Bomba na Modlińskiej!

Takiej akcji dawno nie było. Policja, straż pożarna, karetki pogotowia oraz specjalna grupa pirotechników przy ul. Modlińskiej. Kilka minut po godz. 13 właściciel komisu samochodowego znalazł pod jednym z aut podejrzany ładunek. Myślał, że to bomba. I postawił na nogi wszystkie służby…

Kierowcy jadący ulicą Modlińską w stronę Warszawy stanęli wczoraj wczesnym popołudniem w gigantycznych korkach. Powód był dość niecodzienny. Wszystko przez alarm, który wywołał właściciel jednego z tamtejszych komisów samochodowych. Na swoim terenie pod jednym z bmw zauważył podejrzany ładunek wybuchowy. Był przymocowany do podwozia auta. Wystraszony zadzwonił na 112 i postawił na nogi służby szybkiego reagowania. Na miejscu zjawiła się policja, kilka jednostek straży pożarnej, pogotowie oraz specjalna grupa pirotechników. Ulica Modlińska w stronę Warszawy została całkowicie zamknięta. Pirotechnicy przystąpili do akcji. Po dokładnym zbadaniu obiektu, okazało się, że podejrzany obiekt to nie bomba, a petarda, którą jakiś żartowniś umocował pod samochodem.

Nie mogła wybuchnąć, więc nie stwarzała realnego zagrożenia dla otoczenia. Właściciel auta nie chciał komentować zdarzenia. Nie wiadomo więc, czy był to rzeczywiście głupi żart czy może próba zastraszenia.

– Właściciel nie informował o jakichkolwiek wcześniejszych groźbach karalnych. Będziemy badać, kto jest odpowiedzialny za podłożenie przedmiotu pod samochód – mówi Antoni Rzeczkowski z Komendy Stołecznej Policji.

SE.PL

Więcej postów