Legenda Sejmu apeluje do Kaczyńskiego!

PiS i opozycja wzajemnie oskarżają się za bałagan związany z wyborami prezydenckimi i nie potrafią dogadać się ani w sprawie terminu, ani formy głosowania. Legendarny marszałek Sejmu, były członek Trybunału Stanu oraz honorowy prezes PSL mówi w rozmowie z Faktem: to największy kryzys polityczny. Józef Zych zauważa, że po żadnej ze stron nie ma dobrej woli, a politycy dbają tylko o interes partyjny, a nie dobro Polski.

 Fakt:  Od tygodni trwa spór między obozem rządzącym a opozycją w sprawie wyborów prezydenckich. Posłowie i senatorowie przerzucają sobie ustawę jak gorący kartofel. Dojdzie w końcu do porozumienia?

 Józef Zych:  To jedyny od 1989 roku tak głęboki kryzys polityczny. Przed laty nie było nic ważniejszego niż uchwalenie konstytucji. A było siedem projektów ustawy zasadniczej. Mieliśmy w latach 90. dwanaście ugrupowań, więc można sobie wyobrazić, jakie były rozbieżności między politykami. Trzeba było prowadzić konsultacje z wszystkimi – w tym z Kościołem i Solidarnością czy Watykanem, który również był zainteresowany tym tematem. Dopiero w 1997 roku, po wieloletnich dyskusjach, setkach poprawek, udało się uchwalić konstytucję. Ale myśmy nie patrzyli kto pochodzi z jakiej partii, ale jak uregulować powrót do demokracji, problemy gospodarcze. Przy dobrej woli udało nam się to poukładać. Nigdy pomimo sprzeczności, nie padł wniosek o odrzucenie projektu i konstytucji. 

 Dziś brakuje politykom dobrej woli? 

– Z żalem przyznaję, że nie widzę polityków, którzy jak dawniej, patrzyliby na dobro państwa a nie partyjne wartości czy własne osiągnięcia. Szafują dobrem narodu. Jak słucham niektórych profesorów prawa, którzy się mienią ekspertami, to widzę elementarną nieznajomość konstytucji i błędną interpretację. To różnica jak między niebem a ziemią. Nie przypominam sobie, bym komuś jako marszałek Sejmu, odbierał głos. A od dawna – ciągle do tego dochodzi. Posłowie mają po minucie na wystąpienie i co najgorsze, gdy zadają pytania rządowi, ten nic sobie z tego nie robi, nie odpowiada. Kiedyś przerywało się obrady, upominałem ministra, że jego zachowanie jest niedopuszczalne. Trzeba konsekwentnie przestrzegać regulaminu Sejmu. A on jest obecnie nagminnie łamany. Obecnie debaty parlamentarne sprowadzono do debat klubowych. To łamanie ustawy o prawach i obowiązkach posłów.

 Posłowie opozycji zarzucają marszałek Sejmu Elżbiecie Witek łamanie regulaminu. Z kolei PiS – często krytykuje marszałka Senatu, że blokuje prace nad ustawami PiS. Jak pan to widzi? 

– W Sejmie dochodzi do ewidentnych naruszeń regulaminu w postaci pośpiechu i nocnych głosowań, nad ważnymi ustawami, szczególnie w odniesieniu do kodeksów, gdzie obowiązuje specjalny tryb uchwalania czyli przestrzegania przepisów (kiedy można przystąpić do pierwszego czytania). Musi ono zawsze odbywać się w Sejmie a nie w komisji. To powoduje, że nie ma debat, w których mogą uczestniczyć wszyscy posłowie, co z kolei prowadzi do ograniczenia praw poselskich. Gdybym ja był marszałkiem Sejmu czy Senatu, nie patrzyłbym na interes jednej partii ale porządne procedowanie i tak czyniłem. Brałbym pod uwagę również interes ogólnonarodowy. Jeśli miałbym możliwość przeprowadzenia konsultacji w dwa tygodnie, nie przetrzymywałbym prac w nieskończoność. Rozumiem, że z punktu widzenia formalno-prawnego prace w Senacie mogą trwać 30 dni, ale tu powinien decydować interes ogólnospołeczny, aby porządnie ale w miarę szybko rozpatrywać przesłane ustawy.

 Prof. Ryszard Bugaj mówił w rozmowie z Faktem o tym, że obie strony prześcigają się w złośliwościach. 

– Podzielam ten pogląd, ale nie są to tylko złośliwości. Bywa, że politycy się obrażają. Zarówno PiS jak i opozycja często kierują się interesami partyjnymi a nie dobrem Polski. Dlatego chciałbym zaapelować do polityków: dogadajcie się ponad podziałami! My wyszliśmy z trudniejszych dyskusji o konstytucji. Rządzący i opozycja powinni wreszcie zacząć patrzeć na dobro narodu. Polska powinna być na pierwszym miejscu, a niestety nie jest. Szukajcie rozwiązań, które tylko dzięki współpracy są możliwe.

 Kiedy powinny odbyć się wybory? Padły już chyba wszystkie możliwe terminy. 

– To musi być uregulowane ustawowo. Moim zdaniem powinno się zastosować jeden ze stanów nadzwyczajnych – stan wyjątkowy lub stan klęski żywiołowej (jeden zarządza prezydent a drugi – premier). Według mnie istnieją wszystkie przesłanki do wprowadzenia stanu wyjątkowego. W przypadku stanu nadzwyczajnego wybory mogą odbyć się w ciągu 90 dni po jego zakończeniu. Wyborcy są zdezorientowani i trzeba byłoby zacząć od wyjaśnienia Polakom, dlaczego taki a nie inny termin wybieramy. Szukać najpóźniejszego terminu – nie robić wyborów w maju czy czerwcu ale wspólnie uzgodnić to z opozycją, uwzględniając m.in. liczbę zakażonych, odpowiedni termin który byłby ustalany zgodnie z przyjętą ustawą.

 Jarosław Gowin wskazywał na konieczność dokonania zmian w konstytucji, wydłużenia kadencji prezydenta do dwóch lat. To dobra propozycja? 

– Nie ma potrzeby zmiany konstytucji. Ona daje możliwości bezpiecznego przeprowadzenia wyborów. Majstrowanie w konstytucji, przy całym szacunku do Gowina, nie powinno się odbywać.

 Wola dogadania się to jedno, a oczekiwania prezesa PiS – to drugie. Widzi pan szansę na wypracowanie wspólnego stanowiska Jarosława Kaczyńskiego i innych liderów partyjnych? 

– Nigdy nie jest tak, że tylko jedna osoba wszystkim steruje. Nie mam możliwości sprawdzenia, czy o wszystkim decyduje osobiście Kaczyński. Przypomnę, że nawet w PZPR byli ludzie, którzy potrafili doprowadzić do okrągłego stołu i późniejszych zmian. Nigdy w parlamencie nie miałem problemów z dogadaniem się z Jarosławem Kaczyńskim. Gdy był premierem w 2006 roku, uczestniczyliśmy we wspólnej konferencję, na której prezentowaliśmy nasze książki. To nie były kontakty przyjacielskie ale parlamentarne – na poziomie. Byliśmy z różnych ugrupowań, ale okazywaliśmy sobie wzajemny szacunek. Ostatnio się zastanawiałem, czy nie poprosić Jarosława Kaczyńskiego o rozmowę, by omówić położenie, w jakim znalazła się Polska. W sensie krajowym jak i międzynarodowym. I poruszyć m.in. termin wyborów.

 Czy zwróci się pan do prezesa PiS? 

– Chciałbym, ale nie mogę sobie pozwolić na sytuację, że odpowiedź będzie odmowna. Przez 27 lat działałem w parlamencie na rzecz Polski. Dlatego chętnie podjąłbym się tego, jeśli moja misja miałaby szanse powodzenia. Gdyby do rozmowy by doszło, próbowałbym go przekonać, by usiadł do stołu z opozycją. To byłaby najlepsza decyzja życiowa Kaczyńskiego. Pokazałby klasę i udowodnił, że potrafi zrezygnować z własnych koncepcji, nawet jeśli jest do nich przekonany, na rzecz interesu Polski.

Rozmawiała Agnieszka Szczepańska 

Był marszałkiem i wicemarszałkiem Sejmu, członkiem Trybunału Stanu a obecnie pełni funkcję honorowego prezesa PSL

Jest jedno ale..

Mówi jednak, że chętnie poznałby racje Kaczyńskiego ws. wyborów i namówiłby go, by podjął rozmowy z opozycją

FAKT.PL

Więcej postów