Lech Wałęsa (77 l.) bardzo źle znosi koronawirusowy zastój w interesach. Były prezydent, zamiast jeździć z wykładami po całym świecie, przez epidemię jest uziemiony. Już stracił przez to tysiące złotych, a końca epidemii nie widać. W wywiadzie dla Faktu przyznaje, że myśli nad… dorywczą pracą i reklamuje się jako spec od elektryki, mechaniki i prezydentury.
Przed epidemią Wałęsa był bardzo aktywny. Każdego miesiąca miał po kilka, a nawet kilkanaście wykładów i spotkań komercyjnych. Najczęściej podróżował do USA. – Tęsknię za wyjazdami, bo mi pomagały dokładać do chlebka – przyznał Lech Wałęsa w programie „Koronawirus. Raport Faktu”. – Miałem strasznie dużo kontraktów, naprawdę dobrych i to mi wyrównywało braki wszelkie. A dzisiaj to odpadło, więc myślę nad jakąś pracą w nadgodzinach.
Co może robić były prezydent? – Ja jestem od traktora do internetu. Całe życie różnie pracowałem. I byłem elektrykiem, i mechanikiem, i działaczem związkowym, i prezydentem, mam szeroki wachlarz możliwości.
Ostatnie płatne spotkania były prezydent miał pod koniec lutego w Berlinie. To już niemal dwa i pół miesiąca bez dodatkowego zarobku. – Ile takich spotkań i wykładów straciliśmy? Na pewno kilka, a nawet kilkanaście w miesiącu. Jak jesteśmy w Stanach, to tam spotkania są co drugi dzień, a spędzamy tam miesiąc, więc łatwo można policzyć, jak to wygląda. Ale nie tylko pan prezydent ponosi tego typu straty, bo takich osób czy takich firm są setki tysięcy – mówi nam Marek Kaczmar, asystent Wałęsy.
Lech Wałęsa co miesiąc dostaje 6 tys. zł emerytury. Nieoficjalnie wiemy, że zarobki na wykładach to minimum milion rocznie. – Co roku płacę około 300 tys. zł podatku – wyliczył ostatnio sam prezydent.
Lech Wałęsa (77 l.) to spec od elektryki i mechaniki
Ostatni raz na spotkaniach Wałęsa zarobił w lutym w Berlinie. Takich wizyt potrafił mieć nawet kilkanaście w miesiącu
Wałęsa jest znany w świecie. Dzięki tej sławie chętnych na spotkanie z byłym prezydentem nie brakuje
Lech Wałęsa to żywy pomnik „Solidarności”