Erozja państwa

PiS mówi o państwie z wielkim szacunkiem, lecz to państwo systematycznie osłabia. Siła państwa nie przejawia się ilością biało-czerwonych flag w urzędzie ministra.

Nawet poziom wydatków na zbrojenia czy gospodarcze statystyki nie są esencją silnego państwa. Państwo to sieć instytucji, od których zdrowia zależy siła państwa. Jeśli instytucje państwa nie działają według prawa i podstawowych zasad służby cywilnej, lecz wedle zachcianek polityków, to wtedy państwo upada.

Słynny profesor Gianfranco Poggi pokazał, że państwa powstały poprzez instytucjonalizację opartą na trzech filarach. Przede wszystkim, władza przeszła od osoby monarchy czy generała do instytucji państwa. Innymi słowy, nastąpiła depersonifikacja władzy. Drugim elementem była for- malizacja władzy. W państwie władza nie mogła zależeć od arbitralnej woli monarchy, ministra czy generała, lecz od tego, co przewiduje prawo oraz skomplikowany system procedur podejmowania decyzji w państwie. Trzecią kwestią było zakorzenienie władzy państwowej w społeczeństwie. Tu głównie chodzi o system reprezentacji, który pozwolił zróżnicowanym grupom utożsamiać się z państwem. Ostatnie lata pokazały, że te filary uległy poważnej erozji w Polsce.

Od 2015 r. władza jest skoncentrowana w rękach prezesa największej partii. Od niego zależy obsada ważnych stanowisk w państwie oraz los parlamentarnych ustaw. Jak ktoś chce coś załatwić, to musi iść na Nowogrodzką, bo władza jest obecnie personalna, a nie instytucjonalna. Dostęp do „ucha prezesa” jest ważniejszy niż formalna pozycja w państwie.

W obecnej Polsce decyzje są podejmowane politycznie, a prawo musi się do nich dostosować. W zdrowym państwie decyzje polityczne podejmuje się w ramach prawa i według obowiązujących procedur. Koterie na szczycie władzy są w Polsce ważniejsze niż służba cywilna. Ta druga jest traktowana instrumentalnie: o promocjach decyduje lojalność wobec baronów partyjnych, a nie wobec państwa jako instytucji.

Władza w Polsce szuka poparcia tylko w kręgach swoich tradycyjnych wyborców, ignorując tym samym poważną część społeczeństwa. Grupy małe i słabe są obiektem ataków zamiast obrony ze strony państwa. Pojęcie reprezentacji zostało postawione na głowie. Reprezentacja nie oznacza, że decyzje państwowe odzwierciedlają wolę obywateli. Reprezentacja oznacza nieograniczony dostęp zwycięskich polityków do pieniędzy i stanowisk państwowych. Rządzący są praktycznie ponad prawem.

Tym, którzy zarzucą mi polityczną stronniczość, sugeruję przeczytanie eseju Lecha Kaczyńskiego z 2010 r.: „Wyzwolenie się spod zwierzchnictwa partii i jej ideologii otworzyło przed Polakami możliwość przebudowania struktur władzy i ukształtowania ładu prawnego w sposób zgodny z naszą wielowiekową tradycją nadrzędności prawa, co najkrócej wyrażała maksyma lex est rex. Nikt nie stoi ponad prawem; zgodnie z zasadą praworządności państwo powinno działać w jego granicach, realizować zasadę równości wszystkich obywateli wobec niego, gwarantować pewność prawa, a także zapewniać prawo do obrony obywatela przed sądem oraz realizować zasadę »prawo nie działa wstecz«”.

Autor jest profesorem na uniwersytetach w Wenecji i Oksfordzie

Jan Zielonka

Więcej postów