Budżet kryje bombę, która może wybuchnąć pod koniec roku

Projekt nowelizacji budżetu po pięciu dniach od przyjęcia go przez rząd trafił pod obrady Sejmu i został opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Ekonomiści wskazują na kilka ciekawostek.

Ekonomiści zwracają uwagę, że zaproponowany deficyt budżetu centralnego w kwocie 109 mld zł jest ogromny

Przypominają, że wykonanie budżetu po lipcu to zaledwie 16,3 mld zł

Poza tym ogromna część wydatków jest realizowana poza budżetem i nie jest ujmowana w oficjalnych statystykach budżetowych

Wydatki przerzucone do funduszy, a deficyt spuchł

– Diabeł tkwi w szczegółach – zaznacza jeden z ekonomistów. – Wysoki deficyt może jednak wskazywać na coś, o czym my dziś jeszcze nie wiemy – dodaje

– Sam wynik budżetu państwa to jedynie fragment całego sektora finansów publicznych. Jednak deficyt budżetu centralnego w kwocie 109 mld zł jest ogromny, biorąc pod uwagę wykonanie po lipcu oraz fakt, że ogromna część wydatków jest realizowana poza budżetem, np. przez fundusze w BGK czy przez PFR – ocenia Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.

Zaznacza przy tym, że nie znamy też obecnego stanu finansowego jednostek samorządu terytorialnego, które też zostały uderzone mocno przez kryzys.

Zdaniem eksperta, który ponad 20 lat przepracował w resorcie finansów, tak ogromny deficyt może oznaczać, że minister buduje sobie bufory na końcówkę roku, tak jakby oczekiwano jakiejś trudnej sytuacji. Dodatkowo z informacji medialnych wynika, że resort przesuwa też wydatki z 2021 r. na ten rok. Zwiększy to deficyt tego roku, a poprawi w przyszłym.

Bruksela i tak wyliczy prawidłową dziurę

– To taka „sztuczna” konsolidacja. Będzie się czym chwalić, ale to tylko na papierze – podkreśla Sławomir Dudek. – Trochę to jest niezrozumiałe, bo poprawi jedynie kasowy deficyt, ten unijny liczony przez Eurostat na szczęście jest na takie kombinacje odporny. O tym jednak dowiadujemy się zawsze z dużym opóźnieniem – dodaje.

Nie ukrywa, że minister finansów rzeczywiście gromadzi dużo gotówki – na rachunkach ma przeszło 130 mld zł. A są jeszcze rezerwy w BGK. To oznacza, że obawy i niepewność są relatywnie duże.

– Pytanie, czy to się opłaca, bo to kosztuje – przypomina ekonomista. – Pożyczamy z odsetkami, a środki na rachunkach raczej nie zarabiają. Jednak resort uznał widocznie, że za taką gotowość środków warto zapłacić. Jednak pamiętajmy, że koszty przy takich wolumenach idą w poważne kwoty – dodaje.

Ekonomistów nie dziwi dość wyśrubowany deficyt budżetowy – biorąc pod uwagę niskie jeszcze wielkości dziury budżetowej ujawnione po lipcu – 16,3 mld zł. W ich ocenie zawsze pod koniec roku można poprzesuwać różne wydatki, a nawet wpisać już te, które de facto będą miały miejsce dopiero w 2021 roku. – To wielkość, którą można łatwo dostosowywać poprzez różnego rodzaju przesunięcia – potwierdza Sławomir Dudek. – Także dla oceny stanu finansów publicznych nie ma on znaczenia. Przekładanie kasy z jednej kieszeni do drugiej nie zmienia wyniku całych finansów publicznych. Teraz wychodzi w jednej kieszeni 109 mld zł, ale jednym ruchem ręki minister może to dosyć łatwo zmienić – dodaje.

Co z deficytami samorządów?

Nie znamy też jeszcze prognozowanego wyniku całego sektora finansów publicznych, ale eksperci są przekonani, że przekroczy on pewnie 200 mld zł. I tylko tę wielkość należy oceniać w kontekście realności.

– Nowelizacja to znowu „brak przejrzystości” i „kreatywność” – nie kryje rozczarowania Sławomir Dudek. – Co do budżetu na 2021 rok, to moim zdaniem będzie bazował on na silnym odbiciu wzrostu gospodarczego – takie resort finansów przedstawił w założeniach. Moim zdaniem jednak założenia powinny być bardziej ostrożne. Budżet powinien być gotowy na ewentualną drugą falę kryzysu globalnego – dodaje.

Ekonomista obawia się też, że nie uda się ograniczyć narastania długu. Przypomina, że ostatnią wrzutką sejmową została rozbrojona reguła wydatkowa. – Niby wyłączono z niej inwestycje, ale przecież w to miejsce wskoczą wydatki socjalne i inne wydatki nieinwestycyjne – wyjaśnia. – A o tym się już nie mówi. To daje kilkadziesiąt miliardów luzu na wydatki nieinwestycjne, nawet do 100 mld zł. A oprócz tego inwestycje realizowane będą zupełnie poza limitem. To jest pogrzeb reguły. Nie da się już przywrócić jej wiarygodności – komentuje ekspert Pracodawców RP.

Ela Glapiak

Więcej postów