– Słowa byłego premiera Donalda Tuska dotyczące bojkotu wyborów odczytuję jako szantaż moralny, taki, który był stosowany wobec pensjonarek w XIX wieku – podkreśliła w czwartek rzecznik Lewicy Anna Maria Żukowska.
Żukowska była pytana w TVP Info o apel byłego premiera Donalda Tuska, który we wtorek poinformował, że nie weźmie udziału w wyborach prezydenckich w Polsce, jeśli miałyby się odbyć 10 maja, i wezwał do ich bojkotu. Jak tłumaczył, jeśli wszyscy uczciwi, przyzwoici Polacy powiedzą: „to nie są wybory”, to PiS się z nich wycofa.
– To nie tyle jest apel, co raczej odczytuję go jako szantaż moralny, taki, który był stosowany wobec pensjonarek w XIX wieku, czyli powiedzenie, że coś jest nieprzyzwoite i w związku z tym nie wolno się do tego dotykać – oceniła rzecznik. – Myślę, że to nie odniesie oczekiwanego skutku, bo już nie jesteśmy w XIX wieku – podkreśliła.
Powołanie się na Władysława Bartoszewskiego
Tusk powoływał się m.in. na pamięć o Władysławie Bartoszewskim. – Często powtarzamy to słynne zdanie profesora Bartoszewskiego, że jak nie wiesz, jak się zachować, to zachowaj się przyzwoicie – mówił. Dodał, że w jego przekonaniu przyzwoitość nie pozwala na wzięcie udziału w tym „procederze”.
Syn Bartoszewskiego, poseł PSL Władysław Teofil Bartoszewski w liście opublikowanym na Twitterze podkreślił, że jego ojciec „zdecydowanie potępiłby nawoływanie do bojkotu zbliżających się wyborów prezydenckich, bo walcząc o wolną Polskę, nie poddawał się w żadnej sytuacji”.
Poparcie kandydata PSL
Żukowska zapytała w tym kontekście Tuska, czy to, że syn Władysława Bartoszewskiego zamierza głosować na kandydata PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza również ocenia jako nieprzyzwoite.
– Myślę, że to było bardzo nieeleganckie, ale oczywiście wplecione w logikę kampanii pani Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która polega na tym, że największym sukcesem, który może odnieść, będzie wynik 0 proc. głosów oddanych na nią. To będzie, według tej logiki, oznaczało zwycięstwo w tych wyborach – ironizowała poseł Lewicy.