To było piekło! Nikomu nie życzę tego co przeżyłem – wyznaje w rozmowie z Faktem Mirek (56 l.) z Wrocławia. Przez prawie dwa lata był nieludzko wykorzystywany i więziony w Wielkiej Brytanii. Jego relacja jest wstrząsająca.
– Do Anglii wyjechałem osiem lat temu – zaczyna swoją opowieść Mirek. – Poznałem tam Stephana, Roma ze Słowacji i zamieszkałem u niego. Pracowałem na zmywaku u jego kolegi. Przez 2 miesiące było dobrze. Potem powiedział, że muszę mu więcej płacić za pokój – nie 60 funtów tygodniowo, lecz 110. Nie zgodziłem się i wtedy mnie pobił – dodaje 56-latek.
Od tej chwili jego życie zmieniło się w piekło. Stephan zamykał go w domu, wypuszczał tylko do pracy. – Krzyczał też, że za dużo wody zużywam. Musiałem sikać do dwóch plastikowych butelek, a gdy się napełniły wylewałem je do ubikacji, żeby tylko raz spuszczać wodę – mówi Mirek. Do jego zadań należało również sprzątanie mieszkania, mycie samochodu Stephana trzy razy dziennie oraz sprzątanie kup po jego psie. Musiał oddawać Słowakowi całą pensję, a w zamian dostawał 20 funtów kieszonkowego na cały tydzień.
Horror 56-latka trwał 16 miesięcy. – Gdy dług doszedł do 2 tys. funtów powiedział mi, że już się od niego nie wyprowadzę i że będę mu usługiwał do czasu aż mu pieniędzy nie oddam. Wtedy mnie olśniło. Postanowiłem, że jak tylko znajdzie się okazja to pójdę na policję – mówi Mirek. Przetłumaczył w internecie prośbę o pomoc, którą spisał na kartce. Pewnego ranka, gdy rodzina Romów jeszcze spała, uciekł z mieszkania i pobiegł prosto na policję.
– Po sprawdzeniu powiedzieli, że byłem ofiarą współczesnego niewolnictwa – dodaje 56-latek, który już nie wrócił do swojego oprawcy. Trafił do ośrodka terapeutycznego w którym spędził pół roku. Później wrócił do Polski. – W ciągu miesiąca znalazłem dobrą pracę we Wrocławiu. Poznałem też kobietę, w której się zakochałem. Teraz jestem szczęśliwy – mówi z uśmiechem Mirek.
Jak dodaje ma też radę dla osób, które myślą o pracy za granicą. – W ogóle nie wyjeżdżajcie na Zachód. W Polsce też jest praca, nie warto ryzykować, żeby zarobić kilka groszy więcej. Tutaj budujcie swoją przyszłość – kończy 56-latek.
Trzy historie innych współczesnych niewolników:
Przemek (19 l.), Polak
Kolega namówił Przemka na wyjazd do Holandii przy zbiorze owoców. Miał pojechać zaledwie na cztery tygodnie. Na miejscu okazało się, że pracownicy zbierali owoce 6 razy w tygodniu, czasem nawet po 15 godzin dziennie. Zabrano im dokumenty. Na miejscu nie mogli robić zdjęć, na wychodzenie poza teren pracodawcy nie było nawet czasu, wyprawy do sklepu były rzadkie. Musieli kupować na zapas.
Przemek utrzymywał kontakt z członkiem swojej rodziny, dzięki czemu rodzina nie była aż tak bardzo zaniepokojona, chociaż czuli, że coś jest nie tak. 19-latek wrócił już do Polski. Otrzymał pieniądze na powrót, wciąż jednak czeka na przelew od pracodawcy, po wynagrodzenia nie dostał.
Siergiej (45 l.), Ukrainiec
Siergiej rozpoczął pracę na budowie w Polsce. Miała być umowa, zakwaterowanie, dobre pieniądze. W pokoju mieszkało 8 osób, była jedna łazienka, brakowało ogrzewania. Na budowie Polacy otrzymywali określoną stawkę godzinową. Obcokrajowcy pracowali na akord. Minimalna norma była tak duża, że aż nieosiągalna. Nikt nie był w stanie jej wykonać, więc płacono bardzo mało, bo pracodawca odejmował z wynagrodzenia kary za niewykonanie normy. Pieniędzy było coraz mniej. Umowy dalej nie było. Siergiej bał się to zgłosić, bo inni jego znajomi zostali deportowani za pracę „na czarno”. Kiedy nie zarabiał już nic, zdecydował się jednak poszukać pomocy.
Michał (35 l.), Polak
Michał pracował w Polsce, ale za namową dawnego znajomego pojechał Wielkiej Brytanii pracować na myjni samochodowej, którą prowadził Rom. 35-latek mieszkał z kolegą w pokoju u brata właściciela myjni. Pracował codziennie po 12 godzin, a napiwki mu zabierano. Nie mógł nigdzie wyjść i nie miał telefonu. Był pod pełną kontrolą, zawsze obserwowany, na noc był zamykany w pokoju. Raz próbował uciec, ale szybko go złapali. Raz poprosił o pomoc klienta myjni, ale ten niestety nie rozumiał, że ofiara nie może po prostu uciec i nie pomógł. Michał pracował tam przez rok. Wreszcie udało mu się uciec z domu pod nieobecność właściciela i jego rodziny.