Inspektorat Uzbrojenia wypracował rekomendacje w sprawie programu okrętu obrony wybrzeża Miecznik. Czeka teraz na akcepcję MON. To w kończącym się 2020 r. dobra informacja dla Marynarki Wojennej RP. Problem w tym, że doświadczenia ostatnich lat nauczyły marynarzy, by do deklaracji co do modernizacji ich rodzaju sił zbrojnych podchodzić z ostrożnością. Jak będzie tym razem?
Pod koniec listopada 2020 r. mjr Krzysztof Płatek poinformował, że Inspektorat Uzbrojenia opracował stosowne rekomendacje dotyczące pozyskania okrętów Miecznik. Po ich zatwierdzeniu przez szefa MON będzie się mogło rozpocząć przygotowanie do pozyskania nowych okrętów.
Jak dotąd program nie wyszedł poza fazę analityczno-koncepcyjną. Zgodnie z decyzją MON regulującą te kwestie, zakończenie tej fazy następuje z chwilą zatwierdzenia wniosku w sprawie pozyskania sprzętu wojskowego dla Sił Zbrojnych RP.
To ważna informacja – choćby dlatego, że oznacza, iż wypracowano już przynajmniej ogólne założenia dotyczące okrętów, które chcemy pozyskać. Ich zatwierdzenie będzie jednoznaczne z uruchomieniem przez resort obrony postępowania zmierzającego do pozyskania nowych okrętów dla Miecznika.
– Cieszą nas doniesienia o postępach w fazie analityczno-koncepcyjnej w programie Miecznik. Przygotowujemy się do jego realizacji od dłuższego czasu i mamy świadomość, co trzeba zrobić, aby budowa fregaty w Polsce była wykonalna – choć wiele osób podchodzi do tego sceptyczne – twierdzi Paweł Lulewicz, prezes zarządu PGZ Stocznia Wojenna.
Kłopot jest taki, że wciąż nie wiadomo, jakie to okręty miałyby trafić do marynarki do obrony wybrzeża. Korwety, fregaty, bo chyba nie patrolowce podobne do przekazanego przed rokiem do służby ORP Ślązak, który (jeszcze jako korweta Gawron) zaczął powstawać w 2001 r.?
Fregaty czy korwety?
Wiadomo, że MON w programie Miecznik planował pozyskanie w latach 2022–2026 trzech okrętów obrony wybrzeża kryptonim Miecznik. Ale w lipcu 2016 r. unieważniono postępowanie wszczęte w 2015 r. – ze względu na konieczność weryfikacji oceny podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa.
W ramach programu do Marynarki Wojennej mają trafić wielozadaniowe jednostki rakietowe, które będą trzonem nawodnych sił uderzeniowych MW RP. W Koncepcji Bezpieczeństwa Morskiego z 2017 r., autorstwa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, znalazła się rekomendacja, by okrętami dla Miecznika były fregaty, a nie – jak zakładano wcześniej – korwety.
Według danych IU resort obrony planuje zamówienie dwóch fregat, które miałby zbudować polski przemysł stoczniowy z partnerem zagranicznym. Wymienia się wśród nich niemiecki holding ThyssenKrupp Marine Systems, francuski Naval Group, włoski Leonardo, amerykański Lockheed Martin czy brytyjski Babcock International.
Projekty odłożone nie wiadomo na kiedy
W kontekście deklaracji o budowie tych okrętów przez polski przemysł warto przypomnieć, że w grudniu 2018 r. Inspektorat Uzbrojenia MON wystosował zaproszenie negocjacji warunków zamówienia do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. W 2019 r. anulowano je bez podania przyczyn…
W mediach krąży nieoficjalna informacja o możliwości przejęcia od Stanów Zjednoczonych używanych wielozadaniowych okrętów wojennych klasy LCS. Jeśli to plotka, to nikt jej oficjalnie nie zdementował.
Informacja, że rekomendacje co do uruchomienia Miecznika trafiły na biurko ministra Mariusza Błaszczaka, daje nadzieję, że być może program ten nie podzieli losu wielu innych, szumnie zapowiadanych, które szybko wylądowały na dnie szuflady z mianem „Projekty odłożone nie wiadomo do kiedy”.
Powołanie pełnomocnika
Do takiego wniosku doszło najwyraźniej również Polskie Lobby Przemysłowe, które w grudniu 2020 r. złożyło propozycję powołania pełnomocnika ministra obrony narodowej do spraw pozyskania i wdrożenia okrętu w ramach programu Miecznik.
W piśmie do prezydenta, premiera, ministrów: obrony narodowej i aktywów państwowych autorzy projektu uzasadniają, że powołanie takiego pełnomocnika jest ważne z uwagi na złożony proces pozyskania okrętów tej klasy oraz w celu zmniejszenia ryzyka.
Jak informuje WNP.PL prof. Paweł Soroka, koordynator Polskiego Lobby Przemysłowego, byłoby to rozwiązanie podobne jak w przypadku programów F-16, Wisła czy samolotów dla VIP-ów.
– Miałby on funkcjonować na styku co najmniej dwóch resortów: MON i Ministerstwa Aktywów Państwowych i mieć umocowanie pod nadzorem podsekretarza stanu MON ds. modernizacji technicznej – podkreśla prof. Soroka.
Kluczowa decyzja rządu
Według postulatów pełnomocnik w ramach swoich obowiązków powinien mieć zapewnioną możliwość akceptacji projektu okrętu podstawowego dla MW oraz udział w procedurze przetargowej, jak również przy wyborze wykonawcy przemysłowego i jego opiniowaniu. Zarówno w przypadku partnerów krajowych, jak i zagranicznych. Przedstawiałby też propozycje MON w zakresie organizacji i przebiegu budowy okrętu w tym projekcie.
Autorzy sugerują, że nowy okręt nie powinien być projektowany od podstaw. Zwracają uwagę na konieczność wyboru przez IU takiego zagranicznego partnera, który realizował już wcześniej złożone projekty okrętowe, współpracującego z polskimi stoczniami i który zagwarantuje, że produkcja, już od pierwszej jednostki, zostanie uruchomiona w Polsce.
Kłopot z tym, że nawet zakończenie fazy analityczno-koncepcyjnej w programie okrętowym Miecznik, to dopiero początek – długiego i do końca niepewnego – procesu pozyskania nowych okrętów dla MW.
Decydujące znaczenie co do tego kiedy rozpocznie się i jak długo będzie trwała ich budowa, będzie miała decyzja rządu. Tego nawet powołanie pełnomocnika MON ds. programu nie zmieni…
Optymistyczne jest to, że nawet najdłuższą drogę trzeba rozpocząć od pierwszego kroku. Czekają na to nie tylko marynarze…