„Gazeta Wyborcza” ujawniła szczegóły aktu oskarżenia wobec Daniela Obajtka wycofanego w 2016 r. Obecny szef Orlenu miał kontaktować się z szefem grupy przestępczej Maciejem C. ps. „Prezes”. Według prokuratury miał uczestniczyć z nim w lewym handlu granulatem, a po latach otrzymać łapówkę za ustawienie przetargu. Ten zaprzecza informacjom „Wyborczej”.
Tekst „Obajtek, szef mafii i inni” Agaty Kondzińskiej i Iwony Szpali w „Gazecie Wyborczej” przedstawiony jest jako pierwszy z cyklu artykułów o dokumentach sądowych oraz prokuratorskich związanych z Danielem Obajtkiem.
Minister sprawiedliwości i szef prokuratury Zbigniew Ziobro przeprowadził całą operację zmiany prawa, by móc wycofać z sądu korupcyjną sprawę Obajtka.
W kwietniu 2013 r. Obajtek jako wójt Pcimia został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze Policji. Usłyszał zarzut współdziałania ze zorganizowaną grupą przestępczą Macieja C. ps. „Prezes”, wyłudzenia z firmy swych wujów 1,4 mln zł i podzielenia się tą kwotą z przestępcami, do tego przyjęcia od „Prezesa” 50 tys. zł łapówki za ustawienie przetargu na budowę kanalizacji.
Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Sieradzu. Przez dwa lata proces nie mógł się rozpocząć, zawsze brakowało któregoś ze świadków. Gdy w 2015 r. władzę przejęło Prawo i Sprawiedliwość, śledztwo zostało odebrane ostrowskiej prokuraturze i przekazane do jednostki w Piotrkowie Trybunalskim. W 2016 r. prokuratura złożyła do sądu wniosek o cofnięcie aktu oskarżenia do etapu postępowania przygotowawczego.
W 2017 r. sprawa grupy „Prezesa” trafiła przed sąd bez wątków z Danielem Obajtkiem. Postępowanie w którym pojawiało się jego nazwisko zostało przeniesione do małopolskiego wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej, gdzie zostało umorzone.
W poniedziałkowej publikacji „GW” na jaw wychodzą szczegóły wycofanego aktu oskarżenia. Część informacji pochodzi z zeznań samego „Prezesa” i osób z nim związanych. Daniel Obajtek przyznał się przed prokuraturą do znajomości z gangsterem, ale nie przyznawał się do stawianych mu zarzutów.
„Prezes” w granulacie
Obszerna część artykułu to opis działalności Macieja C. ps. „Prezes” oskarżonego o kierowanie grupą przestępczą. To pełnomocnik firmy windykacyjnej. W prokuratorskich aktach znalazły się opisy jej brutalnej działalności.
„Jego ludzie działają w całej Polsce: biją, zastraszają, grożą opiekunem, który wprowadzi się do domu dłużnika i przejmie kontrolę nad jego życiem, może też przejąć biznes” – pisze „GW”.
Z akt postępowania wynika, że „Prezes” dowiedział się o lewym interesie zakupu granulatu. Na czym miał on polegać? Elektroplast płacił za tony surowca, którego nigdy nie dostał. Obajtek odpowiadając w firmie za dostawy miał fikcyjnie je zawyżać. W zamian otrzymywał połowę kwoty oraz prowizję od sprzedawcy, 40 gr za kg.
Przez osobę zamieszaną w proceder panowie zawierają znajomość. „Prezes” miał usłyszeć od Obajtka narzekania na jednego z uczestników handlu i wkrótce doprowadza do jego wymiany. Nowy pośrednik wystawia faktury na kwotę 1,5 mln zł.
Prokuratura stwierdza, że „uznając najbardziej korzystną wersję dla oskarżonych, stwierdzić należy, że dostawy odpowiadały faktycznie kwocie 537 tys. zł”. Pozostała kwota stanowiła więc wyłudzenie na szkodę Elektroplastu. Obajtek miał z tego ponad 530 tys. zł, „Prezes” miał otrzymać 137 tys. zł
„Prezes” u wójta
Handel ustaje w 2004 r., ale kontakty Daniel Obajtka z Maciejem C. ulegają wznowieniu w 2010 r. Do Pcimia przyjeżdża człowiek „Prezesa”, który zezna, że miał rozpoznać „możliwość zarobienia pieniędzy w związku z wykorzystaniem stanowiska wójta gminy zajmowanego przez Obajtka”.
Ten na spotkaniu miał opowiedzieć o planowanej inwestycji w sieć wodno-kanalizacyjną i zasugerować w niej udział „Prezesa”. Już w spotkaniu z nim samym miał oczekiwać pieniędzy za pomoc w wygraniu przetargu.
Panowie spotykają się w restauracjach jeszcze kilka razy z udziałem innych osób. Omawiają specyfikację materiałów i usług, dzielą się dokumentacją techniczną. Podczas jednego ze spotkań wójt Pcimia miał otrzymać kopertę z 50 tys. zł. I miał to być dopiero początek współpracy.
W pierwszym przetargu firma związana z „Prezesem” odpada, ale wybór wykonawcy zostaje unieważniony. W drugim przetargu kolejna wskazana firma również nie wygrywa.
W związku z tym Daniel Obajtek ma „najazd ludzi Macieja C.”. „Wyborcza” pisze, że kazali mu wsiąść do samochodu i przez półtorej godziny wozili go po okolicy, wywierając „presję psychiczną”. On sam zeznał, że w tylnej części auta nie było klamek, dostawał pytania o dzieci, o to gdzie mieszka, czym zajmuje się jego rodzina.
Po tym incydencie wójt Picimia miał zadzwonić do „Prezesa” i zagrozić powiadomieniem organów ścigania. Ich kontakt się urywa.
Daniel Obajtek: konfabulacje gangstera
Daniel Obajtek zareagował na publikację „Wyborczej” i udostępnił w tej sprawie oświadczenie wydane przez jego pełnomocnika. Zaprzecza on informacjom zawartym w artykule. Według szefa PKN Orlen to „konfabulacje gangstera mające na celu złagodzenie kary”.
„Niezawisły sąd oczyścił pana Daniela Obajtka z wszelkich zarzutów i potwierdził, że zostały one oparte na niespójnych, niejasnych i sprzecznych z innymi dowodami zeznaniach osób, których wiarygodność została oceniona jako znikoma” – pisze mec. Maciej Zaborowski.
Prawnik przekonuje, że Obajtek nie współdziałał z grupą przestępczą, a podjęte przez niego działania były sprzeczne z jej interesem.
W oświadczeniu zawarto zeznanie przypisywane Maciejowi C., który miał stwierdzić, że pomówienia kierowane pod adresem Daniela Obajtka były efektem dążenia do złagodzenia własnego wyroku.
„To najlepiej pokazuje, jak niewiarygodne i zmanipulowane były skierowane przeciwko panu Danielowi Obajtkowi zarzuty, na których opierał się akt oskarżenia” – czytamy w oświadczeniu.