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu serwisowi Wprost.pl, w którym między innymi oznajmił, że jak kobieta chce dokonać aborcji, to nikt jej niczego nie broni, byle wyjechała z Polski. Zajął się też tematem nielegalnych wyborów korespondencyjnych, które nie odbyły się w maju 2020 roku, a na które PiS zmarnowało ponad 76 milionów złotych z kieszeni obywateli.

Jarosław Kaczyński za kratki?

Przypomnijmy – maj upływa pod znakiem ujawniania afery, w której główne skrzypce zagrał Mateusz Morawiecki. To premier, a nie – jak sądzono – Jacek Sasin, odpowiedzialny jest za wydanie poleceń druku kart i organizacji głosowania, przepuszczenie na ten cel ogromnych pieniędzy, a wszystko to wbrew prawu. Śledztwo w sprawie przeprowadziła Najwyższa Izba Kontroli, a jej szef Marian Banaś zapowiada skierowanie do prokuratury zawiadomień o popełnieniu przestępstwa.

Teraz okazuje się, że zapatrzony w Mateusza Morawieckiego Jarosław Kaczyński, chce wziąć winę na siebie. OK, pewnie większość Polaków i tak wie, że to szef PiS rządzi Polską i podejmuje wszelkie polityczne decyzje, jednak nigdy dotąd nie zdejmował winy za przewinienia ze swych podwładnych.

„Doszło do blokady ze strony samorządów, które w drastyczny sposób złamały konstytucję i nie poniosły żadnych konsekwencji. Wtedy powstał pomysł – nie ukrywam, że mój – żeby zrobić coś takiego jak w Bawarii i w Kanadzie, czyli przeprowadzić wybory korespondencyjne. To umożliwiało ominięcie oporu samorządów. Później się okazało, że jest dużo trudności i kłopotów, również po naszej stronie”- przyznał prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Szef partii rządzącej nie widzi przy tym pewnego kuriozum – jego zdaniem to samorządy łamały konstytucję, co było to karygodne. Jednak gdy to samo zaczął robić rząd… no cóż, im już można.

Kaczyński: PiS łamie prawo, o może

Czy zatem pewnego dnia policja zapuka do drzwi Jarosława Kaczyńskiego nie po to, by przynieść żwirek jego kotom lub zameldować, że służą wiernie (codziennie domu prezesa pilnuje nawet 40 funkcjonariuszy!), ale po to, by go aresztować? Raczej nie ma takich szans, biorąc ich powiązania z panem Jarosławem.

Sam zaś Kaczyński już wyręczył prokuraturę i sądy, i ogłosił, że łamanie prawa przez PiS jest dozwolone, bo on uważa, że to dobre dla kraju.

„To była próba realizacji wymogów demokracji. Dlatego nie może być traktowana jako działanie szkodliwe, a tym bardziej przestępcze” – powiedział krótko.

Dodał też, że premier Mateusz Morawiecki wcale nie jest przestępcą – on jest dzielnym, odważnym mężczyzną, który poświęcił się dla Polski!

„Uważam, że premier zachował się jak mężczyzna […] i podpisał odpowiednie rozporządzenia. Minister Dworczyk też zachował się jak mężczyzna i podpisał to, czego wymagała sytuacja” – powiedział Jarosław Kaczyński.

PLANETA.PL

Więcej postów