Były amerykański dyplomata: bomby nuklearne USA w Polsce to naprawdę zły pomysł

„Przenoszenie amerykańskiej broni nuklearnej z Niemiec do Polski byłoby kosztowne, militarnie nierozsądne, gdyż narażałoby ją na rosyjskie uderzenie wyprzedzające, a także nadmiernie prowokujące wobec Rosji i dzielące w ramach NATO” – uważa Steven Pifer, były ambasador USA na Ukrainie.

  W ubiegły piątek   ambasador USA w Polsce, Georgette Mosbacher, zamieściła na Twitterze wpis, w którym zagroziła Niemcom, że jeśli nie będą wywiązywać się z zobowiązań członka NATO, to Stany Zjednoczone mogą zadecydować o przeniesieniu taktycznej broni nuklearnej z tego kraju do Polski. W poniedziałek na stronie amerykańskiego Brookings Institution ukazał się artykuł byłego amerykańskiego dyplomaty Stevena Pifera,  byłego ambasadora USA w Kijowie  , obecnie eksperta ds. polityki zagranicznej, bezpieczeństwa oraz kontroli zbrojeń. Skomentował on wypowiedź Mosbacher.

„Należy mieć nadzieję, że była to tylko pomyłka osoby politycznie wyznaczonej, niezaznajomionej ze sprawami dotyczącymi broni nuklearnej NATO, a nie odbicie oficjalnego stanowiska rządu USA. Przenoszenie broni nuklearnej do Polski okazałoby się bardzo problematyczne” – pisze Pifer.

PRZECZYTAJ:  Uśmiechnięty pionek Ameryki 

Były dyplomata przypomniał, że Siły Powietrzne USA posiadają 20 taktycznych bomb atomowych B61 w niemieckiej bazie powietrznej w Buchel, w ramach programu natowskiego „Nuclear Sharing”. Zajmują się nimi Amerykanie. W razie potrzeby i pod warunkiem odpowiedniej autoryzacji, mogą one zostać użyte w razie konfliktu za pośrednictwem niemieckim samolotów Tornado. Zaznaczył jednak, że maszyny te starzeją się, a Berlin rozważa zakup amerykańskich F-18, żeby utrzymać zdolność do przenoszenia bomb B61, co wywołało w Niemczech żywą dyskusją oraz głosy, głównie ze strony lewicy, domagające się usunięcia tej broni z niemieckiego terytorium.

Pifer zaznaczył, że w tym kontekście 14 maja głos zabrał ambasador USA w Berlinie, Richard Grenell, wyrażając zaniepokojenie „erozją solidarności wiążącej natowskie odstraszanie nuklearne” i apelując do SPD o utrzymanie zaangażowania Niemiec na rzecz „nuclear sharing”. Jednak już następnego dnia Mosbacher zamieściła swój wpis, sugerując przeniesienie amerykańskich bomb do Polski.

„To naprawdę zły pomysł” – pisze ekspert. „Po pierwsze, przeniesienie amerykańskiej broni nuklearnej do Polski byłoby kosztowne. Relokacja wymagałaby zbudowania specjalnej infrastruktury, takiej jak podziemne magazyny WS3, a także innego sprzętu zapewniającego jej [broni-red.] bezpieczeństwo”.

Zobacz także:  Bosak oskarża Mosbacher o instrumentalne traktowanie Polski [ VIDEO]  

Były dyplomata zaznaczył też, że zwykle takie podziemne składy są lokalizowane w specjalnie wzmocnionych schronach dla samolotów. Uważa, że zarówno USA, jak i inne kraje należące do NATO mają znacznie więcej pilnych wydatków, dotyczących wzmacniania zdolności obronnych i odstraszających Sojuszu.

„Po drugie, rozlokowanie bomb B61 w Polsce uczyniłoby je bardziej wrażliwymi na rosyjskie uderzenie wyprzedzające w razie kryzysu lub konfliktu” – podkreśla ekspert. Przypomina w tym kontekście, że Rosjanie rozmieścili w obwodzie kaliningradzkim systemy balistyczne Iskander-M, o zasięgu 500 km, które „mogą uderzyć w cele w niemal każdej części Polski w ciągu minut i prawie bez ostrzeżenia”. Zaznacza też, że w przypadku bazy w Buchel byłoby więcej czasu na ostrzeżenie, a ponadto, startujące stamtąd samoloty bojowe przynajmniej na początku lotu byłyby poza zasięgiem rosyjskich systemów przeciwlotniczych.

„Dwie wielkie polskie bazy powietrzne, w których stacjonują polskie F-16, w żadnym razie niezdolne do przenoszenia broni nuklearnej, są zlokalizowane w zasięgu rosyjskich rakiet przeciwlotniczych S-400 i ich radarów w obwodzie kaliningradzkim” – pisze Pifer.

„Po trzecie, umieszczenie broni atomowej w Polsce byłoby ogromnie prowokacyjne względem Rosji” – pisze były dyplomata, zaznaczając, że „nie jest to argument przeciwko prowokowaniu Rosji ogólnie”. Sam Pifer jeszcze w 2014 roku wzywał do dostarczenia Ukrainie broni śmiercionośnej oraz do rozlokowania sił USA i NATO w krajach bałtyckich. Zwrócił przy tym uwagę, że są różne rodzaje prowokowania, a umieszczenie amerykańskiej broni atomowej tak blisko Rosji byłoby czymś w istocie prowokacyjnym. Przypomniał w tym kontekście o kryzysie kubańskim z 1962 roku, gdy ówczesny prezydent John F. Kennedy odrzucił rady wielu swoich doradców, wzywających do uderzenia i pełnoskalowej inwazji na Kubę.

Zobacz także:  Rosyjski polityk grozi Polsce i USA nowym kryzysem kubańskim. Chodzi o wypowiedź Mosbacher  

„Po czwarte, amerykańska propozycja, żeby przenieść swoją broń nuklearną do Polski, okazałaby się bardzo dzieląca w ramach NATO” – podkreślił Pifer. Powołał się przy tym na deklarację Sojuszu z 1997, według której NATO nie zamierza rozmieszczać takiej broni na terytoriach nowych krajów członkowskich, m.in. Polski. Stało się to podstawą relacji NATO-Rosja. Zdaniem byłego dyplomaty, od tamtego czasu sytuacja bezpieczeństwa w Europie zmieniła się „dramatycznie” i „na gorsze”, jednak „wielu członków NATO wciąż popiera <> odnośnie broni nuklearnej, jakie Sojusz przyjął w 1997 roku [chodzi o to, że jak napisano w dokumencie, NATO nie ma żadnych zamiarów, planów, ani powodów, by rozmieszczać broń nuklearną w nowych krajach członkowskich  – red.]”.

„Amerykańska propozycja przeniesienia bomb do Polski podzieliłaby sojuszników, spowodowałaby, że niektórzy podważyliby amerykańską ocenę sytuacji i wywołałaby szerszą debatę nuklearną w ramach Sojuszu w czasie, gdy NATO powinno starać się pokazać stanowczą i jednolitą postawę wobec Rosji” – napisał Pifer.

„Przenoszenie amerykańskiej broni nuklearnej do Polski byłoby kosztowne, militarnie nierozsądne, gdyż naraziłoby broń na uderzenie wyprzedzające, nadmiernie prowokujące, a także dzielące w ramach NATO” – podsumowuje były dyplomata. Dodaje, że tweet Mosbacher był jednym z tych, których lepiej było nie wysyłać.

  brookings.edu    / Kresy.pl

FAKT.PL

Więcej postów