Raport Komisji Europejskiej. Polska wypada fatalnie

Komisja Europejska opublikuje dziś raport na temat praworządności i jej przestrzegania we wszystkich 27 krajach. RMF FM ujawnia, że Polska wypada w nim fatalnie we wszystkich czterech ocenianych dziedzinach.

Raport o stanie przestrzegania zasad państwa prawa dotyczyć będzie wszystkich 27 państw UE. Ma to pokazać, że KE nie stosuje podwójnych standardów i ocenia wszystkie państwa według tych samych kryteriów. Komisja skupia się na czterech obszarach: „system wymiaru sprawiedliwości”, „ramy antykorupcyjne”, „pluralizm mediów” i „inne kwestie instytucjonalne”.

Jak informuje RMF FM w części dotyczącym wymiaru sprawiedliwości, KE podtrzymuje swoje obawy wobec reform sądownictwa w Polsce, które przeprowadził PiS. Zdaniem Komisji osłabiły one niezawisłość sądów i zwiększyły wpływ władzy wykonawczej na sądowniczą. Przy tym zaznaczono, że reforma nie poprawiła skuteczności i szybkości działań sądów.

W części dotyczącej walki z korupcją KE w swoim raporcie przyznaje, że w Polsce „istnieją rozwinięte ramy prawne i instytucjonalne w celu zapobiegania korupcji i promowania przejrzystości”, ale zauważa słabości w kwestii systemu oświadczeń majątkowych i przepisów lobbingowych. Komisja ma również obawy co do niezależności CBA oraz krytykuje połączenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.

W przypadku mediów KE ma obawy co do niezależności KRRiTV oraz Rady Mediów Narodowych. Komisja ostrzega również przed ewentualnym wprowadzeniem ustawy dekoncentracyjnej. „Gdyby takie zmiany miały miejsce, mogłyby mieć wpływ na pluralizm mediów i rynek wewnętrzny UE” – zaznacza w raporcie

W ostatniej części Komisja Europejska krytykuje Polskę, że w latach 2015-2019 szeroko stosowano przyspieszony tryb przyjmowania ustaw i ograniczono udział społeczeństwa obywatelskiego w konsultacjach legislacyjnych. KE skrytykowała Polskę również za podejście do osób LGBT. Negatywnie oceniono przyjęcie uchwał anty-LGBT przez niektóre samorządy i zagrożono możliwością odbierania funduszy regionom, które je przyjęły.

Po opublikowaniu raport trafi pod obrady unijnych ministrów ds. europejskich.

KE: potrzebujemy mechanizmu praworządności, by chronić budżet UE

– Nasze stanowisko jest bardzo ważne. Potrzebujemy znaczącego mechanizmu praworządności, ponieważ jest to nasz wspólny interes, żeby istniały dobre regulacje chroniące budżet (unijny – red.) – powiedziała w poniedziałek na konferencji prasowej rzeczniczka Komisji Europejskiej Dana Spinant. Dodała, że ten mechanizm musi być ważną częścią przyszłego budżetu unijnego i funduszu odbudowy.

Niemiecka prezydencja przedstawiła w poniedziałek ambasadorom państw członkowskich UE nową propozycję mechanizmu warunkowości w budżecie UE, w tym liczącego 750 mld euro funduszu odbudowy. Dotyczy ona zawieszenia funduszy za łamanie praworządności.

Propozycja bazuje na projekcie KE z 2018 r. i ma być podstawą do negocjacji między 27 państwami UE nad ostatecznym kształtem rozporządzenia w tej sprawie.

Z dokumentu, który widziała PAP, wynika, że łamanie zasad praworządności może skutkować zawieszeniem płatności unijnych dla kraju członkowskiego.

Propozycja niemiecka nie jest satysfakcjonująca dla polskich władz. – Nie realizuje postanowień Rady Europejskiej – powiedziało PAP polskie źródło rządowe. Chodzi o postanowienia szczytu unijnego z lipca tego roku, w których znalazły się zapisy dotyczące warunkowości w budżecie UE.

Propozycja zakłada, że to Komisja Europejska będzie oceniała naruszenia praworządności przez kraje członkowskie. Decyzje w sprawie ewentualnego zawieszenia funduszy będzie z kolei podejmowała Rada UE.

Zgodnie z niemieckim dokumentem kary za naruszenie praworządności – zawieszenie finansowania unijnego – byłyby podejmowane większością głosów państw członkowskich UE.

To duża zmiana w stosunku do pierwotnej propozycji KE, która zakładała, że odpowiednia większość państw musiałaby zablokować, a nie zatwierdzać zawieszenie funduszy (tzw. odwrócona większość kwalifikowana). Taki system utrudniłby jakiemukolwiek państwu, w przypadku którego KE uzna łamanie zasad praworządności, odrzucenie kary.

Prezydencja niemiecka, przedstawiając nową wersję, chce w ten sposób uzyskać poparcie dla propozycji krajów sceptycznych wobec mechanizmu.

Niemiecka prezydencja dodała też do projektu zapis, który zakłada, że procedura nakładania sankcji na kraj powinna być „obiektywna, niedyskryminacyjna i równo traktować kraje członkowskie” oraz że powinna opierać się na podejściu „bezstronnym i opartym na dowodach”.

Jeśli jednak kraj członkowski uznaje, że te zasady zostały złamane, może zwrócić się do szefa Rady Europejskiej o to, żeby sprawa trafiła na szczyt unijny. W takiej sytuacji nie może zapaść żadna decyzja do czasu, aż przywódcy „przedyskutują” sprawę na szczycie unijnym. Decyzje na szczycie podejmowane są jednomyślnie, jednak z projektu prezydencji niemieckiej nie wynika, że tak będzie w tym przypadku.

Zapis w tym punkcie mówi tylko, że ta procedura – przeniesienia sprawy na szczyt – nie może trwać dłużej niż 3 miesiące od momentu przedstawienia wniosku przez Komisję Europejską.

Prezydencja niemiecka liczy tymczasem, że projekt uzyska poparcie większości kwalifikowanej w Radzie UE.

onet.pl

Więcej postów