Antoni Macierewicz od dawna nie jest już ministrem obrony narodowej, ale pokłosie wydarzeń z jego urzędowania właśnie do nas powraca. Są nowe fakty w sprawie wypadku jego kolumny. Nie uwierzycie, co zrobili i za ile. Jak oni tak mogli? Antoni Macierewicz był chyba najbardziej kontrowersyjnym szefem Ministerstwa Obrony Narodowej. To za jego rządów Wojsko Polskie miało odzyskać godność i polepszyć swoje możliwości obronne. Niestety ani to, ani to się nie wydarzyło i Macierewicz, zamiast sfinalizować kontrakty na śmigłowce, wolał rozprawiać o katastrofie smoleńskiej. Swojego czasu było kilka mniejszych afer związanych z rządem Prawa i Sprawiedliwości. Jedna z nich to ta związana z wypadkami ówczesnego Biura Ochrony Rządu, który teraz zmienił nazwę na Służbę Ochrony Państwa. Wiele limuzyn, które przewoziły najważniejsze osoby w państwie, rozbiło się z różnych powodów. Trzeba przyznać, że były to piękne i drogie auta.
Do tej pory auta z politykami na pokładzie rozbijają się. Kilka miesięcy temu stłuczkę miała kolejny raz Beata Szydło, a proces z jej pierwszego wypadku jeszcze się nie zakończył. W końcu przeszedł też czas na naprawę zniszczonych aut. Jak możecie się domyślać, nie były to tanie rzeczy.
Antoni Macierewicz rozbił bardzo drogie auto
„Dziennik Gazeta Prawna” ujawnił, ile kosztowały naprawy aut związanych z wypadkiem Antoniego Macierewicza z 25 stycznia 2017 roku. Przypomnijmy, że brały w nim udział 3 auta rządowe. Wszystkie były marki BMW, dwa serii 7 oraz jedno X5. Warto zaznaczyć, że jeden taki samochód kosztuje ponad 420 tysięcy złotych i to w najtańszej wersji. Teraz na jaw wyszło, ile wydano na naprawdę auta, którym jechał ówczesny minister obrony narodowej. Koszt przywrócenia samochodu do stanu używalności to 170 tysięcy złotych. To bardzo dużo, za tyle pieniędzy można kupić nowy porządny samochód, w którym nawet minister Macierewicz czułby się bardzo dobrze i bezpiecznie.
Żandarmeria milczała jak grób
Żandarmeria Wojskowa nie chciała podać tej informacji publicznie. Dziennikarze musieli sami jej szukać. Przypomnieli również, ile wydano na naprawę pancernej limuzyny prezydenta Andrzeja Dudy. Wtedy BOR podał, że koszt tego wyniósł około 130 tysięcy złotych. Wszystko oczywiście pokryte jest z podatków, które płacimy. Wielu internautów nie kryje oburzenia, że tak wiele wydano na samochód, a można było te pieniądze przeznaczyć na coś zupełnie innego. Auta wróciły już do służby i dalej będą wozić najważniejsze osoby w państwie.
Czy te auta nie są ubezpieczone?
Zarządzaj
A w szpitalach brakuje na leki
Człowiek niezrównarzon psychicznie
Złodziej i agent GRU