Bartłomiej Misiewicz inwestuje w przyszłość – z najbardziej imprezowego rzecznika MON zamienił się w więźnia, a później w biznesmena. Robi to, co lubi – wódkę.
Przyjaciel Antoniego Macierewicza i jego wierny współpracownik – rzecznik MON – Bartłomiej Misiewicz postanowił się rozwijać. Ponad rok temu trafił za kratki, oskarżony m.in. o korupcję. Z aresztu wyszedł, na jak długo – nie wiadomo. Wiadomo, że postanowił się zmienić.
Z Misia przeistoczył się w Niedźwiedzia. Schudł i pożegnał imprezowy styl życia (te pamiętne dyskoteki, stawianie kolejki i oferowanie pracy przypadkowym ludziom w białostockim klubie…), oświadczył się dziewczynie, a teraz otwiera interes. Nie zapomina jednak o tym, co kocha i z młodzieńczymi przyjemnościami wiąże swą przyszłość.
Bartłomiej zwany kiedyś Misiem, poinformował na Instagramie, że w dorosłym życiu stawia przede wszystkim na alkohol. Zaczął pędzić wódkę, a dokładniej Misiewiczówkę.
Mamy to!!! Zapraszam na misiewiczowka.pl – napisał dumny z siebie.
Misiewiczówka to prawdopodobnie jedyna wódka, która smakuje nawet wtedy, gdy nie jest schłodzona
– dodał, a komu jak komu, ale akurat jemu w tej kwestii wierzymy.