Skończyć z fikcją wydatków na prace badawczo-rozwojowe w obronności, czyli co wynika z kontroli NIK [ANALIZA]

Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport o efektach w ostatnich latach prac rozwojowych na rzecz resortu obrony narodowej na przykładzie wybranych projektów, czyli za rządów trzech ministrów obrony. NIK oceniła negatywnie realizację tych prac przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, bo MON nie uzyskały rezultatów spełniających wymagania sił zbrojnych. Jednak postrzeganie tego raportu tylko w barwach czarno-białych (zły NCBR), dobry MON byłoby dużym uproszczeniem. Tym bardziej że po przeczytaniu raportu pojawia się wiele pytań i wątpliwości. Najważniejsze jest, by ten zaniedbany w resorcie obrony obszar był bardziej efektywny i doceniany, a pieniądze zapisane w budżecie MON na prace rozwojowe nie były fikcyjne.

Od wielu lat redakcja portal-mundurowy.pl wydaje katalog, w którym opisywane i nagradzane są najciekawsze projekty związane z bezpieczeństwem i obronnością. W ostatnim , tegorocznym wydaniu znalazło się 48 innowacyjnych rozwiązań, z których 21 zostało dofinansowanych przez NCBR. Jeden z nich dotyczący 155 mm samobieżnej haubicy na podwoziu kołowym KRYL stał się „negatywnym „ przykładem opisanym w raporcie NIK. Jednym z kilku projektów, któremu bliżej przyjrzała się Izba, oprócz systemu dowodzenia i kierowania ogniem lekkich armatohaubic KRYL, LANGUSTA i HOMAR, Celownika termowizyjnego SCT-1M kompatybilnego z systemem TYTAN, Modułowego Integratora M-ITG do zarządzania systemem TYTAN, nowego pływającego wozu piechoty BORSUK, nowego kołowego transportera opancerzonego, a także tzw. mikrofalowej broni obezwładniającej (MBO).

KRYL nie doczekał się założeń taktyczno-technicznych

W przypadku KRYLA jest to także laureat tegorocznego konkursu „Innowacje dla Bezpieczeństwa i Obronności” pod patronatem honorowym Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz Dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Zajął III miejsce (ex aequo), dlatego ten projekt jest obecnie promowany na stronie portalu w formie dużego baneru z linkiem do tekstu pt. „Kryl czeka na zweryfikowane założenia taktyczno-techniczne”

NIK zarzuca, że projekt nie został zrealizowany w ciągu czterech lat po ustaleniu wymagań operacyjnych pn. „Zdolność do realizacji bliskiego i głębokiego ognia wspierającego na szczeblu taktycznym kr. KRYL”. W połowie 2011 r. ówczesny szef MON zaakceptował wniosek Rady Uzbrojenia ( nr 86) na konkurs NCBR. Wygrało go konsorcjum firm i placówek naukowo-badawczych w składzie: Huta Stalowa Wola S.A. (lider), Jelcz Sp. z o.o., Wojskowy Instytut Techniki Pancernej i Samochodowej, Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia, Wojskowej Akademii Technicznej, WB Electronics S.A. i AMZ-Kutno Sp. z o.o., które pod koniec 2011 r. podpisało umowę z NCBR. Wartość dofinansowania NCBR wyniosła 28,1 mln zł.

W czasie uruchamiania tego projektu – jak wspomina raport NIK – nie istniały opracowane i zatwierdzone Wstępne Założenia Taktyczno-Techniczne (WZTT), ale były wymagania operacyjne i decyzja szefa MON. Wtedy, gdy uruchamiano projekt nasi żołnierze byli w Afganistanie i potrzebowali sprzętu artyleryjskiego o stosunkowo dużym zasięgu i mobilnego. Wyzwaniem dla konstruktorów KRYLA stała się więc ekspedycyjność oraz znaczne obniżenie masy. I z tego zadania konsorcjum się wywiązało, za co w 2015 r. prototyp uzyskał na MSPO w Kielcach nagrodę DEFENDER. Pod koniec tego roku zmieniła się polityka i wymagania operacyjne. Ekspedycyjność naszego wojska przestała mieć istotne znaczenie, co spowodowało, że KRYL – w odróżnieniu od 155 mm armatohaubicy na podwoziu gąsienicowym KRAB – nie jest już traktowany priorytetowo. Mało tego, do tej pory prototyp KRYLA nie został formalnie skierowany do badań wstępnych i kwalifikacyjnych, ponieważ brakowało zweryfikowanych założeń taktyczno-technicznych (ZTT), co byłoby podstawą rozpoczęcia badań wstępnych, następnie kwalifikacyjnych. MON rozważał bowiem zastosowanie automatycznego systemu ładowania, co wiązałoby się ze znacznym wzrostem masy wyrobu i w konsekwencji wymusiłoby zastosowanie innego podwozia (8×8) oraz całkowite przekonstruowanie części artyleryjskiej.

Mija więc dziewięć lat od rozpoczęcia projektu, który ma wiele innych zalet i osiągnął dopiero szósty poziom gotowości technologii w dziewięciostopniowej skali. Tymczasem niedawno rosyjski producent czołgów i pojazdów dla wojska Uralwagonzawod poinformował, że testuje kołową wersję 152 mm haubicy „Koalicja” z uwagi na liczne zalety takiego rozwiązania. Chodzi o większą mobilność, bardziej niezawodne podwozie ( w przypadku KRYLA jest to nowe trójosiowe podwozie Jelcza 663.32) oraz niższą cenę, co ma kapitalne znaczenie w kryzysie finansowym spowodowanym koronawirusem.

Brak kompetencji i groźba ich utraty

Kolejnym przykładem – jak wskazuje NIK – problemów z realizacją pracy badawczo-rozwojowej w zakresie bezpieczeństwa były „Nowe systemy uzbrojenia i obrony w zakresie energii skierowanej”. Projekt zgłosił MON do NCBR w tym samym roku co KRYLA po akceptacji przez ministra obrony wniosku Rady Uzbrojenia (nr 86). Był to program strategiczny, który wynikał z faktu, że na europejskim rynku nie występują urządzenia, które spełniałyby potrzeby operacyjne Sił Zbrojnych RP w zakresie broni rażącej – elektromagnetycznej. Budżet programu oszacowano na 400 mln zł. Wtedy uważano, co jest nagminnym błędem, że istnieją na rynku podmioty posiadające potencjał naukowy i przemysłowy wystarczający do zrealizowania tego programu strategicznego. W rzeczywistości było inaczej.

W 2017 r. szef MON w 2017 r. zaakceptował stanowisko jednostek i komórek organizacyjnych resortu obrony narodowej dotyczące przerwania realizacji projektu pt. MBO, ze względu na wysokie i nieakceptowalne ryzyko. Wynikało ono m.in. z braku w kraju odpowiedniej kadry naukowej w zakresie opracowania prototypu mikrofalowej broni obezwładniającej. W stanowisku stwierdzono, że dwa spośród czterech celów głównych programu strategicznego nie będą mogły być osiągnięte. Innymi słowy, nikt z Rady Uzbrojenia nie przekonał decydentów, że jest to zadanie nierealne, bo brakuje specjalistów i kompetencji, ani odpowiedniej kontroli nad realizacją tego projektu, bo prace przerwano dopiero po 5 latach.

W tym miejscy należy wspomnieć, że zasadniczym celem prac badawczo-rozwojowych powinna być budowa kompetencji i produkcji perspektywicznej technologii obronnych oraz uzyskanie samowystarczalności. Wspomina o tym wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz w piśmie z 21 kwietnia br. do wiceprezesa NIK. Ten brak kompetencji i umiejętności jest zauważalny m.in. technice amunicyjnej i rakietowej. Dlatego dziwią niektóre decyzje resortu obrony narodowej. Z jednej strony MON informuje, że zamierza kupić dla WOT amerykańskie Javeliny. Byłoby to tylko 60 modułów celowniczych i 180 pocisków, z możliwością pozyskania kolejnych egzemplarzy. Z drugiej strony, w ramach programu systemu obrony przeciwpancernej Pustelnik trwają zaawansowane prace nad pociskiem Pirat, dysponującym systemem naprowadzania. Wykonawcą jest Mesko oraz spółka Telesystem-Mesko. Producent zapewnia, że ma być o co najmniej. 2,5-3-krotnie tańszy od Javelina, co umożliwi większe nasycenie bronią przeciwpancerną. I co ważne, wszystkie elementy Pirata byłyby pod pełną narodową kontrolą. Jednak prace nad Piratem mogą być opóźnione z braku środków finansowych. Jest to niezrozumiała sytuacja wobec planowanych zakupów Javelinów i spodziewanego kryzysu gospodarczego spowodowanego koronowirusem. Co prawda są one łatwiejsze w szkoleniu żołnierzy WOT, ale nie zapewniają uzyskanie samowystarczalności, bo Amerykanie nie mają w zwyczaju przekazywanie sojusznikom, nawet w ramach dużych kontraktów, najnowszych technologii.

Jednym z wyzwań dla polskich naukowców jest opanowanie technologii rakiet przeciwlotniczych krótkiego zasięgu, co ma istotne znaczenie przy pozyskaniu zestawów rakietowych do systemu przeciwlotniczego krótkiego zasięgu Narew. Same rakiety stanowią ok. 70 proc. kosztów zakupu i eksploatacji systemu. Polska Grupa Zbrojeniowa sygnalizuje, że jedynym elementem, który powinno się zakupić za granicą jest technologia produkcji i projektowania rakiety „ziemia-powietrze”. Konkretnie chodzi o umowę licencyjną na obejmujący m.in. pocisk przeciwlotniczy krótkiego zasięgu, wyrzutnię, radiolinię z rakietą (up-link) oraz elementy oprogramowania. Zakup licencji to bowiem możliwość samodzielnego produkowania rakiety, co według zgrubnych szacunków zwiększy koszty zakupu o nie więcej niż kilkanaście procent, jednakże jednocześnie znacznie obniży koszty całego programu w cyklu życia poprzez serwisowanie modyfikacje i adaptację w kraju.

Opanowanie technologii rakiet przeciwlotniczych krótkiego zasięgu pozwoliłoby na podjęcie prób usamodzielnienia się również w przypadku rakiet średniego zasięgu. To są właśnie te kompetencje, które możemy zyskać, ale też stracić, jeśli nie wykorzystamy potencjału tych zakładów i specjalistów, w których mamy osiągnięcia nawet na światowym poziomie. Chodzi m.in. o radiolokację i wykorzystanie rozwiązań, które znajdują się na ostatnim etapie przed wdrożeniem. Duże osiągnięcia w tym zakresie ma PIT-RADWAR SA, który jest m.in. liderem konsorcjum, realizującego ze środków NCBR unikatowy w świecie system pasywnej lokalizacji (SPL) – PET/PCL. Nie ma obecnie systemu pasywnego, który łączy informacje z dwóch podsystemów PCL i PET, potrafi być niewidzialny dla przeciwnika i wykryć obiekty typu stealth

Ten system okazał się najciekawszym projektem opisanym w Katalogu: Innowacje-Wzdrożenia-Bezpieczeństwo-Obronność 2020 oraz laureatem I miejsca w tegorocznym konkursie Innowacje dla Bezpieczeństwa i Obronności. 

Propagandowo 2,5 proc. na B+R wygląda dobrze

W podsumowaniu raportu NIK pojawiają sugestie, z czym trudno się nie zgodzić, by skończyć z fikcją wydawania co roku na prace badawczo-rozwojowe co najmniej 2,5 proc. środków na obronność państwa. Stanowi o tym ustawa o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finasowaniu Sił Zbrojnych RP. Zdaniem NIK, wielkość środków planowanych i wydatkowanych na badania naukowe i prace rozwojowe powinna wynikać z uzasadnionych potrzeb Sił Zbrojnych RP, jak również realnych możliwości potencjalnych wykonawców, nie zaś z ustawowo ustalonego wskaźnika. Z tym stanowiskiem nie zgadza się MON. Wiceminister Skurkiewicz w piśmie do NIK przypomina, że w innych państwa europejskich widoczna jest tendencja do utrzymania procentu wydatków obronnych na B+R ( w Hiszpanii jest to 2,17 proc., Niemczech – 3,1 proc. Szwecji, 4,5 proc. , w Wielkiej Brytanii – 5,6 proc. a we Francji nawet 12 proc. (!!) ( dane pochodzą Europejskiej Agencji Obrony z 2018 r.). Jego zdaniem celowa jest poprawa efektywności wydawanych środków, a nie ograniczanie źródła ich finansowania.

Na tym tle, wskaźnik w Polsce nie odbiega od średniej, co ma raczej znaczenie propagandowe, ale gorzej jest z rzeczywistymi wydatkami. Jeszcze w 2016 r. – jak wynika z danych NIK na temat wykonania budżetu MON – na prace naukowe i badania rozwojowe (poza dotacją dla NCBR) wydano dwie trzecie zaplanowanych środków, w 2017 r. – niespełna 40 proc. a w 2018 r. zaledwie jedną piątą zaplanowanych środków.

W tej sytuacji trudno nie zgodzić się z argumentacją NIK ws. nowelizacji ustawy modernizacyjnej. Tym bardziej że w przyjętej 12 maja br. Strategii Bezpieczeństwa Narodowego jest zapis przewidujący uzyskanie wskaźnika 2,5 proc. PKB wydatków na obronność państwa już w 2024 r., a nie w 2030 r. Ponadto zakładany przez Komisję Europejską spadek PKB dla Polski w tym roku o 4,3 proc. spowodowany epidemią koronowirusa może oznaczać dla budżetu MON stratę ponad dwóch miliardów, co odbije się także na pracach rozwojowych.

Pomoże zespół?

W tej sytuacji, istotnego znaczenia nabiera poprawa efektywności prac nadawczo-rozwojowych. Pewną nadzieję daje zapowiedź w raporcie NIK powołania wspólnego z MON i NCBR zespołu, który ma wypracować zasady współpracy w zakresie uzgadniania, uruchamiania i wprowadzenia zmian w strategicznych programach i projektach związanych z bezpieczeństwem i obronnością. Chodzi jednak o niewielki obszar prac badawczo-rozwojowych, bowiem w tym roku dotacja MON dla NCBR została zmniejszona z 200 mln z do 150 mln zł wobec prawie 1,2 mld zł zapisanych na B+R w budżecie obronnym. Jeśli jednak uda się nawet nieznacznie przyspieszyć uzgodnienia wstępnych założeń taktyczno-technicznych przy realizacji projektów NCBR, to będzie to sukces ( opóźnienia obejmują co drugi projekt dofinansowany przez Centrum). Należy zwrócić uwagę, że trudno jest w resorcie obrony narodowej efektywnie zarządzać projektami, w sytuacji gdy nadzór nad pracami badawczo-rozwojowymi realizowanymi tylko w NCBR sprawuje ok. trzysta osób, zaś gestorów jest prawie pięćdziesięciu.

W tej sytuacji warto przyklasnąć sugestii NIK, by występowanie z propozycjami podjęcia prac rozwojowych, a następnie ich realizacji następowało na podstawie rzetelnie przeprowadzonej oceny, po przeprowadzeniu analizy ryzyka, a w szczególności po dokonaniu oszacowania rzeczywistego potencjału wszystkich możliwych realizatorów tych prac. Należałoby także życzyć, by w MON, a także w firmach powstały odpowiednie mechanizmy finansowania i kontroli innowacyjnych projektów oraz doceniania kompetentnych specjalistów.

PORTAL-MUNDUROWY.PL

Więcej postów