Kłopoty zdrowotne Jarosława Kaczyńskiego (69 l.) wywołały w partii spory ferment. Pojawiły się nie tylko pytania o polityczną emeryturę lidera, ale rozpętała się niemal otwarta walka o pierwszeństwo do schedy! W roli tzw. delfinów widzi się sporo osób. Dobrze zorientowani twierdzą jednak, że faktycznie namaszczony na następcę od lat jest Joachim Brudziński (50 l.).
I to on przejmie stery partii po prezesie. I zdaje sobie sprawę, że będzie musiał je utrzymać. Sam Kaczyński mówił, że „gdyby mu się coś stało, np. złamał nogę”, we wszystkim zastępuje go właśnie szef MSWiA. Zresztą od lat prezes zleca mu najważniejsze misje i wie, że Brudziński będzie wobec niego lojalny. – Legendarne jest jego podkreślanie, że nie aspiruje do żadnych ról delfinów czy ważnych stanowisk i jest tylko „skromnym pracownikiem winnicy Pana” – mówi nam ważny polityk PiS. Dodaje, że Brudziński „jak ognia boi się, aby nie wskazywać go jako pretendenta do przejmowania partii”.
Można oczywiście robić sondaże, w których lepsze notowania będą mieli premier Mateusz Morawiecki (50 l.), Beata Szydło (55 l.) czy prezydent Andrzej Duda (46 l.). Ale to nie one będą decydowały o tym, kogo namaści prezes. A Kaczyński przyzwala wręcz, by Brudziński budował przyszłość partii.
– Ostatnio poszerzył swoje wpływy dzięki obsadzie kandydatów na prezydentów miast. To w większości młodzi ludzie, którzy będą mu za nominacje wdzięczni. Nawet jeśli wielu z nich polegnie w wyborach, umocnią swoje polityczne pozycje, wielu trafi na wysokie miejsca na listach do parlamentu – tłumaczy nam polityk PiS. – Za kilka lat „młodzi Brudzińskiego” zajmą miejsce starszych działaczy – dodaje inny.
MAGDALENA RUBAJ