Tomasz Walczak: Amerykański koszmar Zbigniewa Ziobry

Pewien niegłupi amerykański satyryk stwierdził kiedyś przytomnie, że każdy ludzki problem ma eleganckie i proste rozwiązanie. I zawsze jest ono złe – dodał. W obliczu paniki moralnej po śmierci Pawła Adamowicza obrodziło w takie proste i eleganckie rozwiązania, które mają zapobiec w przyszłości podobnym tragediom. Nie zawiódł także Zbigniew Ziobro.

Tak jak Ryszard Petru rozwiązanie wszelkich problemów społecznych widzi w obniżaniu podatków i deregulacji, tak minister sprawiedliwości na każdy dylemat zawsze ma jedną odpowiedź – zaostrzać kary. Oburzony zbyt niskim wyrokiem dla Stefana W. za jego napady na banki, których dokonał, zanim z nożem rzucił się na prezydenta Gdańska, Ziobro już zapowiedział, że jego resort przygotowuje projekt zmian w Kodeksie karnym, który ma zdecydowanie zaostrzyć kary za „ciężkie przestępstwa wymierzone w życie, zdrowie, wolność, przestępstwa o charakterze rabunkowym”.

Problem z tym myśleniem jest jednak taki, że wbrew przekonaniu pana ministra wysokość kary nie odstrasza potencjalnych przestępców. Dobrze udokumentowane badania dowodzą, że kryminaliści przykładają dużo mniejszą wagę do swojej przyszłości niż zwykli obywatele. Perspektywa nawet długoletniego więzienia nie powstrzymuje ich od prowadzenia przestępczego życia. Co więcej, nie sprawia, że znikają same przestępstwa. Ich źródłem nie jest bowiem zbyt łagodne prawo, ale cały kompleks przyczyn, na który składa się sytuacja społeczno-ekonomiczna w kraju czy osobiste doświadczenia przestępców. Surowa kara wycisza może społeczne emocje, ale to kiepska polityka publiczna.

Po burzliwych latach 60. amerykańscy politycy wykorzystali niepokoje społeczne, by zaostrzać kary za różnego rodzaje przestępstwa. Efekt tego taki, że wzrosła liczba więźniów (w 1974 r. było ich 200 tys., obecnie to ponad 2,2 mln), ale zbrodnia z ulic nie zniknęła. Natomiast 67 proc. skazańców po opuszczeniu więzienia popełnia kolejne przestępstwa. Trudno się dziwić, skoro USA – i zapatrzony w nie Zbigniew Ziobro – nie prowadzą żadnej skutecznej resocjalizacji. Wierzą natomiast, że ciężkie więzienie będzie najlepszą kuracją dla przestępców, choć w rzeczywistości jest wylęgarnią recydywistów. Zaostrzanie kar to być może proste i eleganckie rozwiązanie, ale złe, bo kompletnie nieskuteczne. Zamiast więc pogrążać się w odmętach taniego populizmu, pan minister powinien poszukać inspiracji w innych systemach więziennictwa, a nie czerpać pełnymi garściami z najbardziej niewydolnego w rozwiniętym świecie.

SE.PL

Więcej postów