„Dzisiejsze Węgry nie zostałby przyjęte do UE”. Parlament Europejski debatuje nad Orbánem

„Dzisiejsze Węgry nie zostałby przyjęte do UE” – przekonywali europosłowie Zielonych i liberałów. „To kolejny przypadek ataku na demokratyczne władze” – broniło Viktora Orbána PiS. „Węgry nie poddadzą się szantażowi” – mówił z kolei Orbán. W Parlamencie Europejskim odbyła się debata ws. praworządności na Węgrzech.

Na środę zaplanowane jest głosowanie nad rezolucją wzywającą do uruchomienia wobec tego kraju art. 7 unijnego traktatu.

Koledzy z europoselskiej mają kłopot z Orbánem

Szef frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL), do której należy partia Orbána Fidesz, Manfred Weber wypowiadał się wobec Węgier w bardzo dyplomatyczny sposób. Jak mówił, jego grupa zawsze wspierała w PE dyskusje na temat sytuacji na Węgrzech, wspierała również działania podejmowane przez wiceszefa KE Fransa Timmermansa. Zaznaczył jednak, że Fidesz był zawsze gotowy do współpracy. Zwracał uwagę, że kiedy na Węgrzech chciano zmienić konstytucję, wzięto pod uwagę zalecenia ówczesnej unijnej komisarz Viviane Reding.

Lewica i liberałowie mają dość Węgier

Tuż po Weberze głos zabrał lider socjalistów Udo Bullmann. Powiedział, że jest zirytowany, gdy słucha Orbána, ponieważ węgierski premier nie rozumie, co jest tematem dyskusji. – Ta dyskusja nie może toczyć się dalej w takim formacie, nie chcę, abyśmy obserwowali biernie upadek europejskich wartości – zaznaczył.

Bullmann oświadczył, że na Węgrzech funkcjonuje najbardziej skorumpowany system w UE. Tłumaczył, że według danych OLAF (Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych) w przypadku 30 proc. przetargów na Węgrzech zgłaszany jest tylko jeden oferent, a korzyści – jak mówił – czerpie z tego rodzina Orbána.

Ostrą krytykę posunięć władz Budapesztu przypuścili liberałowie. Ich lider w PE Guy Verhofstadt powiedział, że nie posunie się do tego, żeby nazwać Orbána neofaszystą, zaznaczył jednak, że niewygodna prawda jest taka, iż dzisiejsze Węgry nie weszłyby do UE. – W tych okolicznościach trudno byłoby dopuścić do przystąpienia obecnych Węgier do UE. Tak wygląda rzeczywistość – oświadczył polityk.

Odrzucał przy tym argumenty premiera Węgier o atakowaniu narodu węgierskiego, wskazując, że jest on jedynie przywódcą politycznym, szefem rządu, a naród to coś więcej niż tylko on.

– Nie chodzi o społeczeństwo Węgier. Chodzi o działania rządu Węgier – wtórował mu szef frakcji Zielonych Philippe Lamberts. – Fakt, że ma pan większość, w demokracji nie oznacza, że może pan robić wszystko, będąc u władzy – zwracał się do Orbána polityk Zielonych. Również on wyraził pogląd, że obecne Węgry nie zostałyby przyjęte do UE.

PiS wspiera Viktora Orbána

Wypowiadający się w imieniu EKR europoseł PiS Ryszard Legutko przypominał, że rząd Fideszu otrzymywał w ciągu ostatnich lat kilkakrotnie wsparcie wyborców. – Ktoś ten rząd wybrał i tego nie zrobiła wcale królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków. Jeśli państwu się to nie podoba, to proszę zrezygnować z takiego wydarzenia jak wybory. Proszę mianować kogoś z wewnątrz, żeby był namiestnikiem. Myślę, że pan Timmermans byłby chętny – kpił Legutko.

Jego zdaniem rezolucja w sprawie Węgier nie opiera się na faktach i całkowicie pomija argumenty węgierskiego rządu. – Dobra strona całej sprawy jest taka, że cały ten spektakl jest całkowicie kontrproduktywny. W moim kraju po każdym takim przedstawieniu, takim najeździe na Polskę, wsparcie dla rządu w sposób gwałtowny za każdym razem rosło – podkreślił eurodeputowany PiS.

W podobnym to nie wypowiedział się szef eurosceptycznej grupy Europa Wolności i Demokracji Nigel Farage. Ocenił, że cała sytuacja to „proces pokazowy” wobec Węgier. – Bogu dzięki, że jest lider europejski, który jest gotowy bronić swoich zasad, swojego narodu, swojej kultury i swoich ludzi – mówił o węgierskim przywódcy Brytyjczyk.

Jak bronił się Viktor Orbán?

– Węgry nie poddadzą się szantażowi – mówił w PE premier Węgier Viktor Orbán. – Będziemy bronić granic, zatrzymywać nielegalną migrację, bronić naszych praw – mówił, zwracając się do krytyków swojej polityki.

Węgierski przywódca przekonywał, że głosowanie nad rezolucją to kara za postawę Budapesztu wobec problemu migracji. – Węgry będą skazane, ponieważ nasi obywatele zdecydowali, że nasz kraj nie będzie krajem migrantów. Z całym szacunkiem, ale także z całą stanowczością muszę odrzucić ten szantaż, że musimy wspierać migrację i migrantów wbrew opinii naszego narodu. Niezależnie od tego, jaka będzie państwa decyzja, Węgry nie poddadzą się szantażowi – oświadczył.

Jak zaznaczył, sprawozdanie projektu rezolucji stanowi obrazę dla jego kraju, obraża honor węgierskiego narodu. Tłumaczył, że decyzje Węgrów podejmowane są w czasie wyborów parlamentarnych, tymczasem krytycy polityki Węgier twierdzą, że jego współobywatele nie mogą decydować o kluczowych kwestiach.

Orbán zarzucił autorom sprawozdania, że zawiera ono ponad 30 błędów faktycznych; przekonywał, że stosują oni niespójną metodologię.

– Wiem, że już państwo zdecydowali, już wydali wyrok. Wiem, że większość przyjmie to sprawozdanie, i wiem, że moje przemówienie nie zmieni państwa zdania, ale przyjechałem dziś do państwa, ponieważ nie mogą państwo wydać wyroku na sam rząd, ale także na kraj i naród – mówił Orbán.

Jak zaznaczył, „wydanie wyroku na naród węgierski” jest wielką odpowiedzialnością, bo po raz pierwszy w historii UE naród miałby być wykluczony z podejmowania decyzji. – Chcą państwo pozbawić nas reprezentowania naszych interesów w rodzinie unijnej, do której przynależymy – ocenił.

Jak podkreślał, ci, którzy chcą wydać wyrok na jego kraj, chcą zapomnieć o tym, że Węgry stanęły naprzeciwko największej armii świata, armii radzieckiej i przelały krew w imię wolności i demokracji. – Węgry walczyły o wolność i demokrację w swojej historii. Ja stoję przed państwem i widzę, że ci, którzy odziedziczyli demokrację, teraz nas oskarżają. Oni nie musieli osobiście podejmować ryzyka. To oni teraz wskazują na nas palcem. To oni nas oskarżają – mówił lider Fideszu.

Węgry byłyby drugim państwem, wobec którego uruchomiony zostałby art. 7 Traktatu o UE. W grudniu zastosowano procedurę wobec Polski.

PAP

Więcej postów

1 Komentarz

  1. Do takiej Unii nikt by nie wstępował. Wypaczona została idea ojców założycieli. Jest tylko paśnikiem dla spasionych kotów – polityków emerytów liberalnych państw europejskich.

Komentowanie jest wyłączone.