Skąd w Tusku tyle zła, że taką receptę daje kompanom? Czy poradziłby to też Niemcom?

W odstępie kilku dni ukazały się w polskiej prasie dwa wywiady z dwoma pierwszoligowymi – choć będącymi na różnych etapach kariery – politykami.

Pierwszego jestem współautorem – to bardzo ciekawa (w mojej ocenie) rozmowa z prezydentem Andrzejem Dudą, którą przeprowadziliśmy wraz z Marcinem Wikło i opublikowaliśmy w tygodniu „Sieci”.

Andrzej Duda został przez nas zapytany o to jak poważnie traktuje ideę Koalicji Polskich Spraw, którą zgłosił jeszcze w kampanii wyborczej. Czy po kampanii w której był tak brutalnie atakowany to w ogóle możliwe?

Odpowiedział:

Panowie, powiem teraz coś niepopularnego, ale prawdziwego: nie ma obrażania się w polityce. Coś takiego w demokratycznej grze nie istnieje.

I dodał:

Trzeba próbować przełamywać tę obozowość polityczną, nie można godzić się na takie zacietrzewienie, trzeba przełamywać stereotypy, etykietki, które w głowach wielu zakrywają wszystko inne. Z tego myślenia wynikała moja propozycja zbudowania Koalicji Polskich Spraw. Bo są sprawy ponadpartyjne, polskie, najważniejsze, o które powinniśmy wspólnie się troszczyć. (…) Idźmy tą drogą, pomimo sporów politycznych, które są czymś w demokracji naturalnym. I są kraje, gdzie te podziały są jeszcze silniejsze.

Kilka dni później w tygodniku „Polityka” ukazał się wywiad z byłym premierem, byłym szefem Rady Europejskiej, obecnie szefem Europejskiej Partii Ludowej – międzynarodówki „chadeckiej”.

Mimo cudzysłowu wynikającego z porzucenia przez większość tworzących EPP europejskich formacji wszelkiego dziedzictwa chrześcijańskiego, to potężna struktura. Także przeszłość Tuska, choć ja oceniam ją bardzo krytycznie, wskazuje iż jego słowa mogą mieć dla wielu osób znaczenie. Mogą być wskazówką, jak działać w życiu publicznym.

I cóż nam Polakom pan Donald Tusk z europejskiej oddali proponuje? Jakich rad udziela opozycji?

To Platforma musi codziennie skakać PiS do gardła. Nie bać się twardej konfrontacji. Nie paktować z władzą. I po trzecie: nie wstydzić się własnych emocji, poglądów i przeszłości. Nie przebierać się. W żadnym przypadku nie upodabniać się do PiS. Być zawsze alternatywą, nigdy uzupełnieniem. Przy odrobinie szczęścia to wystarczy do wygrania wyborów. A jeśli ktoś nie ma szczęścia, to i tak nic nie pomoże.

Te słowa porażają. Tak wulgarnego i prymitywnego wykładu polityki Polacy nie usłyszeli nigdy nawet od tak wyszydzanego za życia śp. Andrzeja Leppera. Był w wypowiedziach publicznych kilka pięter wyżej. Na tak plemienną wykładnie politycznego celu nie odważyłby się żaden szanujący się polityk w Europie. Nie mówię, że część tak nie myśli, ale ta cienka granica pomiędzy takimi myślami a takimi deklaracjami tworzy właśnie tkankę cywilizacji demokratycznej, która pozwala ludziom o różnych poglądach funkcjonować w ramach wspólnoty państwowej. Jeśli tę linię przekraczamy, stajemy się politycznymi dzikusami. Tusk to zrobił.

Dwa wywiady, dwa światy. U Dudy mocna deklaracja współpracy, bo „w polityce nie ma obrażania się”, u Tuska propozycja wojny, bo trzeba „codziennie skakać PiS do gardła”.

Sporo to nam mówi nie tylko o tym, kim jest dzisiaj, ale także o tym, jak działał w przeszłości. Tak właśnie rozpętał wojnę polsko-polską po roku 2005, po przegranej w wyborach prezydenckich. Wedle tej metody zorganizował przemysł pogardy, który niszczył, zaszczuwał (bo miał przewagę dziś niewyobrażalną) ówczesny PiS i ówczesnego, świetnego, dzielnego, prawego śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Ludźmi jesteśmy, czy watahami wściekłych wilków? Widać, kto naprawdę podzielił i dzieli Polskę.

Ile okładek pełnych żali nad tym „jak jesteśmy podzieleni” ta sama „Polityka” i znany nam Lis jeszcze wydrukują?

Wreszcie: czy Tusk to samo mógłby zaproponować Niemcom? Jak oferta „codziennego skakania do gardeł” jako najpewniejszy sposób wygrania wyborów wybrzmiałaby w kraju pani kanclerz Merkel? Na łamach „Der Spiegel”? Czy w ogóle by coś takiego wydrukowali? A w kraju pana Macrona? Gdziekolwiek w Europie? Nawet wytykany dziś palcami Aleksandr Łukaszenka nie operuje takim językiem.

Skąd w Tusku tyle zła, że taką receptę daje kompanom? Że uważa iż musimy sobie „skakać do gardeł”? Czy to pytanie polityczne czy już ze sfery refleksji nad złem w świecie?

WPOLITYCE.PL

Więcej postów