Czy NATO powinno wydać dziesiątki milionów euro na nową bazę lotniczą w Albanii, mając cztery takie bazy w Bułgarii, Rumunii i Kosowie? Po co Albania i Czarnogóra przystąpiły do sojuszu? Czy można wierzyć słowom albańskiego premiera bez potwierdzenia ze strony oficjalnych przedstawicieli NATO? Dlaczego Ameryka bardziej interesuje się regionem Morza Bałtyckiego niż Bałkanami? Na te pytania odpowiadają eksperci z Serbii i Rosji.
4 sierpnia premier Albanii Edi Rama poinformował na Facebooku, że w jego kraju zostanie zbudowana pierwsza na Bałkanach Zachodnich baza lotnicza NATO. Tirana ponoć już prowadzi bezpośrednie rozmowy ze swoim „strategicznym partnerem”, czyli USA. Szef albańskiego rządu twierdzi, że NATO gotowe jest zainwestować 50 mln euro jedynie na pierwszym etapie budowy bazy wojskowej, która powstanie na południu Albanii, w mieście Kuçova.
Siergiej Jermakow, wiodący ekspert z Rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych, powiedział, że informację, pochodzącą jedynie od premiera Albanii, należy traktować ostrożnie, ale kwestia rozmieszczenia bazy NATO w Albanii nie jest niespodzianką. Przede wszystkim nie ma nic dziwnego w tym, że Albania chce mieć u siebie bazę NATO. Na ostatnim szczycie sojuszu omawiano zwiększenie potencjału militarnego i gotowość bojową NATO, członkowie sojuszu uzgodnili wzmocnienie kontyngentu wojskowego na południowych granicach. W tym względzie Bałkany mają istotne znaczenie, bo mogą zapewnić dostęp do wszystkich lokalizacji, regionu Morza Śródziemnego i Morza Czarnego, które stanowią zagrożenie dla Paktu Północnoatlantyckiego: od Rosji po Afrykę Północną – wyjaśnił ekspert.
Były sekretarz stanu w ministerstwie ds. Kosowa i Metohii Dusan Prorokovic uważa jednak, że Bałkany nie mają zbyt dużych szans na kolejną bazę NATO w Albanii, bo, pomimo apeli Trumpa o większy wkład państw europejskich w utrzymanie struktur wojskowych sojuszu i nabywanie nowoczesnego uzbrojenia, „NATO nie ma pieniędzy na nową bazę”. Być może Edi Rama chce przypodobać się Amerykanom, zaproponować im coś. Jego słowa należy rozpatrywać w kontekście sytuacji politycznej w Albanii, biorąc pod uwagę to, że Rama nie ma już w kraju tak dużego poparcia jak dwa lata temu.
W rzeczywistości nie widzę obiektywnych powodów, dla których NATO chciałoby rozmieścić swoją bazę w Albanii lub w innym kraju bałkańskim. Wygląda na to, że Amerykanie już „otoczyli” wszystkie obiekty w regionie, którymi byli zainteresowani – powiedział Prorokovic. Oprócz Camp Bondsteel w Kosowie i Metohii NATO posiada cztery nie w pełni wykorzystane bazy wojskowe w Bułgarii i bazę lotniczą Deveselu w Rumunii. Stare bazy we włoskim Aviano, niemiecka baza lotnicza Ramstein oraz İncirlik w Turcji są w dyspozycji sojuszu od kilkudziesięciu lat. Biorąc to wszystko pod uwagę, nie widzę powodu do budowania nowej bazy NATO w Albanii – dodał.
Prorokovic nie wyklucza jednak dodatkowych inwestycji ze strony sojuszu w kraje bałkańskie. Przypomniał, że, oprócz budowy nowych baz rozważane są różne inwestycje w infrastrukturę wojskową w tym regionie. Zimą wiele pisano o możliwej aktywizacji lotniska Tuzla w Bośni i Hercegowinie, gdzie krotko po wojnie bośniackiej stacjonowali Amerykanie. Jeśli nawet NATO rozmieści coś w Albanii,to na pewno nie będzie to działająca na pełną skalę baza wojskowa.
W wodach Czarnogóry znajdują się natowskie okręty z dziesiątkami lub setkami żołnierzy na pokładach, ale nie można tego porównywać z prawdziwymi bazami, tj. Bondsteel lub Aviano – powiedział ekspert. Jeśli chodzi o Czarnogórę i Albanię, przystąpienie przez te kraje do NATO jest uzasadnione przede wszystkim dążeniem sojuszu do „zawładnięcia terytorium”, aby w przypadku otwartego konfliktu lub interwencji Amerykanie nie mieli problemu z dyslokowaniem wojsk lądowych albo utworzeniem korytarza powietrznego dla samolotów bojowych nad tymi krajami. Natomiast operacje wojskowe lub przyczółek do rozmieszczenia baz wojskowych znacznie mniej interesują NATO – ocenił Prorokovic.
Z kolei Jermakow wyraził przekonanie, że sama w sobie baza w Albanii nie stanowi dużego zagrożenia dla Rosji, mimo antyrosyjskiej retoryki i otwartej natowskiej polityki powstrzymywania. Sojusz Północnoatlantycki wywiera presję na kraje bałkańskie, które nie należą jeszcze do tego bloku, aby dostosowały swoje struktury wojskowe do natowskich standardów i natowskiego modelu europejskiego bezpieczeństwa. Ale nie jest to wyjątkowa sytuacja, bo i na kraje skandynawskie wywierana jest taka sama presja – powiedział Jermakow.
Dusan Prorokovic też uważa, że Skandynawia i region bałtycki są dla NATO znacznie bardziej atrakcyjne niż Bałkany z powodu Nord Stream i dążenia sojuszu do przeszkodzenia we wszelkich powiązaniach gospodarczych, politycznych lub wojskowych między Niemcami a Rosją. Sytuacja może się zmienić, ale powodem nie będą Bałkany jako takie, a wzrost rosyjskich wpływów w naszym regionie lub rozwój sytuacji w Turcji. W takim tempie już wkrótce może pojawić się kwestia wycofania się Turcji z NATO – podsumował serbski analityk.
NEON24.PL, BOGUSŁAW JEZNACH