Czy niemieckie media kombinują jak ZNOWU „odstrzelić” polskiego premiera? Rewelacje jednego z portali na temat rozmów pana Mateusza Morawieckiego w restauracji Sowa i Przyjaciele to bardzo prosta prowokacja. To szokujące, że to znowu zagraniczne, a właściwie niemieckie media w Polsce coś takiego pokazują. Przy czym uwaga – panu premierowi nie dzieje się żadna krzywda. Mówimy o prywatnej osobie, pan Mateusz Morawiecki jak był wówczas tam nagrywany był osobą prywatną, pracował w prywatnej firmie i naprawdę hańbą jest to, że się publikuje jego rozmowy. Czy ludzie prywatni nie mogą prowadzić rozmów prywatnych w tym kraju? Może zapytajmy inaczej, czy niemieckie media będą zawsze robić sztuczne sensacje z prywatnych rozmów Polaków? Czy naprawdę nikt tego nie widzi w jak ordynarny i prymitywny sposób właśnie próbują nas rozgrywać?
Sprawa ma trzy aspekty. Pierwszy to ten kontekstowy – dlaczego w tej chwili, dlaczego w tej formie i w sposób tak niesłychanie jednoznaczny atakuje się polskiego premiera, a tym samym i polskie państwo? Skandalem jest klasyczny hamburger, czyli mówi się już o mięsie, którego nie ma. Pokazano taśmy i je upubliczniono, gdzie nie ma słowa o żadnym kupowaniu nieruchomości przez podstawione osoby. Równolegle na masową skalę upubliczniono właśnie plotki o tym, że jest to „mięso”, tylko jeszcze go nie widać, ale jak się gryzie tego hamburgera, to można je sobie wyobrazić, że ono na pewno tam jest. Próba zarzucenia panu premierowi takich spraw jest poważna i miejmy nadzieję, że jako pomówienie będzie rozpoznana przez właściwe czynniki.
Drugi aspekt to kwestia prezentacji osobowości i charakteru pana premiera, którego ówczesne wypowiedzi stawiają go w jak najlepszym świetle. Uwaga mówimy tylko o tych taśmach, które zostały ujawnione do 3 października do g. 17:00. O innych się nie wypowiadamy, a te oczywiście o ile są prawdziwe – są jednoznacznie korzystne dla pana premiera. Można się tylko cieszyć, że osoba o tak racjonalnym, zdrowym i rozsądnym światopoglądzie pełni tę funkcję. Co prawda trochę zaskakują tezy o tym, że wszystkie banki są pod kontrolą służb, czy też to że najlepszym sposobem na zmiany zawsze była wojna lub że będziemy odpychać pontony z imigrantami. Jednakże, to jest racjonalne spojrzenie na sprawy, a obserwacje dotyczące zasad działania światowej finansjery siedzącej w głębokich fotelach to wspaniałe smaczki pokazujące naturę neoliberalnego systemu kłamstwa i wyzysku.
Jest jeszcze trzeci aspekt tej sprawy, w którym trzeba się zapytać co robią nasze służby specjalne? Jak to jest możliwe, że po doświadczenia z taśmami, jak w wyniku ich ujawnienia upadł rząd – znowu ryzykujemy ten sam scenariusz? Oczywiście Sądowi wolno jest udostępnić materiały ze śledztwa, jak najbardziej mediom wolno jest je opublikować. Jednak kontekst sprawy nakazuje zadać poważne pytania o rolę służb specjalnych pilnujących naszego interesu narodowego. Co jest znowu nie tak w ich funkcjonowaniu, że taka zabawa w odgrzewanie kotletów jest możliwa?
Sprawa jest prosta – w okresie nagrywania pan Morawiecki był osobą prywatną, pracującą w sektorze prywatnym. To jedno sprawa co, z kim i jak omawiał. Ujawnione materiały pokazują, że mówimy o światopoglądzie, charakterze, może temperamencie – jaki każdy może w jakiejś mierze ujawniać. To nagranie jest przestępstwem, a nie rozmowa. Co więcej ujawnienie prywatnej rozmowy osoby fizycznej nakazuje nam się zapytać co jest nie tak z polskim prawem, że Sąd oczywiście w majestacie prawa pozwala na udostępnianie takich materiałów niemieckim mediom? Jakie one mogą mieć w tym interes to nawet nie badamy, bo to nie ma sensu. Smutne, że służby specjalne nie są w stanie antycypować tego typu zdarzeń, naprawdę jest to bardzo smutne, ponieważ pokazuje że nasze państwo nadal jest słabe, gołe i odsłonięte.
To, że opozycja sprawę nadmuchała chcąc powiązać pana Morawieckiego z grzechami swoich liderów sprzeda lat to już normalne następstwo zdarzeń. Jednakże bardzo żałosne i pokazujące klasę tych ludzi, ponieważ mówimy o dwóch różnych sprawach. Tutaj mamy wypowiedzi osoby wówczas prywatnej, korzystającej z prawa do wolności słowa i swobody wypowiedzi. Natomiast tamci panowie i panie, to byli wówczas oficjalni funkcjonariusze naszego państwa i jego agend mający władzę. Jak można dzisiaj udawać, że się nie widzi tej subtelnej różnicy?
Już raz nasze państwo przeżyło wstrząs ze względu na słabość służb specjalnych – wcześniej zniszczonych przez “reformujących” je polityków. Czy historia ma się powtórzyć? Może raczej zapytajmy ile razy ma się powtórzyć? Mamy bawić się w spekulacje – która opcja w partii rządzącej chce wyeliminować premiera “z zewnątrz”? Może zacznijmy zgadywać – kto i z jakiej instytucji wskazał dziennikarzom te a nie inne nagrania w przebogatym materiale dowodowym? Mnożyć pytania? Naprawdę chcemy tym żyć? Ponownie rozdrapywać porażkę naszego państwa?
Trochę pierdolenie bo PiS wykorzystał nagrania z tego samego stolika do podobnej kampanii. Wtedy to był patriotyczny obowiązek. Niemieckie media nie mają specjalnie po co Morawieckiemu podkładać świni, znakomicie sam sobie z tym radzi.
sam się odstrzeli przy pomocy PLL LOT