W Szczecinie doszło do groźnego wycieku tajnych danych. W policyjnym hotelu znaleziono dokumenty, które absolutnie nie powinny się tam znaleźć – m.in. meldunki od tajnych współpracowników i policyjnych informatorów. Co więcej, o wyniesienie dokumentów podejrzewany jest jeden z pracowników policji!
Jak opisuje portal TVN24, w jednym z policyjnych hoteli w Szczecinie odnaleziono poufne dokumenty. Jak podaje portal, nie był to wyciek niewielki – dokumentów oznaczonych symbolem „0″ oraz „00″, odpowiednio „tajne” i „ściśle tajne” miało być… kilkaset! – To meldunki od informatorów i tajnych współpracowników z lat 2002-2009, pozwalające ich zidentyfikować. Niejedna osoba jeszcze odsiaduje wyroki dzięki ich informacjom – cytuje portal wypowiedź jednego z prokuratorów, zajmujących się sprawą.
Policjanci potwierdzili ustalenia dziennikarzy. – Po ujawnieniu wycieku, wyjaśnieniem sprawy zajęła się komenda miejska, nadzorowana przez szczecińską komendę wojewódzką. Równocześnie powiadomiliśmy prokuraturę – tak na nasze pytania odpowiedziała podkomisarz Mirosława Rudzińska.
Według niej o wyniesienie dokumentów podejrzewany jest pracownik cywilny, który najpierw pracował w Komendzie Miejskiej Policji w Szczecinie, a następnie w jednym z komisariatów.Dokumenty zostały znalezione po tym, jak zwolniono jednego z cywilnych pracowników policji i wyeksmitowano go z hotelu policyjnego. Policjanci nie wykluczają, że wyniósł on dokumenty po to, by następnie sprzedawać je grupom przestępczym.
Jest to o tyle zaskakujące, że tego rodzaju akta powinny znajdować się w policyjnej kancelarii tajnej, a informacje o tym, kto ma do nich dostęp są ściśle notowane. Według naszych ustaleń, za wyciek odpowiedzialna jest kobieta, która pracowała w kancelarii tajnej. Teraz najprawdopodobniej przebywa za granicą. – Nie płaciła za ten pokój, w końcu wyleciała. W końcu funkcjonariusze weszli tam i w łazience znaleźli pudła z dokumentami – słyszymy.
Co ciekawe, podobna historia miała miejsce trzy lata temu w olsztyńskim zarządzie Centralnego Biura Śledczego Policji. Wtedy, do lokalnego wydziału Biura Spraw Wewnętrznych wypłynęła lista informatorów i agentów CBŚP w miejscowych grupach przestępczych.
– To nie jest przypadkowa sytuacja. Te dane wykorzystywane są do wewnętrznych wojen w policji. BSW „lata” po osobowych źródłach informacji, bo najłatwiej jest zniszczyć funkcjonariusza poprzez jego pracę operacyjną – mówi Fakt24 nasz informator. I dodaje, że „przykre jest, że ryzykując życie źródeł, ktoś wykorzystuje ich dane do wewnętrznych rozgrywek”. – Handluje się danymi policyjnych informatorów jak teczkami SB – mówi policjant.
To kolejny skandal w polskiej policji, ujawniony w ostatnim czasie. Niedawno opisywaliśmy w Fakt24 historię policjanta, który robił przekręty na funduszu operacyjnym, a gdy sprawa wyszła na jaw, „ewakuował” się z olsztyńskiego CBŚP do komendy powiatowej w Ostródzie. Jaka będzie reakcja nadzorującego policję wiceministra Jarosława Zielińskiego, na razie nie wiadomo.