Armia dozbroi i zmodernizuje wysłużone śmigłowce Sokół. Na początek unowocześnionych zostanie ok. 30 maszyn W-3 zaprojektowanych i produkowanych w Świdniku. To pierwszy tak poważny program liftingu rodzimych wiropłatów eksploatowanych od blisko trzydziestu lat w Siłach Zbrojnych RP.
Rozpowszechnione w armii uniwersalne, średnie śmigłowce , oblatane w Polowie lat 80. dzięki wzmocnieniu napędu i wprowadzeniu elektronicznego systemu sterowania silnikiem FADEC, zyskają na mocy. Zmiany obejmą też digitalizację awioniki, planuje się np. zastosowanie cyfrowych urządzeń typu glass cockpit. Szczegółowe warunki modernizacji pierwszej partii wojskowych helikopterów w najbliższych miesiącach ustalone zostaną w dialogu technicznym WSK Świdnik i Inspektoratu Uzbrojenia MON. Zakończenie negocjacji przewidywane jest na koniec lutego przyszłego roku.
– Rozpoczęcie procesu unowocześniania sokołów, których prawie 70 używamy w armii to dobry, choć oczywiście sporo spóźniony ruch. Statki powietrzne w tym śmigłowce powinno się modernizować systematycznie w miarę jak zmieniają się wymagania wojska wynikające z konieczności dostosowania sprzętu do nowych wyzwań na polu walki. Doświadczenia z dotychczasowych, bojowych misji przekonały wojsko, że transportowe maszyny W-3 powinny mieć większy zapas mocy aby w potrzebie lepiej radzić sobie w gorącym klimacie czy z większym ładunkiem – np. ewakuując z pola walki rannych – mówi Bartosz Głowacki lotniczy ekspert pisma Skrzydlata Polska.
– To naturalne, że strategicznym partnerem WSK Świdnik i włoskiego koncernu Leonardo przy planowaniu i realizacji rewitalizacji wojskowych W-3 Sokół będzie Polska Grupa Zbrojeniowa a zwłaszcza spółka zależna Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 z Łodzi i branżowe badawcze jednostki spoza PGZ, takie jak np. stołeczny Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych, współtwórca programu „Głuszec”, czyli bojowej wersji Sokoła – mówi Krzysztof Krystowski wiceprezes Leonardo Helicopters.
Prezes Krystowski podkreśla, że wzmocnienie napędu poprzez zastosowanie nowych wydajniejszych łopat głównego wirnika a także integracja elektronicznego systemu sterowania pracą silnika pozwoli zwiększyć udźwig obecnej wersji W-3 o ok. 300 kg.
To wystarczy aby zainstalować mocniejsze elektrooptyczne sensory (zintegrowaną głowicę obserwacyjną ) i co najważniejsze – solidniej dozbroić maszyny m.in. w lekkie wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych (PPK), pozwalających Sokołom efektywnie zwalczać czołgi potencjalnego przeciwnika. Nieoficjalnie wiadomo, że nowa zmodernizowana platforma zwana roboczo Sokół Plus byłaby uzbrojona w przeciwpancerne pociski Spike lub Spike ER – o wydłużonym zasięgu, konstrukcji izraelskiego Rafaela. Przenośne zestawy Spike produkowane na licencji w amunicyjno – rakietowych skarżyskich zakładach Mesko to od lat przeciwczołgowy, sprawdzony oręż polskiej piechoty.
Jerzy Gruszczyński były wojskowy pilot, dziś szef fachowego pisma Lotnictwo. Aviation International zastrzega, że kwestia wyboru kierowanych rakiet dla odnawianych sokołów nie jest jeszcze przesądzona, ale przeciwpancerny pocisk kierowany spike wydaje się naturalnym wyborem, bo tę broń zna wojsko a technologie produkcji opanował krajowy przemysł. – Cieszy mnie przede wszystkim fakt, że wreszcie są pieniądze i dojrzewa decyzja o gruntownej, głębokiej modernizacji sokołów, po której dostaniemy praktycznie nowy śmigłowiec – mówi Gruszczyński.
– Modyfikacja i wzmacnianie uzbrojenia pokładowego odnowionego Sokoła to przykład jak szeroka i wieloaspektowa może być współpraca między PGZ i zbrojeniową korporacją Leonardo. Włoski właściciel „Świdnika” jest dziś w obronnej i lotniczej branży globalnym potentatem, zaliczanym do pierwszej dziesiątki największych firm zbrojeniowych świata – przypomina prezes Krystowski.
W armii służy nadal prawie 70 śmigłowców W-3, maszyny te latają też w policji i straży granicznej, są powietrznymi limuzynami państwowych VIP. Wykonują misje ratownicze ale też komercyjne – przeciwpożarowe i transportowe w Polsce i kilkunastu krajach na świecie.
Śmigłowiec W-3 nazwany później Sokołem powstawał w ramach Centralnego Programu Badawczo Rozwojowego w innej epoce, gdy rodzimą konstrukcję trzeba było konsultować z moskiewskim biurem Mila a dostępu do zachodnich technologii strzegło szczelne embargo. Przy masie własnej śmigłowca – 3900 kg i startowej 6400 kg sokoły są wyjątkowo uniwersalne. Już niemal trzecią dekadę wielozadaniowe zdolności helikopterów wykorzystują siły zbrojne RP. Uzbrojony wariant W-3W wyposażony jest w zasobnik z dwulufową armatą automatyczną kalibru 23 mm oraz 4 punkty podwieszeń na których przenosić można niekierowane pociski rakietowe różnego typu, zasobniki służące do minowania narzutowego oraz inne. Morska wersja śmigłowca – Anakonda, wyposażona w 6 pływaków i osprzęt wykorzystywany do morskiego ratownictwa jest już od lat w służbie Marynarki Wojennej.
Śmigłowiec używany jest w armii do zadań transportowo-łącznikowych, poszukiwawczo-ratowniczych (także na morzu), rozpoznania oraz walki radio-elektronicznej. W-3 może zabrać na pokład 10 w pełni wyposażonych żołnierzy desantu. Wojsko ma już także 8 sokołów zmodernizowanych do wersji Głuszec. To uzbrojone maszyny wsparcia bojowego wyposażone w cyfrową awionikę, umożliwiającą loty w trudnych warunkach i zautomatyzowaną broń pokładową.
Według planów MON śmigłowce W-3 miały pozostać na uzbrojeniu do 2026 r. Po udanej modernizacji zapewne ich służba w armii zostanie wydłużona.
A gdzie pieniądze na nowe kto pociągnie Macierewicza do odpowiedzialności przed opał tyle miliardów
Lepiej tego nie pokazywac ,nie osmieszac POLSKI . To wina Tuska.
Trzeba było kupić Caracale to mielibyśmy śmigłowce nieloty za miliardy. Ci co kupili plują sobie teraz w brodę.
Czy to nie jest działanie na szkodę państwa i jego osłabianie?