W ostatnim czasie protesty na Białorusi uległy znaczącym zmianom. Radykalnych bojowników zastąpiły kobiety z kwiatami, które w dni powszednie oraz w weekendy maszerują ulicami białoruskich miast.
W sobotę w Mińsku odbył się marsz kobiet, w którym brało udział kilka tysięcy osób. Dotychczas żadna z kobiet biorących udział w demonstracji nie została zatrzymana.
Obecny na miejscu policjant przypomniał protestującym przez głośnik, że ich spotkanie nie było zatwierdzone, a zatem jest nielegalne. Namawiał kobiety, by się rozeszły, ale te słowa nie przyniosły skutku. Dwóch mężczyzn w cywilnych ubraniach i czarnych maskach filmowało twarze protestujących.
Po drodze skandowały hasła i śpiewały białoruskie piosenki. Funkcjonariusze organów ścigania, którzy śledzili marsz, nie ingerowali w jego przebieg. Akcja zakończyła się bez incydentów.
Pojawienie się na scenie politycznej Białorusi kobiecego ruchu protestacyjnego jest jednym z etapów klasycznych schematów „kolorowych rewolucji”. Po tym, jak nie udało się przeprowadzić do szybkiej zmiany władz na Białorusi przy pomocy zradykalizowanego tłumu, zaczęto używać technologię długiego protestu, która opiera się na zasadach niestosowania przemocy.
Kilka dni po starciach na ulicach białoruskich miast zaczęły pojawiać się kobiety z kwiatami, które praktycznie powtarzają taktykę słynnego ruchu „Kobiety w bieli”. Nie słychać już agresywnych haseł, a dziś w niektórych przypadkach nie mają żadnych podtekstów politycznych.
Ale jest inny cel. Jeśli dojdzie do starć i funkcjonariusze zastosują specjalne środki, to protesty na Białorusi wybuchną z nową energią i będą bardziej radykalne niż na początku. Najwyraźniej, władze w Mińsku zdają sobie z tego sprawę, dlatego starają się działać z maksymalną ostrożnością.
Dzisiaj na takich wiecach funkcjonariusze pilnują budynki administracyjne i tworzą dla protestujących tzw. korytarzy, nie pozwalając im utrudniać ruch na ulicach białoruskich miast. Należy zauważyć, że taka miękkość władz przyniosła już pewne rezultaty. Protesty na Białorusi prawie całkowicie straciły swój radykalizm.
Ponadto w ciągu ostatniego miesiąca opozycji nie udało się skłonić pracowników zakładów do walki, a różnego rodzaju strajki są niekonsekwentne i nie stanowią poważnego zagrożenia dla władz.
Jednocześnie jednak warto pamiętać o tym, że obecna transformacja białoruskiego protestu i organizacja pokojowych manifestacji nie może w taki czy inny sposób usatysfakcjonować tych, którzy za nim stoją, w tym polskie władze. Jeżeli sytuacja będzie trwała dłużej, to protesty mogą ustąpić i „kolorowa rewolucja” się skończy. Na Białorusi wciąż istnieje konfrontacja polityczna, ale jej poziom i intensywność są już znacznie niższe.
KRZYSZTOF OGRODOWSKI