Obu czekają dwa trudne, kampanijne tygodnie. Po wygranej 12 lipca jeden z pretendentów do prezydentury spędzi pięć lat w Pałacu Prezydenckim. Tymczasem już teraz ani Rafał Trzaskowski, ani Andrzej Duda nie muszą bać się o jesień życia. Prezydent Duda może zacząć pobierać emeryturę choćby zaraz. Jego rówieśnik 48-letni Rafał Trzaskowski, musi nieco zaczekać, ale i jemu bieda nigdy nie zajrzy w oczy!
Jak to możliwe, że jeszcze przed pięćdziesiątką obaj politycy są w tak komfortowym położeniu? Prezydent Andrzej Duda nabył uprawnienia emerytalne w trakcie pierwszej kadencji w Pałacu Prezydenckim. Kiedy przestanie być głową państwa, otrzyma dożywotnią emeryturę w wysokości ok. 10,5 tys. zł. To aż dziewięć razy więcej niż dostają najbiedniejsi emeryci w Polsce w 2020 r.!
Ta imponująca kwota wynika z obowiązujących przepisów. Świadczenie prezydenckiego emeryta wyliczane jest zależnie od kwoty bazowej, która w tym roku wzrosła do ponad 2 tys. złotych. Do tego dochodzą świadczenia zdrowotne dla prezydenta i jego rodziny.
Szczęście uśmiechnęło się też do Rafała Trzaskowskiego, gdy w 2009 r. zostawał posłem do Parlamentu Europejskiego. Do 2013 r. w Brukseli i Strasburgu zarabiał 8 tys. euro miesięcznie, a przy okazji wypracowywał spokojną starość. Statut posła do PE gwarantuje każdemu byłemu parlamentarzyście świadczenie emerytalne po ukończeniu 63. roku życia. Płaci europejski podatnik, a kwota to 3,5 proc. wynagrodzenia za każdy pełny rok wykonywania mandatu. Rafał Trzaskowski nie musi się więc martwić. W jesieni życia europarlament będzie bowiem zasilał jego konto kwotą ok. 5 tys. zł miesięcznie.