Na początku tygodnia Andrzej Duda wizytował w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Uczestniczył w uroczystym zakończeniu rozbudowy tej placówki.
Na kampanijnej objazdówce prezydenta najbardziej ucierpieli pacjenci, którym zamknięto połowę wejść, a z pracy wyłączono część gabinetów lekarskich. Chorzy musieli czekać dwie godziny aż Duda sobie pojedzie i szpital wróci do pracy.
– Chciałem zawieźć mamę pod drzwi wejścia od ul. Sierocej, bo miała umówioną wizytę u lekarza. Okazało się to niemożliwe, bo wjazd był zablokowany. Wokół była policja i wojskowi. Wszyscy pacjenci musieli okrążyć szpital, a to jest co najmniej kilkaset metrów. Uważam, że dla schorowanych ludzi, cierpiących na nowotwory to nie lada wysiłek – relacjonuje sytuację z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej oburzony czytelnik „Kuriera Lubelskiego”.
Mężczyzna dodał także, że przez wizytę Andrzeja Dudy w placówce część gabinetów lekarskich została zamknięta na dwie godziny. – A ci ludzie musieli czekać. Nie wiem, jaka jest podstawa prawna do tego, aby zamknąć szpital na dwie godziny. Dla mnie jest to tym bardziej bulwersujące, że prezydent Duda pokazuje się w szpitalu onkologicznym, a dwa miliardy złotych, które można było przeznaczyć na onkologię, trafiły gdzie indziej – stwierdził.
Poniedziałkowa wizyta Andrzeja Dudy w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej była typową kampanijną ustawką. Rozbudowę placówki zakończono w marcu. Cała inwestycja w Lublinie ciągnęła się od 2011 r. Od 2015 roku liczba przyjmowanych pacjentów wzrosła o 20 tysięcy. Po rozbudowie szpital ma 507 łóżek dla pacjentów. Przed inwestycją było ich 286.
Przypomnijmy, że przy podpisaniu ustawy o rekompensatach dla mediów publicznych prezydent Duda obiecał dodatkowe środki na onkologię i specjalny fundusz medyczny. Ani jedna część jego obietnicy nie doszła do skutku.
KURIER LUBELSKI