Ukraińscy właściciele samochodów z zagranicznymi rejestracjami protestujący przeciwko nowym przepisom celnym tymczasowo zawiesili we wtorek blokady przejść granicznych na polsko-ukraińskiej granicy, które niekiedy miały gwałtowny przebieg. Ruch przez granicę obecnie odbywa się bez przeszkód, jednak podróżni muszą czekać w długich kolejkach.
Jak podał we wtorek portal Zaxid.net powołując się na państwową agencję drogową Ukrawtodor i policję, wszystkie drogi na Ukrainie prowadzące do polsko-ukraińskich przejść granicznych zostały odblokowane. W Rawie Ruskiej po ukraińskiej stronie granicy w kolejce stoi 50 samochodów osobowych i 150 ciężarówek. Protestujących nie ma także na przejściach w Krakowcu, Szeginiach, Uhrynowie, Hruszowie i Smolnicy. Prostestujący, tzw. euroblacherzy, zapowiedzieli jednak, że wkrótce wznowią blokady.
O braku utrudnień w przekraczaniu granicy z Ukrainą na przejściach w Dorohusku, Zosinie, Dołhobyczowie-Uhrynowie i Hrebennem-Rawie Ruskiej poinformowała również we wtorek polska Straż Graniczna. Ostrzeżono jednak, że z powodu protestów mogą pojawić się czasowe utrudnienia w ruchu granicznym.
Najbardziej gwałtowny obrót przybrały protesty „euroblacherów” na przejściu granicznym w Jagodzinie. Jak podały „Wołyńskie Nowiny” w poniedziałek protestujący zapalili na drodze stos opon, by zablokować ruch pojazdów. Później zgodzili się na przepuszczanie 3 ciężarówek z każdej strony. W pewnym momencie jeden z kierowców postanowił nie czekać na swoją kolej i wjechał w tłum „o mało nie rozjeżdżając ludzi”. To wzburzyło protestujących, którzy zaczęli rzucać w pojazd różnymi przedmiotami, w tym palącymi się oponami. W odpowiedzi kierowca miał grozić ludziom, że „ich wszystkich zarżnie”. W tłumie miało dojść do bójek. Interweniował niewielki oddział policji oraz służby porządkowe próbując torować drogę samochodom.
Według lwowskiego urzędu celnego na jednym z zablokowanych przejść utknęło dwóch polskich dyplomatów, co spotkało się z protestem strony polskiej. „Obecnie kompetentne organy Polski proszą o podanie informacji odnośnie osób, które biorą udział w tych +wydarzeniach+, aby przy próbie przekroczenia [granicy] deportowano [ich] i anulowano [im] Kartę Polaka, jeśli taka została wydana” – powiedział portalowi Zaxid.net kierownik lwowskiego urzędu celnego.
Blokady przejść granicznych na Ukrainie zaczęły się 25. listopada. Jak pisaliśmy, protesty na Ukrainie mają związek z wejściem w życie przepisów o ocleniu samochodów zarejestrowanych w krajach Unii Europejskiej, których współwłaścicielami są obywatele Ukrainy. Obowiązujące do tej pory na Ukrainie opłaty związane ze sprowadzeniem samochodu z zagranicy były tak wysokie, że wielu Ukraińców wolało zostać współwłaścicielem samochodu w kraju UE a potem użytkować go bez przerejestrowania na Ukrainie. Wiązało się to jednak z obowiązkiem częstego regularnego przekraczania granicy, co sztucznie zwiększało kolejki na samochodowych przejściach granicznych, na co zwracały uwagę nawet polskie służby graniczne. Ukraińskie władze zlikwidowały tę lukę prawną, nakazując właścicielom „euroblach” oclenie samochodu w ciągu pół roku lub wywiezienie go za granicę. Dodatkowo obecnie przy powrocie z zagranicy takim samochodem Ukraińcy muszą uiszczać kaucję na poczet cła. Jednak, jak pisaliśmy, przyjęte stawki celne są tak wysokie, że przy starszych autach opłaty mogą przewyższyć ich wartość, co wywołało protesty „euroblacherów”.