W restauracji „Sowa i Przyjaciele” premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że jest w świecie zachodu poważny kryzys zadłużenia i kiedyś to wszystko pier…e, a najlepszym sposobem na zaistniałą sytuację zawsze była wojna.
Jakim to więc cudem postsolidarnościowe ekipy, które zamieniły przez prywatyzację prosperujące zakłady Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przynoszące stałe wpływy do budżetu za jednorazową niską opłatę, „szampana i kilogram kiełbasy dla siebie”, doprowadzając tym samym do powstania 400% względem PKB zadłużenia, znalazły pieniądze na 500+?
Cudów nie ma, no chyba że mowa o bombkach choinkowych kulistych, w kształcie grzyba i cygara. Dzisiaj już nie ma żadnej wątpliwości, że słowa prezydenta Putina o ofensywnym charakterze tzw. tarczy antyrakietowej są prawdziwe. Donald Trump swoją iście „demokratyczną” prezydenturę zaczął od wypowiedzenia Konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych. Jest to ewidentny sygnał, że protokoły i sądy dyplomatyczne oraz wymagania i prawa międzynarodowe, w tym i poszanowanie granic innych państw Stany Zjednoczone mają gdzieś.
Kolejną wypowiedzianą przez Trumpa umową jest traktat INF. Traktat o likwidacji rakiet balistycznych pośredniego zasięgu. Porozumienie to zainicjowane zostało w 1987 roku przez I sekretarza Związku Radzieckiego Michaiła Gorbaczowa i prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Regana. Porozumienie bardzo ważne, gdyż dawało czas na spokojną reakcję systemów tarczy antyrakietowej, gwarantowało możliwość kontrataku i wykluczało przypadkowe i omylne wykorzystanie broni jądrowej jako odpowiedzi na niewiadome działanie wroga. Dzisiaj zaś dzięki Trumpowi żyjemy w czasach paranoi, w których na odpowiedź i kontratak zostało kilkanaście sekund, czyli nic. Ryzyko użycia omylnego lub przypadkowego broni jądrowej wzrosło zaś stukrotnie.
Należy dodać, że pociski SM 3 używane w rzekomych bazach tarczy antyrakietowej w Polsce są pociskami właśnie pośredniego zasięgu, mogącymi niszczyć cele na dystansie powyżej 500km do 2,500km. W świetle wypowiedzenia przez Stany Zjednoczone traktatu INF nie ma już żadnych wątpliwości, że Trump i Morawiecki chcą „rozdeptać niedźwiedzia”. Pikanterii temu wszystkiemu dodaje fakt, że przechowywane w Europie „bomby” atomowe B61 to w istocie ładunki wybuchowe przenoszone przez amerykańskie pociski balistyczne AGM-86B o zasięgu powyżej 500 do 2,500 km, a więc broń atomową pośredniego zasięgu, w dodatku jest to tak zwany pogromca bunkrów, a więc pocisk manewrujący przeznaczony do uśmiercania rosyjskich cywili ukrytych w bunkrach i skierowany bezpośrednio przeciwko Rosji, a nie domniemanym innym wrogom jak to zwykła przysięgać Ameryka.
Niemieckie Deutsche Welle słusznie obawiało się, że decyzja Trumpa o wypowiedzeniu traktatu INF doprowadzi do nowego i niekontrolowanego wyścigu zbrojeń w Europie, zagrozi bardzo mocno europejskiemu bezpieczeństwu i spędzi sen z powiek setkom milionów europejskich obywateli. Należy sobie powiedzieć jasno, to w czym Polacy upatrują sobie bezpieczeństwo, dla Niemców jest postrzegane jako śmiertelne zagrożenie — i oni mają rację.
W odpowiedzi Rosjanie są zmuszeni opracować swój własny pocisk balistyczny pośredniego zasięgu i wybór padł na nowoczesną modyfikację znanego jeszcze z czasów ZSRR pocisku RK-55. Jest takie powiedzenie, kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Od łamania traktatu INF Amerykanie nie zginą, wyginie Naród Polski i Europejczycy.
Należy sobie powiedzieć jasno, bezpieczeństwo TAK, ale zaczepkom cudzych wojsk na polskich ziemiach NIE. Dlatego w trosce o własny naród i rodzinę mam do powiedzenia jedno: Amerykanie, zostawcie Polskę w spokoju.
TOMASZ DWORCZAK