Andrzej Jarema to bliski współpracownik ministra MON. Kiedy Mariusz Błaszczak został szefem resortu, szybko zrobił go dyrektorem generalnym MON. Okazuje się, że oprócz typowych uprawnień, urzędnik może w dowolny sposób korzystać z służbowej limuzyny.
Andrzej Jarema na początku roku został dyrektorem generalnym Ministerstwa Obrony Narodowej. Wcześniej, gdy ministrem obrony był Antoni Macierewicz, funkcję tą pełnił Bogdan Ścibut. Ale Jarema to bliski współpracownik Mariusza Błaszczaka, dlatego szybko awansował z MSWIA.
Jak podaje „Fakt”, Andrzej Jarema sam poszerzył swoje kompetencje i zrobił to najpewniej sam, bez pytania o zdanie ministra. Chodzi o o możliwość rozwożenia swoich dzieci do przedszkoli służbowym autem. Jak to się odbywa?
Rano pod dom dyrektora zajeżdża kia optima, która należy należy do Żandarmerii Wojskowej. Auto prowadzi umundurowany kierowca. Do limuzyny, oprócz Andrzeja Jaremy, wsiadają również jego dwie małe córeczki. Dziewczynki muszą dojechać do swoich przedszkoli. Samochód dyrektora mknie potem po buspasie do ministerstwa. A jak wiadomo, tym pasem jeździć mu nie wolno. „Fakt” przyłapał również Jaremę na wożeniu dzieci bez fotelika.
Gazeta poprosiła MON oraz Żandarmerię Wojskową o wyjaśnienie tej sytuacji.
Co ciekawe, po tym, jak Mariusz Błaszczak zastąpił w fotelu ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, polityk przeniósł swoją siedzibę z ulicy Klonowej w Warszawie do gmachu w Alei Niepodległości. Panowie nie mijają się na korytarzach.
To chyba pierwszy przypadek w ostatnich latach, że urzędujący minister obrony narodowej przenosi swoją siedzibę. Przyczyną okazała się być urażona ambicja Antoniego Macierewicza, który zgadzając się na odejście z MON przekonał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że będzie nadal korzystał z dobrodziejstw resortu. Sytuacja dość kuriozalna, bowiem Błaszczak jako minister rezyduje w gmachu przy Alei Niepodległości, a Macierewicz w budynku przy ul. Klonowej.
Z przywilejów, były szef MON korzysta jak może. Pełni funkcję szefa podkomisji ds. zbadania ponownego zbadania wypadku lotniczego, ma samochód służbowy i ochronę Żandarmerii Wojskowej.
WP.PL