Na osiedlu przy ul. Grzesiuka w Warszawie rząd ma do dyspozycji 59 mieszkań. W wybudowanych w latach 90. lokalach mieszkali w przeszłości m.in. Leszek Miller jako minister pracy, Janusz Steinhoff, wicepremier w rządzie Jerzego Buzka, czy Lech Kaczyński, kiedy był prezesem NIK.
Lokale są obecnie w dyspozycji szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka. Z 59 zajętych jest ok. 50. Ale jak ustaliła „Rzeczpospolita”, aż 33 wynajęte są osobom, które nie zajmują kierowniczych stanowisk w państwie. Dostęp do nich na mocy zarządzenia szefa KPRM uzyskali m.in. parlamentarzyści i zwykli pracownicy administracji rządowej.
Centrum Informacyjne Rządu potwierdza, że tylko 17 lokali zajmowanych jest zgodnie z ustawą przez osoby pełniące kierownicze funkcje. To trzech ministrów, dziewięciu podsekretarzy stanu i pięciu pracowników Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Jak na stołeczne warunki mieszkania są bardzo tanie: stawka to 24,12 zł/mkw. miesięcznie dla użytkowników uprawnionych, czyli zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, i 28,62 zł dla tych spoza ustawy. Dla porównania w lipcu średnia rynkowa stawka najmu wynosiła w Warszawie 54 zł/mkw. plus opłaty administracyjne i media.
Przepisem, który pozwolił zakwaterować na rządowym osiedlu aż 33 osoby spoza ustawowego kręgu, jest zarządzenie szefa Kancelarii Premiera z listopada 2019 r. Rozszerzyło ono krąg uprawnionych o: kierowników instytucji państwowych niewymienionych w ustawie, posłów i senatorów, pracowników administracji rządowej oraz pracowników organów państwowych.
Jeden z lokali od końca lat 90. zajmuje senator KO Antoni Mężydło (czynsz refunduje mu Kancelaria Senatu), który otrzymał mieszkanie jeszcze jako pracownik gospodarstwa pomocniczego KPRM, po tym jak zrezygnował z lokalu ówczesny wiceminister Radosław Sikorski. – Zawsze wnioskuję o przedłużenie zamieszkania i uzyskuję zgodę. Tam łatwo zakwaterowywali, ponieważ były pustostany. To nie jest jakiś specjalny standard, raczej styl gierkowski, podobny jak w hotelu – tłumaczy senator.
– Lepiej, żeby mieszkania były wynajmowane i opłacane, niż żeby stały puste, skoro ministrowie ich nie chcą – mówi nam anonimowo jeden z urzędników KPRM.
Ale chociaż względy praktyczne przemawiają za udostępnianiem wolnych lokali osobom spoza ustawowego grona, to sprawa budzi zastrzeżenia. – Ustawa wyraźnie określa, komu można wynająć rządowe mieszkania, i nie powinno się zarządzeniem rozszerzać kręgu uprawnionych – ocenia prof. Antoni Kamiński z PAN.
Grażyna Zawadka, Izabela Kacprzak
Skandal, mają tyle przywilejów, wysokie pensje itd… i jeszcze im mało!!!