Pamiętam doskonale atmosferę z 1993 roku. Wychodziliśmy z poziomu bardzo niskiego poszanowania życia za czasów PRL, gdy aborcja była po prostu środkiem antykoncepcyjnym. Dyskusja odbywała się w innej rzeczywistości społecznej, ale była burzliwa, gdy rozważano zakres, w którym aborcja powinna być dopuszczona – mówi w rozmowie z Faktem Paweł Zalewski, poseł Koalicji Obywatelskiej, uczestnik sejmowej debaty nad kompromisem aborcyjnym w 1993 roku
Fakt: Dlaczego akurat w środku pandemii Trybunał Konstytucyjny zdecydował o zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych? Paweł Zalewski: Kompletnie tego nie rozumiem. Wygląda to na gaszenie benzyną pożaru, którym jest szczyt epidemii w Polsce. Sprowokowano ludzi do wyjścia na ulice w proteście przeciwko zaostrzeniu ustawy aborcyjnej. Nie znajduję w żadnym z wystąpień polityków, posłów i w logice politycznej PiS argumentów, które usprawiedliwiałby takie działanie. Politycy opozycyjni twierdzą, że Jarosław Kaczyński świadomie zapomniał o słowach swojego brata Lecha, który apelował, aby nie majstrowano przy „aborcyjnym kompromisie” z 1993 roku. – Prezes Prawa i Sprawiedliwości zapomniał również o swoich opiniach i działaniach. Kiedy w 2007 roku ówczesny marszałek Sejmu Marek Jurek chciał zmienić prawo i poprzez wpis do Konstytucji zakazać całkowicie aborcji, wtedy Jarosław Kaczyński przeciwstawił się temu. Zaryzykował osłabienie swojego rządu, utratę kilku posłów. Był gotów na kryzys, ale w obronie „kompromisu aborcyjnego”. Dzisiaj zmienił zdanie. W 1993 roku Sejm dokonał zdecydowanego zaostrzenia prawa o aborcji. Obowiązujące bardzo liberalne przepisy z czasów PRL przestały obowiązywać. Przypomnijmy, że w PRL kobieta mogła legalnie usunąć ciążę w trzech przypadkach: zagrożenia dla zdrowia płodu lub ciężarnej, jeśli ciąża powstała w wyniku przestępstwa oraz ze względu na trudne warunki życiowe kobiety. Był pan w 1993 roku jednym z posłów przedstawiających poprawki do nowej ustawy. W jakiej atmosferze odbywały się wówczas dyskusja i głosowanie nad nowymi przepisami? – W imieniu grupy posłów przedstawiałem poprawki do ustawy antyaborcyjnej, które zostały przyjęte. Dotyczyły one problemu, z którym mamy dzisiaj do czynienia. Wnioskowaliśmy o to, aby była dopuszczalna aborcja w przypadku ciężkiego uszkodzenia płodu oraz zagrożenia zdrowia i życia matki. I tak się stało. Pamiętam doskonale ówczesną atmosferę. Wychodziliśmy z poziomu bardzo niskiego poszanowania życia za czasów PRL, gdy aborcja była po prostu środkiem antykoncepcyjnym. W 1993 roku dyskusja odbywała się w innej rzeczywistości społecznej, ale była burzliwa, gdy rozważano zakres, w którym aborcja powinna być dopuszczona. Jarosław Kaczyński krytykował wtedy ZCh-N, domagający się całkowitego zakazu aborcji. Kaczyński wtedy, że absolutny zakaz aborcji prowadzi do dechrystianizacji Polski. Przyznaję, dyskusje i spory były bardzo ostre, ale jednak osięgnięto dobry kompromis. Uspokoił on nastroje, okazał się trwały i akceptowalny przez Polaków. Jak reagował wtedy Kościół? – Nasze poprawki konsultowaliśmy z kilkoma biskupamiu. Jednoznacznie – mimo pewnych różnic w opiniach – rozumieli doskonale, że nie można wymagać od kobiety heroizmu. Dzisiaj hierarchowie zajmują inne stanowisko. – Mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Społeczna atmosfera wokół kompromisu aborcyjnego i jego przepisów się nie zmieniła. Zmiana nastąpiła gdzie indziej. Doszło do niebywałego powiązania struktur państwa i struktur Kościoła. Ta identyfikacja dwóch instytucji, które z założenia powinny być wobec siebie autonomiczne, sprawiła, że przestały być od siebie niezależne, zaczęły się przenikać. To doprowadziło do sytuacji, w której Jarosław Kaczyński podjął decyzję o zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Gdyby stosunki państwo-Kościół były normalne i zdrowe, to znaczy, gdyby od wsparcia Kościoła dla Jarosława Kaczyńskiego nie zależał jego wynik wyborczy, wówczas mielibyśmy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Co pana zdaniem mogli, czy raczej powinni byli zrobić politycy, żeby uniknąć obecnego konfliktu? – Znajdujemy się w sytuacji, w której państwo przestało realizować swoje cele w najważniejszej dla Polaków kwestii – ochrony zdrowia. Rząd podejmuje decyzje o działaniach, mających zmniejszyć relacje społeczne, przerwać obwód roznoszenia się wirusa, a z drugiej strony to samo państwo, ten sam rząd wypycha ludzi na ulice, eskaluje konflikt, pokazuje, że Sejm nie jest miejscem rozwiązania problemów, podgrzewa atmosferę. To oznacza, że rządzący przestali realizować cele, do których zostali powołani. W moim przekonaniu, jest to najsilniejszy kryzys tej władzy od początku rządów PiS, czyli od 2015 roku. Spowodowany jest przekonaniem Jarosława Kaczyńskiego, że skoro uzyskał demokratyczny mandat w wyborach, czyli większość w Sejmie, to jest w stanie robić wszystko i nic go nie ogranicza. Wiążę się to z jego koncepcją, głoszącą, że demokracja nie powinna być liberalna, to znaczy nie powinna uwzględniać interesów mniejszości. Dzisiaj okazuje się, że nieuwzględnienie interesów kobiet, a także bardzo poważnych grup społecznych – rolników, nauczycieli, górników i innych – doprowadza do niefunkcjonowania państwa. Widać wyraźnie, że Jarosław Kaczyński i PiS nie mają żadnej koncepcji, w jaki sposób opanować sytuację.
Z Pawłem Zalewskim, posłem Koalicji Obywatelskiej rozmawiał Andrzej Kaniewski
– Jeśli dalej będziemy obserwować wykładnicze tempo wzrostu liczby zakażeń, będę namawiał premiera do całkowitego lockdownu. Łóżek nie da się dokładać w nieskończoność – przekonuje Adam Niedzielski (47 l.), minister zdrowia. W długim wywiadzie dla Faktu mówi także o nadchodzących świętach, o szpitalach tymczasowych, o tym, dlaczego nie testujemy więcej oraz o swojej współpracy Łukaszem Szumowskim, jego poprzednikiem.
Agnieszka Chylińska stroni od opowiadania w mediach o życiu prywatnym. Jednak ze względu na bulwersującą decyzję Trybunału Konstytucyjnego, postanowiła podzielić się swoją historią. Ma trójkę wspaniałych dzieci, jednak jak wyznała, dwoje z nich jest „specjalnej troski”.
W poniedziałek ok. godz. 17. na warszawskim Mokotowie doszło do groźnego wypadku. Rozpędzone auto wjechało z impetem w tłum protestujących kobiet. Ucierpiały dwie z nich. Jedna poszkodowana została przewieziona do szpitala. Natomiast kierowca BMW odjechał z piskiem opon. – Do tej pory bezskutecznie poszukujemy sprawcy – mówi Fakt24 podkom. Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji.
Na drodze do mieszkania państwa Dudów w Krakowie, pojawił się śmierdzący i nieestetyczny problem. Natknęła się na niego Kinga Duda (24 l.), która w towarzystwie ochroniarza SOP szła do apartamentu. Jak informuje „Gazeta Krakowska” przed wejściem do mieszkania prezydenta leżała… końska kupa. To nie spodobało się córce prezydenckiej pary, która miała osobiście interweniować w tej sprawie u pracownika pobliskiej stajni. Do akcji włączył się funkcjonariusz SOP, co malowniczo opisała „Gazeta Krakowska”.
Co robić, kiedy zaczyna łamać w kościach lub męczy nas gorączka? Kto zleci bezpłatny test na koronawirusa? Wiele osób wciąż nie wie, co w takiej sytuacji robić. Rozwiązanie jest jedno: należy skontaktować się ze swoim lekarzem POZ. To on odpowiada za leczenie pacjentów, może kierować na badania, a teraz – także zlecać testy na koronawirusa i kontrolować przebieg COVID-19 u chorych w izolacji domowej. Wyjaśniamy, w jaki sposób pomoże nam lekarz rodzinny.
Tego nikt się nie spodziewał. Spór o aborcję po raz kolejny rozdarł Polskę, a wtedy z pałacu prezydenckiego popłynęły nieoczekiwane słowa. Doprowadziły one do tego, że o. Tadeusz Rydzyk obraził pierwszą damę.
Aktywistka Femenu protestowała przed polską ambasadą w Kijowie (Ukraina). Obnażona działaczka Femenu zrobiła to, by wesprzeć Polki w ich walce o prawo do aborcji. Protestująca została zatrzymana przez policję.
W związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który uznał, że aborcja w przypadku ciężkiego lub nieodwracalnego uszkodzenia płodu jest niezgodna z konstytucją Polki wyszły na ulicę. Protesty w całej Polsce trwają od czwartku. Na poniedziałek, 26 października organizatorzy Strajku Kobiet zapowiedzieli blokady w całym kraju, które mają rozpocząć się o godz. 16.
Mieszkańcy kamienicy usłyszeli krzyki, a gdy zaniepokojeni wyszli na korytarz zobaczyli wystające z windy ręce. 39-letnia lektorka francuskiego już wtedy nie żyła.
Internauci po raz kolejny wzięli na celownik Melanię Trump. A to za sprawą zdjęcia zrobionego pierwszej damie i Donaldowi Trumpowi w drodze na debatę prezydencką z Joe Bidenem. Internauci są przekonani, że prezydentowi towarzyszyła „fałszywa Melania”. „Jaki jest twój ulubiony sobowtór Melanii?” – ironizują w komentarzach.