Ujawniono wykaz lotów Bogdana Borusewicza. Były marszałek Senatu 12 razy latał z córką…

Na stronach Senatu RP pojawił się komunikat ws. lotów Bogdana Borusewicza w latach 2005-2015. Z dokumentu wynika, że były marszałek Senatu odbył 89 podróży zagranicznych i 12 krajowych, ze statusem HEAD. Kilkanaście razy towarzyszyła mu córka…

Kilka tygodni temu ujawniono tzw. aferę samolotową z udziałem ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Politycy opozycji złożyli wniosek o odwołanie Kuchcińskiego, w związku z jego prywatnymi podróżami rządowymi samolotami. Z publikacji medialnych wynikało, że razem z politykiem podróżowali m.in. członkowie jego najbliższej rodziny.

Kuchciński bronił się i tłumaczył, że odbył 23 loty ze statusem HEAD. Jednak jego wyjaśnienia na temat wspólnych podróży z rodziną, nie były przekonujące. Ostatecznie Kuchciński zrezygnował ze stanowiska 9 sierpnia, dwa dni wcześniej sprawą jego lotów zajęła się prokuratura.

Wykaz lotów z udziałem marszałka Senatu Bogdana Borusewicza

Równocześnie w mediach zaczęły się pojawiać informacje o podejrzanych lotach poprzedników. Szczególnie głośno było o „zamiłowaniu do podróży” byłego marszałka Senatu Bogdana Borusewicza. W odpowiedzi na wątpliwości na stronach Senatu RP ukazał się wykaz podróży Borusewicza w latach 2006-2015.

Z dokumentu wynika, że w tym okresie marszałek odbył łącznie 89 podróży zagranicznych i 12 krajowych. Co ciekawe, aż 12 razy towarzyszyła mu córka – Kinga. Miała podróżować do takich krajów jak: Arabia Saudyjska, Algieria, Rosja, Brazylia i Chile.

To jednak nie wszystko. Dziennikarze „Faktu” przypominają, że w ciągu 2013 roku, polityk pokonał trasę Warszawa-Gdańsk aż 123 razy! Z kolei portal TVP Info podkreśla, że w niespełna 6 lat, Borusewicz podróżował na wspomnianej trasie aż 713 razy. W ponad 300 przypadkach powrót odbywa się tego samego dnia, co wylot.

„Zdarzało się, że marszałek leciał w trakcie posiedzenia Senatu do Gdańska, by… wyprowadzić psa na spacer. Bo akurat nie miał kto tego zrobić. Latał też, żeby po prostu zajrzeć do domu” – mówił anonimowy informator „Super Expressu”, komentując sprawę.

FAKT

Więcej postów