Gen. Polko: Wojsko zawodowe narzeka na limity amunicji, paliwa oraz słabą infrastrukturę szkoleniową

Gen. Polko Wojsko

– Nie powinniśmy wracać do obowiązkowej służby wojskowej – mówi gen. Roman Polko, były zastępca szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i dowódca GROM

Mija dziesięć lat od zniesienia w Polsce obowiązku służby wojskowej. Czy to była dobra decyzja?

Nie powinniśmy wracać do obowiązkowej służby wojskowej. Owszem, słyszałem głosy opowiadające się za powrotem do tego rozwiązania, ale nie możemy zapominać o patologiach, jakie się z tym wiązały. Poza tym taka służba jest kosztowna. Żołnierz na polu walki ma być nie przedłużeniem kolby, tylko inteligentną jednostką, którą trzeba wcześniej wyszkolić i zapoznać z wojskową technologią. Boję się, że gdybyśmy bez odpowiedniego planu i infrastruktury przywrócili masowy pobór, miałby on złe skutki i powieliłby te same błędy co kiedyś.

Niektórzy twierdzą, że to była dobra szkoła życia.

Odbierałem telefony od rodziców, których synowie wpadli w złe towarzystwo, aby wziąć ich dzieci do wojska, które je „naprawi”. To była o tyle szkoła życia, że młodzi mężczyźni uczyli się samodzielności i wreszcie ktoś stawiał im wymagania. Pamiętajmy również, że wiązały się z tym różne niechlubne incydenty, choćby przemoc spowodowana złą organizacją szkoleń i przedmiotowym traktowaniem ludzi. Dochodziło do absurdów, żołnierz np. nie mógł sam prowadzić pojazdu, bo musiał mieć dowódcę pojazdu, albo budowano grafik kąpieli czy określano, ile razy w miesiącu należy zmieniać bieliznę.

Czy armia zawodowa jest wolna od tych problemów?

Zacznijmy od tego, że wojsko zawodowe narzeka na limity amunicji, paliwa oraz słabą infrastrukturę szkoleniową i to należy poprawić. A jeśli zawodowcy mają takie problemy, to co dopiero np. Wojska Obrony Terytorialnej (WOT). Najpierw tam trzeba wszystko usprawnić, a potem myśleć o powszechnym poborze.

Powinniśmy budować bazy szkoleniowe, ale nie dla Amerykanów, tylko dla naszych żołnierzy. W przeciwnym wypadku wojsko będzie się nudzić, co doprowadzi do nieprawidłowości. Nie może być tak, że 6. Brygada Powietrznodesantowa jeździ z Krakowa na strzelnicę do Bielska. Jeśli zapewnimy te warunki, nie będzie trzeba na siłę nikogo wcielać do armii, bo z moich obserwacji wynika, że młodzi ludzie szukają ekstremalnych wyzwań.

Szkolenie w jednostkach specjalnych było ekstremalne?

Organizowaliśmy ćwiczenia i razem z żołnierzami skakaliśmy ze spadochronem, siedzieliśmy w lesie, gdzie musieliśmy samodzielnie zdobyć pożywienie, a przede wszystkim razem funkcjonowaliśmy i to budowało przyjacielskie relacje. Nikt nie myślał o przemocy. Do tej pory się spotykamy. Moi żołnierze z jednostki w Lublińcu, będąc w rezerwie, stali się trzonem takich jednostek jak oddział ratowniczego górnictwa czy jednostka antyterrorystyczna policji. To świadczy o tym, że była to dobra szkoła.

Może chociaż służba w WOT powinna być obowiązkowa?

Przez to zostałoby zniszczone to, co jest w WOT najpiękniejsze. Te wojska budowane są przez specjalistów, np. przez gen. Kukułę, i innych entuzjastów, którzy lubią to, co robią.

Swoją drogą wypowiedzi zawodowych wojskowych podważających sens istnienia WOT brzmią w moim odczuciu jak zazdrość. Tak jakby obawiali się, że to „weekendowe wojsko” będzie lepsze. Przyszła pora, aby docenić tę formację, bo wykonywana jest tam dobra robota.

ŁUKASZ KOCHANOWSKI, RP.PL

Więcej postów

2 Komentarze

  1. Szanowny Gen. neguje „pobór” tylko dlatego, że nie dawał sobie rady w tamtej rzeczywistości .
    Pisze o patologiach które były, teraz też ich nie brakuje. Przywrócenie służby obowiązkowej, musi być dobrze przemyślane i sprawnie zorganizowane. Tylko jest jeden szkopuł, koszary zostały wyprzedane, brak pieniędzy, kiepskie zaopatrzenie, kadra nieprzygotowana do tego rodzaju wyzwań.
    Nawet kucharzy nie mamy.

Komentowanie jest wyłączone.