Pomysł rządzących, by wybory prezydenckie odbyły się 10 maja, ale tylko część Polaków – czyli wyborców po 60. roku życia oraz osób znajdujących się w kwarantannie i izolacji – mogło zagłosować korespondencyjnie spotkał się z ostrą krytyką nie tylko opozycji, ale samych wyborców. Wprowadzone do sobotniego głosowania poprawki zmieniające prawo wyborcze budziły wątpliwości, dlatego PiS naprędce więc koryguje pierwotny pomysł i znów chce zmienić zasady wyborcze. Jak napisała „Gazeta Wyborcza”, PiS naradzał się w poniedziałek, jak znów zmienić wyborcze reguły, by utrzymać datę 10 maja.
W poniedziałek, po sobotnich próbach przepchnięcia w pakiecie ustaw antykryzysowych zmian w prawie wyborczym, grupa posłów złożyła nowy projekt ustawy w sprawie szczególnych zasad przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w czasie wyborów prezydenckich.
„W obecnej sytuacji związanej z rozprzestrzenianiem się koronowirusa, należy mieć na względzie, utrzymujący się stan epidemii, a co za tym idzie ograniczeń zgromadzeń i przemieszczania się. Tym samym proponuje się upowszechnienie stosowanego już w wybranych kategoriach wyborców – trybu głosowania korespondencyjnego. Każdy z wyborców, przy zachowaniu odpowiednich wymogów formalnych, będzie mógł zagłosować nie będąc zmuszonym do osobistego stawiennictwa przy urnie wyborczej” – napisano w uzasadnieniu.
Projekt „ma zastosowanie jednorazowe” – dotyczy wyłącznie wyborów prezydenckich zarządzonych w 2020 roku. Jak pisze gazeta, to pomysł narodził się w nocy, a stoi za nim Jarosław Kaczyński. Podobnie – miało było z autorstwem sobotnich poprawek dorzuconych niespodziewanie do „tarczy antykryzysowej” . Kontrowersyjne zmiany dotyczyły głosowania korespondencyjnego osób po 60. roku życia, ale też osób w kwarantannie i izolacji podczas zbliżających się wyborów.
Gowin groził Kaczyńskiemu?
Według „Gazety Wyborczej”, o kolejnych zmianach w prawie wyborczym Jarosław Kaczyński rozmawiał późnym wieczorem z premierem Mateuszem Morawieckim, a o wszystkim wiedzą też członkowie Zjednoczonej Prawicy – Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski oraz Jarosław Gowin – szef Porozumienia. Sęk w tym, że temu ostatniemu ponoć zmiany się nie podobają. Co więcej, miał się przeciw nim buntować, bo jest zwolennikiem przełożenia wyborów na wiosnę przyszłego roku.
” Z kuluarów dochodziły nowe informacje, że Kaczyński chce dać czas Gowinowi, by ochłonął. Dlatego podejście pod kodeks wyborczy może być w piątek, bo tego dnia znów zbiera się Sejm ” – ujawnia gazeta. A anonimowy polityk z obozu władzy twierdzi, że Gowin miał grozić, że jego ministrowie opuszczą rząd, a posłowie klub PiS, co oznaczałoby utratę większości.
Na antenie Radia Zet, wicepremier tłumaczył, że właściwym momentem na decyzję, kiedy wybory powinny się odbyć będzie okres tuż przed świętami, albo chwilę po nich. Z kolei w TVN24, „nie potrafił odpowiedzieć, czy wybory 10 maja będą możliwe”. Przypomniał też, że na jego propozycję przełożenia wyborów na przyszły rok odpowiedział pozytywnie jedynie… Władysław Kosiniak-Kamysz. „Pytam się, gdzie są liderzy lewicy, gdzie są liderzy Koalicji Obywatelskiej” – mówił Gowin.
Pytany, czy zmiana terminu jest oficjalną propozycją całego obozu rządzącego, czy tylko luźnym pomysłem jego samego na dyskusję. ” To jest propozycja lidera Porozumienia, jednej z trzech partii budujących obóz Zjednoczonej Prawicy, nie jest to zatem luźna intelektualna dywagacja, ale nie jest to też oficjalna propozycja całego obozu ” – odparł Gowin.
Czy Gowin odejdzie z rządu, jeśli PiS zrobi w maju wybory? „To jest pytanie, na które politycy odpowiadają w zaciszu własnych gabinetów” – wyznał lakonicznie. Dodał, że w czasie kryzysu „żaden odpowiedzialny polityk nie powinien dokładać do tego swoimi wypowiedziami napięć wewnątrz obozu rządzącego. „Ja mogę powiedzieć tylko tyle, że nie można dopuścić do wyborów w żadnym terminie, w którym przeprowadzenie tych wyborów spotęgowałoby epidemię. Tego żaden odpowiedzialny polityk nie zrobi ” – odpowiedział.
Dodał, że „wszystko zależy od tempa rozwoju epidemii”. „Jeżeli tych przypadków zachorowań będzie po paręset dziennie, jak się to dzieje obecnie, to oczywiście taki scenariusz jest niemożliwy. I wtedy 10 maja w oczywisty sposób wyborów by nie było” – tłumaczył wicepremier.
Forsowanie przez PiS majowego terminu wyborów nie podoba się wielu samorządowcom. Swój sprzeciw wyrazili w ostatnich dniach m.in. prezydenci: Warszawy, Wrocławia, Gdyni, Sopotu, Ciechanowa oraz wójt pomorskiej gminy Potęgowo. A niektórzy z nich zapowiedzieli nawet publicznie, że uniemożliwią przeprowadzenie wyborów. Ryszard Terlecki z PiS ostro zareagował na takie głosy i groził w Radiu Kraków samorządowcom, że utracą stanowiska. A w ich miejsce wprowadzeni zostaną do miast komisarze. Co na to Gowin? „To nie jest pomysł, pod którym bym się podpisał” – podsumował.
To może być koniec dyktatury Kaczyńskiego. Chyba , że Gowin zostanie Premierem to moze wtedy bedzie kolejna wrzutka do laski marszalkowskiej. To we wszystkich scenariuszach mogłoby być brane pod uwagę gdyby kryzys nie był tak mocno widoczny w naszym życiu w tak krotkim czasie.Gowin traci wszystko dlaczego ma nie grać vabank.No to gra , przy okazji Polska zostanie ze sznurem w reku , komu to przeszkadza pare trumien wiecej albo mniej .Opozycjo łączcie się .