Poseł PiS przyznaje się do błędu ws. zakazu aborcji. „Zabrakło wyobraźni”

Poseł PiS przyznaje się do błędu ws. zakazu aborcji

Nie tyle żałuję, co mam wątpliwości, czy to było rozsądne. Nie spodziewałem się, że tak to się wszystko potoczy. Zabrakło chyba wyobraźni. Składając swój podpis, miałem na uwadze przede wszystkim dzieci, które mają rokowania i perspektywę życia, czyli m.in. dzieci z zespołem Downa. Miałem nadzieję, że TK bardziej precyzyjnie rozstrzygnie tę kwestię – mówi w rozmowie z „Super Expressem” Tadeusz Cymański, poseł klubu PiS, jeden z sygnatariuszy wniosku do TK ws. konstytucyjności zapisów prawnych o przerywaniu ciąży.

Wyrok TK ws. dalszego ograniczenia aborcji stał się kilka dni temu obowiązującym prawem. Poseł Sośnierz, który podpisał wniosek o rozpatrzenie zgodności z konstytucją przesłanki o dopuszczalności przerywania ciąży ze względu na ciężkie i nieodwracalne upośledzenia płodu, mówił, że dziś tego żałuje. Pan też wniosek podpisał. Też pan tego żałuje?

Tadeusz Cymański: – Nie tyle żałuję, co mam wątpliwości, czy to było rozsądne. Nie spodziewałem się, że tak to się wszystko potoczy. Zabrakło chyba wyobraźni. Składając swój podpis, miałem na uwadze przede wszystkim dzieci, które mają rokowania i perspektywę życia, czyli m.in. dzieci z zespołem Downa. Miałem nadzieję, że TK bardziej precyzyjnie rozstrzygnie tę kwestię.

– Okazało się, że wyrzucił przy okazji przesłankę o wadach letalnych płodu, co dziś wymusza na kobietach rodzenie dzieci, które nie mają szans żyć.

– Niestety, orzeczenie w takiej formie to woda na młyn przeciwników życia. Pytanie, jak z tej sytuacji dziś wyjść. Myślę, że warto tu rozważyć projekt pana prezydenta, który podjął szybką i dramatyczną próbę rozwiązania tego problemu.

– Prezydencki projekt utknął w Sejmie, a można go było rozpatrzyć przez ten czas, kiedy oczekiwaliśmy na publikację uzasadnienia TK. Uniknęlibyśmy wielu ludzkich dramatów.

– Myślę, że te sprawy zostaną rozwiązane zgodnie z wolą większości, jak to się dzieje w demokratycznym państwie. A większość Polaków chce chronić życie poczęte, jednocześnie szukając rozwiązań, które pozwoliłyby zachować „kompromis aborcyjny” z 1993 r. Mam nadzieję, że w tę stronę sprawy pójdą, bo alternatywą jest eskalacja konfliktu. Wyszliśmy już z inicjatywą, by tworzyć hospicja perinatalne. Jest to, oczywiście, spóźnione o wiele lat rozwiązanie i być może od tego trzeba było zacząć, ale pozwoli poczuć kobietom, że w tej dramatycznej sytuacji wad letalnych płodu nie są pozostawione same sobie, że mają się, gdzie zwrócić o pomoc. I nie jest to „zamiast” kluczowych rozwiązań prawnych, ale „oprócz”. Niezależnie od ustawodawstwa, to wsparcie musi istnieć.

– Ale myśli pan, że prezydencki projekt, który na pewno doraźnie pomógłby w tych najtrudniejszych sytuacjach, przejdzie przez parlament?

– Osobiście skłaniałbym się ku temu, żeby poważnie rozważyć propozycję prezydenta. Z ciężkim sercem, ale zastanowiłbym się, czy to nie będzie dobre rozwiązanie. Oczywiście, osobiste poglądy i przekonania są bardzo ważne, ale w życiu publicznym rozsądek i roztropność nakazują rozważyć wszystkie racje. Świętość każdego życia jest niepodważalna, ale stanowiąc prawo dla wszystkich obywateli, nie możemy wbrew opinii większości Polaków forsować rozwiązań, które obrócą się w konsekwencji przeciwko nienarodzonym dzieciom.

– Nie warto było się nad tym zastanowić, zanim sprawa trafiła do TK?

– Cóż, dziś widać, jak ważne było rozstrzygnięcie kwestii aborcji przez Trybunał, któremu szefował prof. Zolla, a który uznał w 1997 r., że skoro nauka nie rozstrzyga jednoznacznie, kiedy zaczyna się życie, trzeba je chronić od poczęcia, robiąc jednak zastrzeżenia dla trzech przypadków, kiedy aborcja jest dopuszczalna w kontekście wartości życia kobiety, która jest w ciąży z dzieckiem z wadami letalnymi, czy kiedy ciąża pochodzi z gwałtu lub kazirodztwa. To werdykt, do którego zwraca się wielu ludzi, także ja, zaniepokojonych obrotem sprawy, szukając rozwiązań. Ale cóż, poszły konie po betonie i musimy znaleźć inne rozstrzygnięcie tej sprawy.

SE.PL

Więcej postów