„Salon odrzuconych” u Andrzeja Dudy. „Nie widać, żeby miał pomysł na te pięć lat prezydentury”

– Nowe nominacje w każdej instytucji są zwykle sygnałem, jaka będzie prowadzona przez nią polityka. W przypadku Kancelarii Prezydenta tego kierunku nie widać. To w większości osoby odrzucone przez PiS – tak zmiany w otoczeniu Andrzeja Dudy komentowała Renata Grochal z „Newsweeka”.

Niejako w cieniu innych informacji w środę Andrzej Duda przemeblował skład swojej kancelarii. Nową szefową zostanie Grażyna Ignaczak-Bandych. Wiceszefem nadal będzie Paweł Mucha, a szefem gabinetu Krzysztof Szczerski. Pojawiły się za to nowe twarze wśród doradców. Prezydent powołał na stanowiska sekretarzy stanu w Kancelarii Prezydenta RP: Małgorzatę Paprocką, która do tej pory była dyrektorem Biura Prawa i Ustroju w KPRP, a także Piotra Ćwika, byłego wojewodę małopolskiego. Andrzej Duda ma też nowych doradców etatowych: byłego posła Łukasza Rzepeckiego oraz Annę Surówkę-Pasek, która do tej pory była podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta. Z kolei były spin doktor PiS Marcin Mastalerek oficjalnie został społecznym doradcą prezydenta.

Zdaniem Renaty Grochal z „Newsweeka” kancelaria prezydenta zmieniła się w „salon odrzuconych” przez PiS. – Pan Ćwik, były wojewoda, to człowiek Beaty Szydło. Został odwołany w dość niejasnych okolicznościach, po tym jak zorganizował spotkanie stronników byłej premier, co nie spodobało się Nowogrodzkiej. Odwołanie bodajże spadło na niego, gdy był na pielgrzymce. Nie wiem, w czym ma doradzać prezydentowi. Podobnie panowie Rzepecki czy Mastelerek, którzy narazili się prezesowi – komentowała Grochal. Według dziennikarki te zmiany nie dają żadnego sygnału, jaką politykę w ciągu tej kadencji chce prowadzić prezydent. – Nominacje zwykle są takim sygnałem. Nie widać w tym żadnego kierunku czy pomysłu na drugą kadencję. Pan prezydent po wyborach zniknął, był chyba na urlopie, a potem pojawiła się informacja, że doradzać mu będzie córka, co ma większe znaczenie bardziej dla jej CV. Choć to podobno bardzo zdolna osoba, to nie wiem, jak 25-letnia absolwentka prawa, bez doświadczenia, ma zajmować się sprawami sędziów pokoju. Są do tego dużo bardziej kompetentne osoby – podkreślała Grochal.

W podobnym tonie te zmiany oceniał prof. Antoni Dudek z UKSW. – Trudno na tej podstawie odtworzyć myśl, jaka ma być ta druga kadencja. (…) Pewnie możemy oczekiwać, że w ciągu tych pięciu lat Andrzej Duda może częściej okazywać odmienne zdanie niż Nowogrodzka, natomiast pamiętajmy, że światopoglądowo to człowiek PiS, więc do opozycji nie przejdzie. Tym bardziej jednak mam podejrzenie, że prezydent może mieć świadomość, że to już koniec jego kariery politycznej. Doceniam fakt, że dwa razy wygrał wybory powszechne, aczkolwiek podejrzewam, że po drugiej kadencji nie odegra już wielkiej roli politycznej – mówił prof. Dudek. Dodał, że Andrzej Duda raczej nie włączy się w walkę o schedę po Jarosławie Kaczyńskim w PiS. – Nie ma pewnych talentów lidera partii. Wydaje mi się, że on sam nie ma na to ochoty ani większość PiS nie widzi go w tej roli. Dołączy do grona byłych prezydentów, którzy nie mają roli politycznej. Jakieś zaproszenia, bardziej w kraju niż za granicą i na tym koniec – ocenił ekspert.

Grochal podkreślała, że Andrzej Duda nie projektuje swojej przyszłości politycznej. – Brakuje mu pewnych talentów. Duda nie ma w partii swojej armii. Nie stanie na czele PiS za pięć lat. Dużo sprytniej tę sprawę rozgrywa Zbigniew Ziobro i Mateusz Morawiecki. Właśnie to otoczenie prezydenta pokazuje jego słabość. Nie ma tam ani mocnych nazwisk, ani osób merytorycznych o silnej pozycji. A bez idei Andrzej Duda nie może przewodzić żadnemu obozowi. Za pięć lat będzie stosunkowo młodym emerytem, który ma biuro i jeździ limuzyną na koszt podatnika – podsumowała dziennikarka.

TOKFM.PL

Więcej postów