Przemoc w rodzinie jest problemem, który dotyka wiele rodzin w Polsce. Komisariaty mają półki po brzegi wypełnione niebieskimi kartami. Często konflikty kończą się awanturami, które na długo pozostają w pamięci szczególnie dzieci. Mężczyzna, który wszczął jedną z nich posunął się do wyjątkowo brutalnego czynu.
Przemoc w rodzinie to często temat tabu, o którym zwyczajnie się nie rozmawia. Przestraszone żony boją się, że pogorszy to tylko ich sytuację. Tymczasem niezgłaszanie tego typu sytuacji jest pewnym przyzwoleniem i zaostrza awantury w późniejszym czasie. Prowadzi to do wydarzeń, które zwyczajnie mogą stać się wyjątkowo niebezpieczne. Tak stało się z mężczyzną, który wyrzucił przez okno żonę. Teraz posiedzi za kratkami.
34-letni Bartłomiej R., którego oskarżono o próbę zabójstwa, wyrzucił przez balkon własną żonę. Już sama ta sytuacja powoduje ciężki szok. To jednak nie wszystko. Kobieta była w piątym miesiącu ciąży. Od dłuższego czasu mężczyzna odczuwał gniew względem swojej partnerki, która przestała być dla niego atrakcyjna. Wyrzucenie jej przez balkon było kulminacyjnym momentem frustracji, które ten przejawiał wobec niej od dłuższego czasu. Poza tym 34-latek bił 31-letnią partnerkę, a także przypalał jej ciało papierosami. Była przez długi czas gnębiona fizycznie jak i psychicznie jeszcze wiele miesięcy przed tragedią. Często zdarzało jej się uciekać z domu i szukać schronienia w innych miejscach. Gdy już nie miała gdzie się udać nocowała na dworcach PKP, a także w piwnicach. To i tak było zdecydowanie lepsze niż przebywanie w jednym mieszkaniu z napastnikiem. 31-latka, która wyleciała przez balkon, została znaleziona przez robotników, którzy nieopodal pracowali. Natychmiast zawiadomili pogotowie, które zabrało kobietę do szpitala. Stwierdzono poważny uraz głowy. Na szczęście przeżyła upadek, na co wpływ miał mieć fakt, że zahaczyła o parapet spadając.
Przyznał się do winy
Bartłomiej R. stojąc w obliczu dowodów, a także zrozumiawszy swoje położenie postanowił przyznać się do winy licząc na złagodzenie wyroku. Tłumaczył się, że usprawiedliwieniem w tej sytuacji jest gniew, którego doświadczył. Nie chciał zabić swojej żony. Otrzymał 15 lat więzienia. W internecie nie brak jednak opinii, że wyrok za tak poważny czyn jest wręcz śmieszny. Wyrzucając kogoś przez balkon nie sposób go nie zabić, nawet jeśli deklaruje się, że nie ma się zamiaru tego zrobić. Mowa tym bardziej o wyrzuceniu z balkonu kobiety w ciąży, co oburza jeszcze bardziej.