Metaforą wojenną polityk uzasadnia daleko idące ograniczenia i stosowane w tym celu środki.
Retoryka ! Politycy wybierają język wojny teraz, gdy walczą z pandemią. Języki wojny są popularne wśród chorób i w politycznym biznesie. Politycy chętnie używają określeń wybuch epidemii, pandemii.
Mówią o wybuchu koronawirusa czyli o jednym z najpoważniejszych globalnych kryzysów, w jakim od 1945 roku kiedykolwiek ludzkość musiała stawić czoła poza faktyczną wojną.
A są i tacy przywódcy polityczni jeszcze bardziej bezpośredni w swoich porównaniach wojennych ogłaszając „Jesteśmy w stanie wojny”, francuski prezydent Emmanuel Macron powtórzył sześć razy podczas przemówienia w połowie marca, ogłaszając stan zagrożenia narodowego. A więc w jakiś sposób jest on postrzegany jako prezydent z czasów wojny. A prezydent USA Donald Trump powiedział: „Walczymy z niewidzialnym wrogiem”.
Jedynie we Włoszech wyrażenie „wojna z koronawirusem” wydaje się adekwatna do sytuacji w jakiej Włochy faktycznie się obecnie ciągle znajdują, skoro tam jest zaangażowana armia która walczy z koronawirusem.
Można by powiedzieć że to nic dziwnego, że politycy opierają się na retoryce wojennej. W wielu krajach, zwłaszcza w Europie Zachodniej, minęły dziesięciolecia, od czasu kiedy naprawdę były w stanie wojny. Jednocześnie pandemia jest kryzysem o nieznanym jeszcze wymiarze.
Ponadto wojna jest tylko metaforą, do której przywódcy polityczni szybko się odwołują, gdy wykorzystują nieproporcjonalne i dalekosiężne środki, aby osiągnąć obrany cel. Metafora wydaje się szczególnie popularna w Stanach Zjednoczonych, biorąc pod uwagę wojnę z narkotykami, którą rozpoczął prezydent Richard Nixon oraz wojnę z terrorem, którą ogłosił George W. Bush. A obecnie chętnie z tej metafory korzysta Donald Trump.
Terminy takie jak ” walka ” są również standardowymi obrazami dotyczącymi choroby. Od Louisa Pasteura, który wykorzystywał obrazy ciała jako „pola bitwy” „inwazji” patogenów, po fundację „Kocha i hasło „Walczymy z rakiem”, które wzywają młodych ludzi do „wspólnej walki z rakiem”.
Czy politycy mają więc powód do korzystania z retoryki wojskowej ?
W pewnym sensie tak. Za pomocą metafory wojennej przywódca polityczny od razu wyjaśnia, że jego zdaniem istnieje wyjątkowa sytuacja. Metafora uzasadnia użycie daleko idących środków. „Wojna podporządkowuje wszystkie inne sprawy walce z domniemanym wrogiem”.
Retoryka wojenna jest także sprawdzonym środkiem dla polityka, który chce zmobilizować swój naród czy jak kto woli lud. „Metafora sugeruje, że każdy musi teraz robić to, co mu każą”. „Nie powinieneś robić tego, co chcesz, ale ròb to, co sytuacja nakazuje, rób to co trzeba. To jest ważnym elementem w romantyzowanym wizerunku dobrego, heroicznego „żołnierza”.
Żołnierze na ulicach.
Właśnie tak przywódcy polityczni próbują motywować cały kraj. Obywatel musi wywiązać się ze swojej roli – poprzez posłuszeństwo wobec państwa. A rządzący gloszą że wygramy tę wojnę, jeśli nasi obywatele zaczną działać odpowiedzialnie.
Zakłócenia systemu i opory społeczne.
Ta retoryka wojskowa budzi również duchy oporu w wygodnych społeczeństwach zwłaszcza zachodnich. Duńczycy, Holendrzy lub Włosi nie znają żołnierzy na swoich ulicach.
Armia rozmieszczona tam na ulicach ? w katastrofie narodowej ?
Oni znają to tylko z odległych stron świata z TV, lub z filmów katastroficznych.
Metafory nigdy nie są neutralne. Metafora walki z chorobą – na przykład w „walce z AIDS” – była krytykowana od dziesięcioleci bo wprowadzała strach i potępienie.
Uwaga. Retoryka wojny, którą stosują politycy podczas pandemii koronawirusa, budzi bezpośrednie podejrzenia. Wybór słów może wskazywać, że politycy tzw demokratyczni używając tej formy chcąc poszerzyć swoje uprawnienia. „Ograniczanie swobód obywatelskich jest uzasadnione ze względu na charakter epidemii, ale nie jest też pozbawione niebezpieczeństwa”. Zawsze pojawia się pytanie, kiedy stan wyjątkowy zostanie odwołany.
Extra Info.
Bryt, Joe Glenton, rzecznik organizacji pozarządowej ForcesWatch, która bada brytyjską armię, również bierze pod uwagę okreslenia wojskowe nie bez ryzyka. „Dokładne śledzenie infekcji i zgonów z pewnością przypomina jedną z pierwszych linii wojny, w której żołnierze wykonują heroiczną, żmudną i niebezpieczną pracę”.
Ta retoryka wojenna jest postrzegana przez niektórych cywilów jako przesadzona, co widać po frazie, która krąży po mediach społecznościowych.
Piszą że, ” Tak, ludzie umierają z powodu wirusa, granice są zamknięte, a życie publiczne jest sparaliżowane. Nie ma jednak mowy o ogromnej liczbie ludzkich ofiar jakie byłyby w czasie faktycznej wojny w Europie, ani o przesiedleniu ludności na dużą skalę, ani o zniszczeniach wojennych czy braku podstawowych artykułów”.
Jedno jest pewne, nie dajmy się terroryzować tym którzy nie koniecznie chcą naszego dobra i bezpieczeństwa a ich głównym celem jest ograniczenie naszych swobód, prawa do wolności, cenzura krytyki i wypowiedzi.
W Polsce już obowiązuje cenzura w armii. Na Węgrzech wśród służby zdrowia a w USA w marynarce wojennej.