Śpiewające ławki zamiast śmigłowców. Wiecznie w fazie analityczno-koncepcyjnej

Śpiewające ławki zamiast śmigłowców. Wiecznie w fazie analityczno-koncepcyjnej

Wiecznie w fazie analityczno-koncepcyjnej. Wiecznie w dialogach technicznych, wieczne opracowania, koncepcje rozwojowe, ewaluacje, pomysły na to jak ma wyglądać nasza armia. Przede wszystkim sprzętowo – zakupy dla Wojska Polskiego to jest jakaś absolutna porażka. Nawet bardziej, niż porażka. Ponieważ porażka jest wtedy jak się coś nie udaje czyli jest zero, w tym przypadku nie ma nawet stanu zero w sensie, że np. przetarg się nie udał. Mamy stan null, czyli w ogóle nie było niczego.

Największą ofiarą tego stanu niekończących się faz analityczno-koncepcyjnych są śmigłowce. Pamiętamy jak na szczęście już były Minister Obrony Narodowej mówił o zakupie śmigłowców, po tym jak wygasił zakup śmigłowców europejskich. Ten skandal nie został naświetlony, ani rozliczony. Prawdopodobnie zapłacimy olbrzymie kary dla kontrahenta. No i nie ma śmigłowców. Wojsko Polskie lata starymi radzieckimi maszynami, polskimi niespełniającymi wymagań realiów pola walki, czy też starymi amerykańskimi. Wojska Specjalne nie mogą wykorzystywać swojego potencjału, ponieważ nie mają maszyn, będących ich podstawowym środkiem transportowym.

Również nie wiadomo co z okrętami podwodnymi. Szkoda słów w ogóle w tym temacie. Gdyby istniała kara śmierci, osoby odpowiedzialne za przerwanie cyklów operacyjnych floty podwodnej powinny być postawione pod Sąd, a następnie oskarżone z zagrożeniem taką karą. W naszym przypadku bowiem, tylko okręty podwodne się liczą we flocie i mają dla nas znaczenie super strategiczne. Nie mamy ważniejszej broni niż one i w zasadzie nie możemy mieć.

Czołgi i transportery opancerzone nie są modernizowane. Czekamy na nowego BWP-a i sobie poczekamy. Może znowu zmienią się fazy analityczno-koncepcyjne, na inne? Prototypy potniemy na żyletki i sprzedamy do chińskich hut?

Nie da się do tych spraw odnosić bez emocji, zwłaszcza w kontekście faktu, że ławeczki śpiewające nie wymagają ponownych prac analityczno-koncepcyjnych i będą przez MON kupowane. W sumie to może i lepiej, bo po co jeszcze koszty paliwa ponosić? Będą latali tymi śmigłowcami, któryś spadnie, szkód narobi? Ławkę się postawi, zapłaci się tantiemy właściwym organizacjom chroniącym prawa twórców i dystrybutorów, a Żołnierzom wzrośnie morale na tyle, że poradzą sobie bez śmigłowców, czołgów, czy nawet mundurów bo i tutaj kupuje się tanią chińszczyznę.

Proszę zwrócić uwagę, że nie ma dyskusji na temat potrzeb Wojska, jak również nie mówi się nic o tym, jakie to Wojsko ma być. Nie pozwala się Żołnierzom na swobodną dyskusję, a kto się zna lepiej na Wojsku Polskim, niż Oni? Ci dowódcy, którzy pozwolili sobie na chwilę szczerości – zawsze musieli żegnać się z mundurem i to bez znaczenia czy to za tej, czy poprzedniej władzy. Jak w Drawsku panowie Generałowie powiedzieli prawdę ówczesnemu panu Prezydentowi, to media zrobiły bajkę o próbie „zamachu”. Dlaczego się nie dopuszcza profesjonalistów do dyskusji? Dlaczego nie słucha się tego, co mają do powiedzenia? Wiadomo, że Wojsko to nie jest klub dyskusyjny, jednak można sobie wyobrazić sytuację poważnego dialogu np. na właściwej komisji sejmowej, czy raczej komisjach. Jak również i w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Jednak tego nie ma. A nawet jeżeli jest, to nie mamy tam do czynienia z dialogiem partnerów, których celem jest wspólne dobro systemu któremu służą. Politycy mają bardzo nieodpowiedni stosunek do Wojska i Żołnierzy, to się mści.

Nie ma dialogu, nie ma przepływu informacji. Nie ma właściwego zrozumienia dla potrzeb Wojska, powiązania ich z możliwościami przemysłu i polityką zagranicznych sojuszy państwa. Co najważniejsze, nie da się prowadzić wymiarowania finansowego inwestycji w obronność, jeżeli ciągle zmieniamy koncepcje wszystkiego.

Nie jest tajemnicą, że szykujemy się do zakupu wyjątkowo drogiego systemu Patriot, który BEZWZGLĘDNIE jest niezbędny. Jednak cena zbija z nóg, kładzie na łopatki i czołga nas przez ciemny las… Być może sytuacja dojrzała do tego, że inne systemy broni trzeba będzie „przyoszczędzić”?

Smutne jest to wszystko, systemów prawdziwie bojowych, które są w stanie realnie oddziaływać na skalę naszych potencjalnych zagrożeń mamy jak na lekarstwo, jeżeli nie mniej. Żołnierzy jest mało, bardzo mało. Możliwości krajowego przemysłu są symboliczne i raczej mizerne. Nie mamy rezerw. Jesteśmy ogólnie nieprzygotowani do prowadzenia wojny. O Obronie Cywilnej nawet nie ma co wspominać, powiedzieć że jej nie ma, to komplement dla stanu, którym się znajduje.

Dlaczego jest tak skandalicznie źle? Już pisaliśmy o tym wielokrotnie, jeżeli nie jesteśmy w stanie wybrać tego, co jest nam potrzebne – sprecyzować potrzeb. To kupujmy to, co kupują armie naszych sojuszników. Czy Szwedzi lub Norwedzy mają jakieś nadzwyczajne wymagania, których my nie moglibyśmy oczekiwać? Wiadomo, że Włosi na swoich fregatach zamawiają np. piece do pizzy jako specjalne wyposażenie, ale czy ktoś by się obraził na taki wynalazek? Przy czym uwaga, to nie jest śmieszne. Ponieważ w praktyce i tak potem kupujemy używane amerykańskie…

Nie da się zrozumieć sytuacji z zakupami uzbrojenia dla Wojska. Naprawdę szkoda, że nie ma tu kary śmierci. To jest sprawa fundamentalna, a winę ponoszą w pełni politycy. Wojskowi robią to, czego się od nich oczekuję. W tej sytuacji w jakiej są, z perturbacjami kadrowymi jakim byli poddani do niedawna, to naprawdę podziw, że więcej osób nie porzuciło mundurów.

Jeżeli nie będziemy traktować spraw obronnych na poważnie, nie będziemy planować i realizować zakupów, tak żeby zachować zdolności działania naszej armii. To po prostu sami się rozbroimy. Już trudno, nie ma rezerw. Wszyscy to wiedzą, może nawet przeciwnik to uwzględni i nie będzie atakował drugim rzutem? Jednak chodzi o to, żebyśmy mieli czym walczyć z pierwszym… Niestety nie jest to żart, bo ten przeciwnik którego się spodziewamy ma zawsze w zanadrzu jeszcze i trzeci rzut i piąty…

Uwaga, to co się dzieje może mieć głębokie uzasadnienie w projekcji stanu finansów państwa. Należy się spodziewać kryzysu, a to oznacza generalnie cięcia wszystkiego. Już były lata, że MON dokonywał zwrotów funduszy przeznaczonych na modernizację. To się dzisiaj mści. Nie mamy ciągłości operacyjnej, wszystko jest limitowane i ograniczane, nie ma rezerw. Chyba wszyscy czytali komentarz pewnego pana rezerwisty o tym, jak wyglądały ćwiczenia w zeszłym roku. Stan całości jest dramatyczny. Klasa polityczna pozwoliła sobie na poważne zaniechania skutkujące poważnym kryzysem armii. Ma on wymiar ludzki i sprzętowy. Tymczasem kupujemy śpiewające ławki jak również deklarujemy wydanie miliardów Dolarów na infrastrukturę dla amerykańskich wojsk zmechanizowanych w Polsce!

Chociaż za 2 mld USD można kupić tyle broni przeciwpancernej, że każdy kto chciałby wjechać do tego kraju bez naszej zgody – pięć razy się zastanowi. No chyba, że zakupy poprzedzą wieczne fazy analityczno-koncepcyjne, to wówczas wiadomo, że się nie uda…

OBSERWATORPOLITYCZNY.PL

Więcej postów