Mieszkańcy małego miasteczka przeżywają dramat. Dokwaterowano im 1200 imigrantów

W budynkach po dawnej bazie wojskowej w niemieckim Boostedt osiedlono 1200 imigrantów. Teraz burmistrz tego liczącego sobie zaledwie 4,6 tysiąca mieszkańców miasteczka mówi, że zmieniło się ono nie do poznania.

Boostedt leży na północy Niemiec w Szlezwik-Holsztyn. Burmistrz miasteczka Hartmut König opowiedział stacji NDR jak przybycie imigrantów zmieniło miasteczko. Stanowią oni teraz aż 26% jego populacji.

– W sklepach dochodzi do kradzieży – mówi burmistrz. – Sam doświadczyłem ich zachowania (imigrantów – przyp. red.). Sam widziałem jak chodnikiem idzie trzech uchodźców. Naprzeciwko nich kobieta pcha wózek z dzieckiem. Nie przepuszczają jej, nie robią miejsca. To ona musi zejść na jezdnię – opowiada Hartmut König.

– To jedno zdarzenie, ale pokazuje cały obraz – mówi burmistrz. – Wszędzie pozostawiają góry śmieci. Każde dostępne miejsce jest przez nich zajmowane, by siedzieć sobie i popijać piwo.

NDR stara się minimalizować problem wskazując, że przybysze, to głównie młodzi mężczyźni, którzy mają niewielkie szanse na uzyskanie stałego pobytu w Niemczech. Mieszkańcy miasteczka są jednak poważnie zaniepokojeni.

– Rozumiem pomaganie. To nasz obowiązek, ale sprawy idą w takim kierunku…że nikt nie rozpoznaje już naszego miasteczka – opowiada starszy pan. – Są wszędzie, zajmują każde miejsce. Boostedt było pięknym miejscem, miłym do życia. Teraz to się trochę zmieniło. Nikt nie wie jaka będzie przyszłość. Wielu mieszkańców jest zaniepokojonych.

Od 2015 roku Niemcy przyjęły około 1,5 miliona imigrantów pochodzących głównie z Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. Angela Merkel twierdziła, że wielu z nich to wykształceni ludzie, którzy pomogą niemieckiej gospodarce i pomogą rozwiązać problemy demograficzne.

NCZAS.COM

Więcej postów