Dziadek z Wehrmachtu, Donald z UPA – a w Warszawie cyrk

Ostatni tydzień przynosi nam wiele nowości w dziedzinie naszej historii, określa poziom polskiej dyplomacji i miejsce Polski w Europie i dalej. Nie wiem czy dziadek Tuska był w Wehrmachcie ale wiem, że Donald Tusk jest z UPA.

Zorganizowana przez Amerykanów Konferencja w sprawie Bliskiego Wschodu uświadomiła Polakom, że:

catering to nasza specjalność,

antysemityzm wyssaliśmy z mlekiem matki,

naziści z Polakami mordowali Żydów,

mamy oddać Żydom 330 mld złotych: „Zachęcam moich polskich kolegów, by wprowadzili prawo, które pozwala na zwrot majątków tym, którzy je stracili podczas Holokaustu” — na razie w grzecznej formie nakazał Pompeo,

udowodniliśmy, że tworzymy „unię” z USA przeciw Unii Europejskiej,

„za friko” i bez sensu kolejny raz udowodniliśmy, że nie wiemy o co idzie na Bliskim Wschodzie, a skoro według Pampeo: „Nie można osiągnąć stabilności na Bliskim Wschodzie bez konfrontowania się z Iranem”, to znaczy, że idziemy na wojnę u boku Izraela i Stanów Zjednocznych,

„Wiceprezydent (Pence) wraz z małżonką odwiedzą miejsce powstania polskich Żydów w getcie, które trwało miesiąc przeciwko polskiemu i nazistowskiemu reżimowi” — tak zakomunikowała widzom MSNBC Andrei’a Mitchell,

Frank Blajchman, którego IPN podejrzewa i mordowanie członków polskiego ruchu oporu to wg. Mike Pompeo bohater i kandydat „na pomniki”,

Polacy kolaborowali z nazistami. Premier Izraela Benjamin Netanjahu określił to tak: „Jestem tutaj i mówię, że Polacy kolaborowali z nazistami. Znam historię i niczego nie wybielam”,

mamy się pozbyć Huaweia bo z Fortu Trump będą „nici”,

kupimy od Amerykanów nie 56 a 18 wyrzutni rakiet HIMARS za 1,5 mld.

Rocznica rewolucji godności

Obecność na uroczystościach w Kijowie najważniejszego polskiego „europejczyka” Donalda Tuska i jego mowa wygłoszona w Radzie Najwyższej nie pozostawia wątpliwości, na kogo stawia Tusk w wyborach.

Czy takiego wyboru dokonała Unia Europejska, tego do końca nie wiadomo.

Wypuszczono „prezydenta Europy” bo wbrew rozpowszechnianym informacjom, jego opinie dobrze brzmią ale nic nie znaczą.

Odegrał rolę Trumpa w Warszawie to znaczy przywiózł Ukraińcom trochę patosu w rodzaju „Nie ma Europy bez Ukrainy”, „Nie ma sprawiedliwej Europy bez niepodległej Ukrainy”, czyli wszystko to co może pomóc Poroszence w wyborach.

Występując w roli listonosza przywiózł Poroszence pakiet sankcji przeciwko Rosji, które mają wyglądać jak osobisty sukces Poroszenki w pojedynku z Putinem.

Wygląda to żałośnie, ale może się podobać tym, dla których jest to przeznaczone.

Nam w Polsce zapadną końcowe słowa ukraińskiej mowy Tuska:

„Sława Ukrainie” — wykrzyczał Tusk,

a sala odpowiedziała:

„Gierojam sława”.

Szkoda tylko, że na znak totalnej jedności z Poroszenką nie poszedł modlić się do Poroszenkowskiej — dosłowniej powołanej przez Poroszenkę — Prawosławnej Cerkwi Ukrainy.

Wyborcy w Polsce muszą odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy nieformalny przywódca antypisu, ma kwalifikacje moralne, by po porzuceniu stanowiska premiera wrócić — po emigracji zarobkowej —  do polskiej polityki?

Nie wiem czy dziadek Tuska był w Wehrmachcie wiem jednak, że Donald Tusk jest z UPA.

Nikt go w Polsce za to nie skrytykuje, bo wszyscy inni, łącznie z Jarosławem Kaczyńskim, w czasie trwania tzw. Majdanu, uniesieni antyrosyjską fobią, wykrzykiwali „Sława Ukrainie, Gierojam Sława” i nie chcieli pamiętać, że z tymi okrzykami na ustach wymordowano ok. 150 000 Polaków.

Chichot historii polega i na tym, że Żydzi w tym samym tygodniu, oskarżyli Polaków, że do spółki z nazistami, nie z Niemcami a z nazistami — Polacy — zorganizowali Holokaust.

Wszyscy upominają się o swoich i to jest normalne i pożądane, przynajmniej z punktu widzenia własnych interesów tych wszystkich.

Dla Trumpa, Pampeo i Pence’a Polska jest figurką na szachownicy.

Netanjahu w Warszawie czuje się jak u siebie i mówi co mu się podoba, a Morawieckiego stać jedynie na poskarżenie się ambasadorowi Izraela w Warszawie, choć samego sprawcę „czynu niegodnego” ma przy swoim boku.

W świecie arabskim, ugruntowaliśmy pozycję „psa łańcuchowego Stanów Zjednoczonych” jak głoszą komentarze irańskich polityków i politologów.

Amerykanie traktują Polskę jak nieskomplikowane narzędzie, a polskich polityków jak posłusznych sekretarzy. Były Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski ujął to dosadniej i trafniej.

Rosjanie patrząc w stronę zachodu zatrzymują wzrok na Berlinie, Wiedniu czy Rzymie. Czy oprócz banderyzmu, rusofobii, podporządkowaniu Stanom Zjednoczonym  politycy znad Wisły mają pomysł na Polskę?

ALEKSANDER KWAŚNIEWSKI

Więcej postów