Informacja, która wybuchła w mediach a propos kulisów odwołanej w ostatniej chwili wizyty Donalda Trumpa w Polsce, jest ciosem w wiarygodność rządu PiS i prowadzonej przez niego polityki zagranicznej.
Chociaż Mariusz Błaszczak zapewnia, że zmiany w budżecie Pentagonu nie wpłyną na polskie wojsko i jego projekty realizowane przy wsparciu Amerykanów, trudno dać temu wiarę.
Donald Trump poczuł imperatyw, by przed końcem kadencji „dopieścić” swój konserwatywny elektorat. W tym celu przyspiesza z budową muru na granicy USA i Meksyku. Dla jego wyborców ten mur jest symbolem bezpiecznego, szczelnego państwa, którego granicy nie przekroczy nikt nieuprawniony. Sęk w tym, że nawet amerykański budżet nie jest z gumy i skądś trzeba przesunąć 3,6 mld dolarów, żeby dokończyć budowę.
Przesunięcie, nie rezygnacja
Według przekazanych przez stronę amerykańską zapewnień mowa jest jedynie o opóźnieniach, a nie rezygnacji z inwestycji – informuje na Twitterze MON, a Mariusz Błaszczak zapewnia, że ustalenia z czerwca nadal pozostają w mocy: do 4,5 tys. amerykańskich żołnierzy w Polsce dołączyć ma kolejny tysiąc.
Mariusz Błaszczak ma rację o tyle, że faktycznie inne europejskie kraje, które biorą udział w „odstraszaniu Rosji” – (głównie Estonia, gdzie „przesunięto” budowę bazy treningowej sił specjalnych) ale też Niemcy, Węgry i Słowacja (gdzie planowano rozbudowę infrastruktury lotniczej) bardziej odczują przesunięcia w amerykańskim budżecie.
Ale choćby przykład bazy w Powidzu wskazuje na to, że i Polska na tym straci: jako pierwszy informacje o wycofaniu 21 mln na magazyn paliwa lotniczego dla Powidza podał dziennik.pl, bazując na swoim amerykańskim informatorze.
Z tego powodu wizytę Trumpa w Powidzu miano odwołać w pierwszej kolejności jako „logistycznie niemożliwą do przeprowadzenia” (choć od poznańskiego lotniska cywilnego Ławica dzieli bazę około 80 km drogi, głównie autostradą – i Amerykanie już w ten sposób do niej docierali). Tak naprawdę chodziło zaś o to, że gdyby prezydent Trump, a nawet i Mike Pence, pojawili się tam z komunikatem „drodzy Polacy, ogłaszamy cięcia i przesunięcia”, nie wyglądałoby to szczególnie dobrze.
Trump obrażony na Europę
Przy okazji portal przeanalizował kulisy umawiania się Trumpa z Dudą na wizytą 1 września. Wiadomo, że amerykański prezydent do samego końca zwlekał z informacją o tym, że wyśle do Warszawy zastępstwo. Huragan „Dorian” miał jedynie stanowić pretekst do ostatecznej odmowy. O tym, że ranga wizyty w Warszawie zostanie obniżona, zarówno Andrzej Duda, Krzysztof Szczerski jak i Georgette Mosbacher dowiedzieli się 30 sierpnia.
Tymczasem Trump już 26 sierpnia po szczycie G7 miał powziąć zamiar, by na razie omijać niewdzięczną Europę. Podczas szczytu rozsierdziło go zaproszenie przez prezydenta Macrona szefa irańskiej dyplomacji, później ciśnienie podniosła mu Dania, która dała jasny sygnał, że nie sprzeda mu bogatej z złoża Grenlandii. Trump odwołał wizytę w Kopenhadze. I wtedy stało się jasne, że wizyta w Warszawie również w tym układzie nie ma logistycznego sensu, gdyż miała się odbyć kilka dni wcześniej.
Wychodzi więc na to, że powody odwołania wizyty w Polsce nie są stricte „polskie”, są raczej odblaskiem wyników interesów Trumpa z mocniejszymi graczami na kontynencie. Co o naszej polityce zagranicznej świadczy jednak nie najlepiej. Ale może przynajmniej wreszcie wjedziemy do USA bez wizy.
TOMASZ DUDEK
W geopolitycznych planach Stanów Zjednoczonych , Polska to pionek . Dosc łatwo sterowalny. Dzieki niskiej usłużonosci Dudusia wobec Trumpa Stany Zjednoczone juz nas traktują jak wasala.