Do tragedii doszło 10 lipca w Fajsalabadzie (wschodni Pakistan). 30-letnia chrześcijanka, Saima Sardar, została zamordowana przez byłego narzeczonego. Powód? Kobieta nie chciała przejść na islam i wyjść za Pakistańczyka za mąż.
Muzułmanin zastrzelił 30-letnią pielęgniarkę w szpitalu, w którym pracowała. Rodzina kobiety podała, że mężczyzna groził byłej ukochanej od momentu, kiedy dowiedział się, że w listopadzie tego roku planuje wyjść za mąż za chrześcijanina. Wiadomość ta miała rozwścieczyć go do tego stopnia, że zapragnął krwawej zemsty. Wpadł w szał i wykrzykiwał, że „jeśli się nie nawróci i nie wyjdzie za niego, to umrze”. Nie mógł znieść tego, że kobieta podjęła decyzję o zakończeniu związku, kiedy zaczął ją zmuszać do zmiany wiary i stanu cywilnego.
Saima wystraszyła się gróźb i poinstruowała szpitalnych strażników, aby nie wpuszczali jej byłego chłopaka do budynku szpitala. Mimo tego, muzułmaninowi udało się dostać do środka i strzelić do kobiety w trakcie jej zmiany. Wkrótce potem mężczyzna popełnił samobójstwo.
Według Naveeda Waltera z Human Rights Focus Pakistan, muzułmanie żyjący w Pakistanie żyją w przekonaniu, iż kobiety muszą podporządkowywać się ich woli i nie mają prawa odrzucić „propozycji” małżeństwa – bez względu na to, czy same są muzułmankami. „Trzeba natychmiast uchwalić prawo, które będzie karało używanie siły wobec kobiet, a także praktykę przymusowych małżeństw” – zaapelował Walter. „Pytanie brzmi, kto pojawi się przed sędzią, gdy mordercy popełnią samobójstwo? Ci, którzy odmawiają życia obok ludzi o różnych religiach, powinni być postrzegani jako osoby z problemami psychicznymi” – dodał.